Rozdział 3.

4 0 0
                                    

   Obudziłam się około 6:15, nie mogłam spać przez całą noc. Myślałam o wszystkim co ostatnio wydarzyło się w moim życiu i w życiu Wiktorii. Budziłam się co chwilę i za każdym razem sięgałam bo szklankę wody, stojącą na malutkiej szafce nocnej. Czuję się dziwnie, jakby całe moje życie nagle miało się zmienić w całkiem inne, ech... Dziwne uczucie. Niewyspana, z roztrzepanymi włosami wstałam z łóżka i poszłam w stronę kuchni. Na śniadanie - o ile można to było nazwać śniadaniem - zrobiłam sobie tylko kawę, nie miałam siły bo cokolwiek zjeść, a z reszto nie byłam głodna, chociaż ostatni raz jadłam coś wczoraj, przed wyjazdem. Po wypiciu kawy postanowiłam wziąć prysznic. Zawsze to robię, by się odstresować. Ubrałam się i wysuszyłam włosy. Usiadłam na chwilę na łóżko, ponieważ nie wiedząc czemu byłam zmęczona. Gwałtownie chwyciłam telefon leżący na szafce i sprawdziłam godzinę - 9:46 - Zaraz po sprawdzeniu godziny zauważyłam wiadomość od Wiktorii - "Stało się... To czego najbardziej się bałam... Nie rozumiem... Było za późno." - Po przeczytaniu pierwszego zdania wiedziałam o co chodzi. Niestety matka Wiktorii odeszła. Moja najlepsza przyjaciółka właśnie straciła jednego rodzica. A najgorsze jest to, że ona ma siostrę, młodszą siostrę. Jej siostra ma pięć lat! To okropne! Stracić matkę w tak młodym wieku...  Zadzwoniłam do Wiktorii, odebrała od razu i pierwsze co usłyszałam to...:

- Julka, ja nie wytrzymam, nie dam rady, chcę być razem z nią... - płakała.

- Chyba nie myślisz o... - po tym co usłyszałam wiedziałam, że ona chce odebrać sobie życie! - Wiktoria! Nie możesz, masz ojca i młodszą siostrę! - próbowałam ją powstrzymać.

- Przepraszam...

Rozmowa została przerwana! Nie, nie, nie nie i jeszcze raz nie! To nie mogło się stać, nie! Nie wierzę, że to zrobiła! Straciłam przyjaciółkę, zostałam sama! "Uspokój się Julka..." - cały czas powtarzałam w myślach. Próbowałam dzwonić, nie odbierała. To już  koniec.

   Wiktoria była bardzo zżyta ze swoją mamą, zawsze spędzały ze sobą dużo czasu. Chodziły razem na zakupy, nawet czasem wydawało mi się, że jej matka rozumie ją lepiej ode mnie. To jest coś pięknego, matka z córką niczym najlepsze przyjaciółki. W sumie to zawsze zazdrościłam jej tak dobrych kontaktów. Moi rodzice byli inni, nigdy mnie nie rozumieli, zawsze decydowali za mnie, z myślą, że kiedyś uda im się mnie uszczęśliwić. I tak naprawdę, to uszczęśliwili mnie tylko wtedy, gdy kupili mi te mieszkanie. Co prawda, lubiłam z nimi rozmawiać wieczorami, ale robiłam to najczęściej, gdy była u nas Wiktoria. Teraz już jej nie ma...

   Dręczy mnie ciągle myśl, co dzieje się z Wiktorią i jej matką. Ale trzeba to zakończyć... Nie mogę o tym myśleć, bo i tak nic z tym nie zrobię.

   Około godziny 18:45 zadzwoniła do mnie mama, nie miałam czasu z nią rozmawiać, ponieważ szykowałam się na dzisiejszą imprezę, ale odebrałam, żeby wiedziała, że żyję.

- Halo, cześć mamo. Tak się składa, że... - nie zdążyłam dokończyć zdania.

- Cześć kochanie! W końcu odebrałaś! Rozmawiałam z tatą Wiktorii, na pewno ciężko przeżywasz stratę przyjaciółki. - oczywiście, kiedy już zdążyłam o tym zapomnieć, musiała zacząć temat.

- Tak, nie mam czasu rozmawiać. Idę dziś na imprezę. Pozwolisz mi się ogarnąć? - powiedziałam z lekkim poirytowaniem.

- No dobrze... O której wrócisz? - zapytała się tak, jakbym miała 10 lat i poszła nocować u koleżanki.

- Późno.

- Okej, nie będę przeszkadzać.

Rozłączyła się zanim zdążyłam się pożegnać. Może to i lepiej, jeszcze zaczęła by gadać o jakiś pierdołach, które i tak nikogo nie obchodzą. Jeszcze nigdy nie byłam taka płytka wobec mojej mamy. To do mnie w ogóle nie podobne!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 03, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Adulthood...Where stories live. Discover now