Rozdział 11

9.7K 655 61
                                    

Tak mnie nagle wena napadła w ostatni dzień moich ferii, że no po prostu musiałam coś napisać.

Pierwszy raz napisałam tak szybko, jeden z dłuższych rozdziałów, zajęło mi to trochę ponad godzinę i 40 minut...

W każdym bądź razie: Dziękuję, za te komentarze pod ostatnim rozdziałem, to było mega inspirujące i życzę miłego czytania! ^^

---

Otworzyła oczy.

Leżała na czymś niezwykle miękkim... a raczej tak się jej wydawało po miesiącach spania na podłodze.

Znajdowała się w nieznanym jej pokoju. Pokój choć w ponurych odcieniach purpury i szarości, wydawał się przytulny i ciepły.

Leżała na wielkim łożu, z czterema kolumienkami, i zwiewnymi zasłonami, które teraz zostały przywiązane do poręczy. Nad łóżkiem znajdowało się okrągłe okno, z witrażowymi wstawkami. A na ścianach z obu stron były suszone kwiaty w ramach. Z obu stron łoża, znajdowały się małe stoliki nocne, odświeżając wnętrze swoją bielą.

Podparła się na poduszkach. Próbowała wstać, ale nogi się pod nią ugięły.

Skrzyżowała nogi, i usiadła nie wiedząc na co czeka.

***

Po godzinie drzwi się otworzyły i stanął w nich Natan, jeszcze w zabłoconych butach, pomiętej koszuli i z skołtunionymi włosami. W ręku niósł tace. Uśmiechnął się do Calvi, gdy tylko wszedł, a ona mimowolnie, cofnęła się na łóżku jak tylko mogła.

Wydawało jej się, że dostrzegł ten ruch, ale nic nie powiedział.

-Znów się martwiłem o ciebie. -Odstawił tacę i chciał chwycić jej dłoń ale ona szybo ją cofnęła. -Cal...

-Ja... po prostu... -Próbowała coś szybko wymyśleć, ale czuła, że w głowie ma zimny kawał lodu a nie mózg. -...yyy... miałam koszmar...

-Koszmar powiadasz? -Uśmiechnął się, ale coś jej się nie podobało. On wiedział, że kłamie. -Powiedz mi, gwiazdko... -Przeszedł ją dreszcz- A cóż cię tak wystraszyło?

Spojrzała na niego, nie był zły, ale ten udawany spokój był gorszy od krzyku złości.

-Śniło mi się, że osoba, której ufam, okłamała mnie. A ja prawdy dowiedziałam się z innych źródeł.

-Innych źródeł? -Przestał się uśmiechać, był śmiertelnie poważny, a jego brwi powędrowały w górę.

-Tak. -Kontynuowała dzielnie. -A mianowicie z małej książeczki którą zakazała mi czytać.

Niebieskie oczy powędrowały ku zielonym. Calvia bała się jego reakcji. Była pewna, że będzie wściekły, że ją uderzy, albo chociaż nakrzyczy. Ale w jego oczach nie było złości, nie było nawet smutku czy wyrazu zawodu.

Z jego szafirowych oczu zionął ból.

-Calvia. -Wpatrywała się w niego cała drżąc. -Nie liczę, że mi wybaczysz. Jednak, proszę, wysłuchaj tego co chcę ci powiedzieć.

Spuścił wzrok, jakby to on jej nie posłuchał.

-Później będziesz mogła mnie znienawidzić, wściekać się na mnie, będziesz mogła mnie uderzyć, a nawet pobić. -Jego oczy znów spojrzały na nią. Była tak zszokowana, że tylko kiwnęła głową, a on zaczął:

-Myślisz, że wampiry są dumne z takich przodków? Dumni są z tego, że ich stwórcy byli zgrają morderców i sadystów? Robiliśmy wszystko przez wieki, by zmienić opinię o sobie, ale przeszłości zmienić nie mogliśmy. Mimo starań, mimo takiego ogromu dobra wlanego w ludzi, większość z nich nadal uważała nas za zgraję popaprańców i krwiopijców.

Śmiertelna Królowa [POPRAWIONA WERSJA ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz