PROLOG

57 4 4
                                    

Mała, dziesięcioletnia, czarnowłosa dziewczynka, o imieniu Lily, siedziała przy dębowym stole, spożywając razem z rodzicami kolację. Atmosfera była napięta, ponieważ rodzina Piters'ów rozpadała się. Od dawna, dziewczynka była świadkiem codziennych kłótni pomiędzy jej najbliższymi.

Siadała wtedy na samym szczycie schodów i, przez drewniane balustrady, patrzyła jak jej rodzicielka krzyczy na jej tatę i rzuca w niego talerzami, które wydają głuchy trzask, roztrzaskując się o drewniane panele w kuchni. Jednak mężczyzna nie pozostawał jej dłużny. Wrzeszczał i chronił się przed latającymi szklanymi spodami. Jednak, kiedy zapas talerzy kończył się, on, pewny siebie, podchodził do kobiety z nożem. Najpierw okładał bezbronną pięściami, a potem rzucał ją na ścianę i, przykłądając ostrze do gardła trzydziestolatki, szeptał jej coś do ucha. Po czym zostawiał kobietę, która z płaczem powoli zsuwała się na podłogę, i kierował się w stronę schodów.

Lily bezszelestnie udawało się dotrzeć do swojego pokoju. Przykrywała się swoją różową, ozdobioną w księżniczki, puchatą kołdrą, zamykała oczy, udając, że śpi i modliła się, by jej tatuś nie wszedł do jej królestwa. On jednak nie wchodził, a nawet jeśli, to kładł się obok niej i delikatnie przeczesywał jej długie, czarne włosy palcami. Całował ją w czoło i, jakgdyby nigdy nic, wychodził z jej pokoju. Dziewczynka długo po tym nie mogła zasnąć, słysząc głośny szloch jej matki. Chciała zbiec na dół i mocno ją przytulić, ale bała się. Bała się swojego tatusia. W końcu jej powieki robiły się ciężkie i zasypiała, przytulając do siebie swoją ulubioną maskotkę, misia " Nono ".

Patrzyła kątem oka na jedzących teraz rodziców. Grzebała widelcem w swojej potrawcę, rozmyślając o tym co wydarzyło się minionego dnia. W końcu jej rozmyślenia przerwał głęboki i zachrypnięty głos brązowowłosego mężczyzny.
-Lily, kochanie - powiedział, zwracając się do dziesięciolatki. Od razu popatrzyła w jego stronę - Rozmawialiśmy z twoją matką i podjęliśmy pewną, ważną decyzję - spojrzała na mamusię i dostrzegła łzy w jej oczach. Od miesięcy kobieta chodziła zaniedbana. Siedziała całymi dniami w domu, bo nie pracowała, i wylegiwała się na kanapie. Ubierała dresy, a swoje czarne, kręcone, od dawna przetłuszczone, włosy spinała w luźny kok. Teraz także nie zmieniła swojego wizerunku. Lily jednak powróciła wrokiem do swojego tatusia.
-Co to za decyzja? - zapytała, nie kryjąc zaciekawienia.
-Rozwodzimy się, Lily - odpowiedział trzydziesto-pięciolatek, wciąż patrząc na swoją córkę.

Dziewczynka dobrze znała znaczenie tych słów. Często słyszała jak jej bliscy wykrzykują je sobie w twarz. Sfrustrowana gwałtownie odsunęła się od stołu i z płaczem pobiegła po schodach do swojego różowego pokoju. Położyła się na swoim miękkim łożu, obwinęła się kołdrą i zaczęła myśleć. Wiedziała, że to kiedyś nastąpi. Wiedziała, że jej, niegdyś bardzo szczęśliwa, rodzina rozpada się. Jednak nie chciała tego. Tak bardzo bolała ją ta cała sytuacja, a najbardziej to, że nie mogła w żaden sposób jej naprawić. Ogrom zdarzeń przytłoczył jej dziecięcy umysł i już po chwili równomiernie oddychała, śpiąc.

******

Nad ranem obudziły ją dziwne hałasy, jakby szelest. Leniwie otworzyła oczy i przed sobą ujrzała białą, zakapturzoną postać, mówiącą grobowym głosem:
-Wampir!
Zdezorientowana Lily nagle zobaczyła przed oczyma niewierygodnie jasne światło i równie szybko zemdlała.

******

Ocknęła się rano z bolącą głową i piekącymi plecami. Z wisiłkiem wstała i, pierwsze co zrobiła to, spojrzała w lustro, stojące naprzeciwko jej łóżka. Z jej ust wydobył się przeraźliwy pisk, a dziewczynka szybko przyłożyła rękę do twarzy. Spojrzała na białe, drewniane drzwi. Bała się, że ktoś ją usłyszał i za chwilę wejdzie do jej pokoju. Jednak nic takiego się nie wydarzyło, a jedyne co słyszała to dziwna, przerażająco głucha cisza, rozchodząca się po całym domu. Powróciła wzrokiem do swojego odbicia. Jej oczy, które dotychczas były koloru nieskazitelnego turkusu stały się krwiste. Obróciła się i dotknęła piekącego kiejsca na plecach, po czym przeszedł ją dreszcz bólu. Podciągnęła koszulkę i jej źrenice rozszerzyły się ze strachu. Na jej plecach widniał tatuaż w kształcie księżyca, od którego odchodziły koronkowe wzory. Od ramienia do ramienia rozciągał się napis z jakimiś łacińskimi słowami, z niezrozumiałym dla niej znaczeniem. Jednak najbardziej rzucającą się w oczy zmianą była jej bladość i dosyć ciemne wory pod oczyma. To było dla niej za dużo. Nie rozumiała tego, co się wokół niej dzieje. Po chwili z oczu dziewczyny popłynęły rzęziste łzy. Nagle w jej głowie zahuczały słowa: " Lily Piter, zostałaś wybrana! ". Coś szarpnęło nią, jakby w okolicach pępka i po chwili znalazła się w ogromnym, zimnym i ciemnym holu. Od tamtego zdarzenia minęło już 7 lat.

••••••

Witam! Przed Wami prolog! Jak się Wam podoba?

PS. Zapraszam do mojego drugiego opowiadania pt."NIKT".

Pozdrawiam.
Wasza.
Marcia.

ENCHANTEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz