Rozdział 1

25.1K 611 445
                                    

Fabian
Siedział w swoim gabinecie w ich bazie. Fotel wygodny biurko solidne, ale wolał działać zamiast patrzeć na strategie w papierach, ale to niestety też było trzeba zrobić. Byli najlepsi więc nie mogli popełnić rzadnego błędu. Podbój zwerbowali jakiegoś chłopaka z potencjałem miał się nim zająć. Czekał na niego w między czasie przeglądając papiery...

Angelo
Szedł korytarzem tego obcego budynku. Został tu wezwany, bo podobno "miał potenciał". Był tylko zwykłym chłopakiem mieszkającym z kumplami w pustych garażach, co więc mogło być w nim takiego wyjątkowego? Z tą myślą stanął przed drzwiami do gabinetu. Ostatni raz poprawił koszulę i zapukał...

Fabian
Proszę. *powiedział pewnym tonem patrząc na drzwi. Był strasznie ciekawy nowego. Miał go szkolić. I jeśli byłby faktycznie dobry miał nim kierować. W końcu był numerem jeden*

Angelo
*wziął głęboki oddech i otworzył drzwi. Pomieszczenie było bogato wyposażone, ale bez przepychu, z klasą. Za biurkiem siedział młody chłopak, wyglądał na niewiele starszego* Dzień dobry...*zawahał się, nie do końca wiedząc jak się zachować*

Fabian
Witaj. *wstał zza biurka. Zmierzył go wzrokiem.* nazywam się Fabian Moon. Będę od teraz twoim... Hm... Mentorem. Sprawdzę twoje umiejętności i postaram się ciebie wyszkolić. Oczywiście o ile nie masz zamiaru zrezygnować już teraz.

Angelo
Blackhorn... Angelo Blackhorn* wyciągnął do niego rękę, choć nie miał pewności, czy ten jej nie odtrąci, w końcu wyglądał na szefa, albo kogoś na wysokim stanowisku*

Fabian
*uścisnął pewnie jego dłoń i zaprosił go gestem dłoni by usiadł na fotelu* opowiedz mi teraz coś więcej o sobie.

Angelo
*usiadł we wskazanym fotelu i zaczął mówić, zupełnie nie patrząc na rozmówcę, skrupulatnie unikając jego wzroku * no więc...hmm... To znaczy co byś chciał wiedzieć? Nigdy nie poznałem ojca, a matka była zwykłą dziwką. Prawie nigdy nie wracała na noc, a kiedy zjawiała się nad ranem, padała na kanapę i spała albo upijała się. Czasem przynosiła jakieś jedzenie. Kiedy miałem dziesięć lat, wyszła i już nie wróciła. Po kilku dniach znalazło mnie kilku chłopaków. Zabrali mnie do jednego z pustych garaży i od tamtej pory tam mieszkam...

Fabian
Jak znalazłeś nas albo jak my znaleźliśmy ciebie. *Chciał wiedzieć jak on na to patrzy. Znać jego wersję. Lubił dużo wiedzieć to zawsze dawało przewagę*

Angelo
Cóż, śmieszna historia* uśmiechnął się lekko nadal na niego nie patrząc* całkiem niedawno, chyba nawet jakieś trzy tygodnie temu to było. Poszedłem z chłopakami do kina, na maraton Matrixa. Potem każdy odszedł w różne strony. Mieszkam na Brooklynie więc mam kawałek. Szedłem sobie spokojnie ulicą i wyskoczył mi jakiś idiota zza rogu. Miał przy sobie nóż i kazał mi oddać portfel. Znam podstawy samoobrony więc pozbawiłem go ostrej zabawki, ale gościu chwycił mnie za gardło...*parsknął* silny był gnojek. Już myślałem, że zejde z tego świata, już widziałem gwiazdki przed oczami. I nagle pyk. Gościu zwiewa z rozkwaszonym ryjem a przedemną stoi jakiś facet w garniaku i czarnych okularach. Podziękowałem mu, wszystko spoko gadka szmatka, a ten do mnie czy nie szukam jakiejś pracy. Powiedziałem, że a i owszem, zawsze biorę jakieś dorywcze pracę no i gościu dał mi adres i powiedział żebym przyszedł jak będę mieć chwilke. No, jestem dopiero teraz, bo wydawało mi się to ciut podejrzane. Właściwie dlaczego ktoś taki polecił mi pana?

Fabian
*skinął głową. Wstał i przeszedł dookoła biurka i oparł się o nie pośladkami stając przed nim* ten facet, który Ci pomógł to mój starszy kuzyn. Był tam zupełnie przypadkiem. Ma on jednak oko. Rzadko się myśli jeśli chodzi o zobaczenie talentu w osobie. Wiesz kimś jesteśmy?

Mafia *Yaoi* ZAWIESZONE, ZARA USUNĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz