Prolog

293 24 5
                                    

      O oddziale czwartym, który mieścił się na trzecim piętrze w Szpitalu Psychiatrycznym w Hastings krążą przeróżne historie. Nie będę już wspominać o tych pogłoskach jak pacjenci rozmawiają z wyimaginowanymi postaciami, kręcą się w kółko cały dzień czy biją pięściami w ścianę. Mówią, że na trzecim piętrze zamykają ludzi, którzy są zdolni wydłubać sobie oko jeśli usłyszą, że są one naprawdę dobre i zdrowe. Nie wolno im jest trzymać ostrych narzędzi, nawet kamyków, więc aby nie stracić rachuby czasu pacjenci wyrywają sobie włosy i wkładają w poszewkę od poduszki. Niektórzy jednak mają poczucie, że minęło już kilka dni odkąd położyli się spać, więc wyrywają sobie włosy całymi garściami, a w rzeczywistości minęło tylko kilka godzin...

   O oddziale czwartym, jak i o samym szpitalu w Hastings opowiada sobie młodzież podczas ognisk czy obozów. Jednak nie tylko nastolatkowie znają te straszne historie - to temat straszliwie niewygodny dla ich rodziców czy dziadków. W swoim czasie spora część mieszkańców Hastings leczyła w psychiatryku, używając okropnych, strasznych i nie humanitarnych sposobów. Przypuszczam, że nikt z nich nie chce wspominać o tym, w jaki okrutny sposób leczył  pacjentów. Jeszcze wtedy wierzono, że osoba chora psychicznie jest opętana przez duchy, demony czy diabła. Mimo dobrych intencji lekarzy dochodziło do radykalnych i nie potrzebnych rozwiązań. Czasem doktorzy po prostu nie widzieli żadnego innego wyjścia z choroby i skazywali cierpiącego na śmierć.

   Z upływem lat wszystko zaczęło się zmieniać. Około 1920 roku z Szpitala w Hastings wycofano i zakazano topienie czy trucie pacjentów, znacznie polepszyły się warunki higieniczne i podejście personelu do pacjenta. Szpital zaczął dobrze odgrywać swoją rolę, jednak stare sposoby i historie nigdy nie będą zapomniane.

   Gdy do szpitala trafia Oliver Alexander jest rok 1962. Przyprowadza go tam jego przyjaciel, twierdząc, że chłopak potrzebuje natychmiastowego leczenia. Alexander znienawidził go od momentu, kiedy pracujący tam doktor Leon Newell potwierdza jego teorię i zatrzymuje go w szpitalu, aż uznają, że jest już zdrowy. Gdy nowy pacjent psychiatryka wychodzi z gabinetu lekarza posyła swojemu przyjacielowi znienawidzone i obłąkane spojrzenie.

    Olly po długim dniu kładzie się na łóżku w pokoju 116, który od teraz staje się jego drugim domem. W kościach czuje, że długo nie zobaczy już swojego dawnego pokoju czy łóżka. Miną miesiące? Może lata? Czy on naprawdę jest chory? Na razie w to wszystko nie wierzy, ostatnio wszystko idzie w złym kierunku. Jakby ktoś rzucił na niego zły urok. Przypomina sobie ostatnie wydarzenia w jego życiu i nagle zaczyna myśleć, że dobrze się stało, że tu trafił. Może tu go nic złego nie spotka. Ochroni się przed złym losem, zaszyje. Powoli wszystko ucichnie, rany się zagoją. Pragnął żeby tak było.

    Chłopak nigdy nie sądził, że spędzi tu tyle czasu... i że tyle się zmieni. Nie potrafił stwierdzić czy zmieniło się na lepsze czy może na gorsze. Cieszył się faktem, że nie tylko on nie potrafił tego odróżnić. Żaden z pacjentów nie wiedział czy pobyt w szpitalu mu sprzyja czy szkodzi. Jak się przekonacie - do samego końca nikt nie był tego pewien. Mimo multum psychotropów i terapii nie zawsze udało się wyleczyć pacjenta, dlatego, że nie tylko leki i sesje działały tu na ludzką psychikę - składało się też na to otoczenie. Dopóki Olly trzyma się z dala jest w porządku.

    A przynajmniej on tak twierdził.

Czy to obłęd? // Sangster, O'Brien, AlexanderWhere stories live. Discover now