Rozdział 12

9.4K 649 88
                                    

Okropnie mi się nie chciało tego pisać, ale jak już zaczęłam, to nie mogłam skończyć...

Mam nadzieję, że przypadnie do gustu (zwłaszcza początek ;))

Miłego czytania, kochani czytelnicy ♥

---

Było jej tak ciepło i miękko, że mimo tego iż obudziła się dobrą godzinę temu nadal wtulała się w poduszki i pościel.

Zamruczała cicho i cofnęła się jeszcze bardziej w ciepłe ciało obok niej.

-Dzień dobry -usłyszała miły szept w swoim uchu. Otworzyła oczy i znieruchomiała.

Leżała przytulona do piersi króla, który otaczał ją swoimi rękami z głową wtuloną w jej włosy.

-Nataan... -szepnęła sennie przecierając oczy. -Nie pamiętam bym pozwalała ci na tulenie się do mnie... -próbowała odepchnąć jego silne ręce ale one nie tyle nie puściły co zacisnęły się mocniej wokół jej tali i piersi.

Zaśmiał się cicho i zbliżył wargi do jej ucha. -Problem w tym Cal, że to ty tuliłaś się do mnie całą noc. -Znów próbowała się wyrwać, ale nie dość, że Natan był silniejszy, to ona również była jeszcze pół przytomna.

-Mhm... -zaczęła, rezygnując z dalszych prób. -Że niby ja się do ciebie tuliłam... mhm...

-Oczywiście -Mruknął, z ustami tak blisko jej twarzy, że aż przeszedł po jej ciele dziwny dreszcz- Całą noc leżałaś w moich ramionach, a z godziny na godzinę coraz bardziej się wtulałaś.

Przeklęła tą swoją słabość do bliskości i ciepła i odwróciła się twarzą do Natana, równocześnie uwalniając się z części jego uścisku. Próbowała nie patrzeć bezpośrednio w jego oczy, ale było to raczej trudne jeśli leżał kilkanaście centymetrów od niej.

-Ja... -westchnęła i przeciągnęła się teatralnie, by zyskać na czasie -...idę do ogrodu... -I już miała wstać kiedy Natan nagle, przeturlikał się po łóżku i w niezwykle szybkim tempie leżał już nad nią trzymając swoje ręce przy bokach jej twarzy. Był tak blisko, że jego tors dotykał jej brzucha a jego ręce ocierały się o jej ramiona.

-Natan... cholera! Wiedziałam, że to tak się skończy! -Chciała ponownie wstać, ale on tylko pochylił się trochę niżej, tak, że przyblokował ją swoim ciałem. -Cholera! Natan... możesz mnie nie napastować w biały dzień!?

-Wypuszczę cię Cal, pod jednym warunkiem. -Mówiąc to jego twarz coraz bardziej zbliżała się do jej twarzy.

-No mów, cholera! -Była jakoś dziwnie spięta, ale w środku całkiem nieźle się bawiła.

-Wypuszczę cię gwiazdko, jeśli obiecasz mi, że od teraz już zawsze będziesz spała, ze mną w sypialni. -Był już tak blisko, że czuła jego oddech na swojej szyi.

-Tak, żebyś mnie, cholera codziennie napastował?! Nie ma mowy!! -Był tak blisko, że nie myślała racjonalnie.

-Oh... no cóż, w takim razie trochę tu sobie poleżymy. -Gdy to powiedział, jego usta zaczęły się zbliżać ku ustom Calvi, a ciało coraz bardziej ją przygważdżało.

-Dobra! Dobra! Zgadzam się tylko, zboczeńcu mnie wypuść! -Krzyknęła poirytowana.

-Jak sobie pani życzy. -Najpierw jego twarz oddaliła się od niej, następnie cofnął ręce które trzymał przy jej głowie, a na koniec z gracją przełożył jedną z nóg, nad Calvią, na drugą stronę i usiadł przy niej. Dyszała głośno i z irytacją. Ale najbardziej ją wkurzało, że zrobił to wszystko z tym swoim uśmiechem.

Śmiertelna KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz