Dzień z życia Oh Sehuna

364 55 6
                                    

Budzę się ze strasznym bólem głowy i gorzkim smakiem w ustach. Obraz mam lekko zamazany, ale po chwili ostrość się polepsza. No tak, mogłem się domyślić - nie jestem w swoim domu. Rozglądam się za komórką i portfelem. Nigdzie ich nie widać, zresztą tak samo jak moich ubrań. W pokoju panuje taki bałagan, że wątpliwe jest czy znalazłbym w nim człowieka. Wspomnienia zaczynają powoli wracać i krzywię się nieznacznie. Notatka dla mózgu:

# Nie brać drinków od Kai'a.

Wstaję z łóżka i opadam na nie z powrotem. Nienawidzę kaców. Jeszcze chwilę pozostaję w bezruchu i przeklinam sam siebie. Co mnie podkusiło, żeby pójść do tego klubu? No tak, skomlenie mojego współlokatora. Dzień jak co dzień, ale mu coś odwaliło i uparł się, że musi pójść potańczyć. Rutyna, ale czemu akurat musi iść ze mną? Wspomniał coś o mojej apatii i takie tam. Kiedy ja po prostu nie lubię idiotów... Jednak jak na złość jestem nimi otoczony. No, ale w końcu się poddałem. Notatka:

# Nie ulegać angeyo Luhana.

Doszedłem jako tako do siebie i poczłapałem do drzwi. Korytarz był tak samo zawalony jak sypialnia. Nie patrząc na bałagan, to mieszkanie jest nawet ładne. Ciekawe do kogo należy? Pewnie kolejny bogaty dzieciak. W mozolnym tempie dochodzę do lodówki. A w środku co? Piwo, piwo, piwo, wódka, piwo, piwo, mleko, wódka, piwo, piwo. Wyciągam mleko i łapczywie piję. Nagle za plecami słyszę „Ktoś ci kurwa pozwolił to wypić?! To było ostatnie mleko!". Odwracam się spanikowany i widzę swojego hyunga. Kiedy spogląda na moją twarz wybucha śmiechem. Oddycham z ulgą.Zapamiętać:

# Nie brać słów Suho na poważnie.

Chłopak opowiada mi o tym co się działo wczoraj. Jestem pełen podziwu, gdyby coś takiego działo się u mnie w domu, to zatłukłbym wszystkich. Drzwi od mieszkania otwierają się i do kuchni wchodzi wyraźnie wkurzony współlokator bogacza. Bez słowa rzuca torbą i wyjmuje worek na śmieci z szafki. Obserwujemy go bez słowa, on jedynie rzuca nam mordercze spojrzenie i wychodzi z pokoju w gumowych rękawiczkach. Nie zapomnij:

# Nie brudzić w mieszkaniu Xiumina.

Dostaje ubrania (oczywiście nie swoje) i ruszam do domu. Jazda tramwajem nie wyszła mi na dobre - prawie zwymiotowałem, ale za to spotkałem starego kumpla. Dogadujemy się aż za dobrze i zastanawiam się jakby to było być jego chłopakiem. Dobra, przyznaję się. Myślę o czymś znacznie głębszym... Boże, muszę się ogarnąć. Moja frustracja seksualna poszerza się z każdym dniem, a ja jestem zbyt oczywisty. Za często dotykam jego dłoni, mówię o sprawach wykraczających znacznie granice przyjaźni. Ale on się nie zraża, przeciwnie - flirtuje ze mną. Może w przyszłości coś wyjdzie, ale nie teraz. W tej chwili moim jedynym celem jest odespanie wczorajszej nocy. Zbliżamy się do mojego bloku w wygodnej ciszy. On w świetnym humorze, ja niekoniecznie. Żegnamy się i chłopak macha mi na pożegnanie. Stoję jeszcze przez chwilę bezmyślnie. Pamiętaj:

# Nie gapić się tyle na tyłek Chena.

Już na klatce czuję zapach ciasta. Kiedy pukam do drzwi jeszcze silniejszy aromat uderza mnie w twarz. Otwiera mi Lulu z wielkim kubkiem kawy w ręku. Wygląda na wyspanego i odprężonego. Ja czuję się jak gówno, a on... Dobra, to Luhan, u niego to normalne, nawet po pięcio godzinnej imprezie. Idąc za zapachem natrafiam na szczupłego, czarnowłosego chłopaka stojącego przed zlewem. Bez słowa nalewa do filiżanki porcję czarnego płynu i dodaje do tego ogromny kawałek sernika. Biorę to wszystko z wdzięcznością i kieruję się do swojego pokoju. Jakim cudem taki wspaniały człowiek chce być z Luhanem? <nie żebym miał coś do Jelonka, ale to najbardziej nieogarnięty człowiek jakiego znam, oczywiście zaraz po Chanyeolu> Na przyszłość:

# Być milszym dla D.O

Trzy godziny snu przywróciły mnie do życia. Po wstaniu ogarnąłem pokój i zjadłem porządny obiad. Jutro jest poniedziałek i przydałoby się coś powtórzyć, ale jak zwykle moje zeszyty są u tego debila. Zawsze bierze je bez pytania i jeśli chcę je z powrotem, to muszę sam po nie pójść. Droga do jego kamienicy minęła szybko. Do środka wpuścił mnie Kai. Wyglądał jakby nie spał od trzech dni, przy każdym kroku sapie boleśnie, dobrze mu tak. Skierowałem się do dobrze znanego pokoju i otworzyłem drzwi. Chwilę później były one z powrotem zamknięte. Zapamiętać do końca życia:

Dzień z życia Oh Sehuna | KrishunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz