"Kochana Aveline,
Nie potrafię ubrać w słowa tego, co chcę ci przekazać. Wiem, że nie rozumiesz, dlaczego to zrobiłam. Dlaczego stałam się tchórzem, który ucieka od problemów. Oczekujesz wyjaśnień, a ja? Rozumiem to. Musisz jednak coś wiedzieć. Znajdujesz się w ogromnym niebezpieczeństwie. Proszę Cię, kochanie, zrób dokładnie to, o co Cię proszę.
Odszukaj Halta. Niedługo ma odbyć się na zamku Araluen bal z okazji pokonania Morgaratha, on na pewno tam będzie. Zapomnij o wszystkim, co Ci do tej pory o nim mówiłam, ponieważ to były kłamstwa. Kłamstw było dużo, a ja nie potrafię wymienić teraz ich wszystkich. Proszę, wysłuchaj go i zostań u niego.
On Cię ochroni. Powiedz, że oni mnie znaleźli. Będzie wiedział kto.
Przepraszam, ale nie mogę wyjawić Ci nic więcej. Ten list może wpaść w niepowołane ręce.
I pamiętaj, Aveline, nikomu nie ufaj. Każdy, kto będzie dawał Ci rady może być Twoim... i moim wrogiem.
Kocham Cię, pamiętaj o nim.
Mama
Po raz kolejny przeleciałam wzrokiem ten krótki tekst, który staram się odszyfrować nieprzerwanie od kilku dni. Niby jest napisany jasno, instrukcja czarno na białym, co mam zrobić, ale... coś mi się w nim nie pasowało. Poszczególne elementy nie tworzyły jednej, spójnej całości. Był napisany chaotycznie, a wielu rzeczy w nim po prostu nie rozumiałam. Strach ścisnął mi gardło, gdy po raz kolejny wróciłam do fragmentu: "Oni mnie znaleźli". Przełknęłam ślinę.
Chyba nie znałam mojej matki tak dobrze, jak sądziłam. Chyba? Patrząc na ten list, wydawało mi się, że napisała go zupełnie obca osoba. Nakazuje mi ona wyruszyć w podróż na drugi kraniec kraju, odszukać ojca, o którym słyszałam same najgorsze rzeczy.
Z drugiej strony nic mnie tu nie trzyma. Żyję bardziej na uboczu, nie mam przyjaciół ani narzeczonego. We wsi mam opinię dziwaczki, która nigdy nie chodzi na potańcówki, nie wiążę z innymi dziewczynami wianków i nie pływa z innymi rówieśnikami w jeziorze. Dorabiam w karczmie jako pomoc kuchenna. Ewentualnie nazywają mnie Wiedźmą, ale to tylko dzięki mojej matce.
Była to kobieta tajemnicza, skryta w cieniu i nigdy nie wychylająca się na światło. Często wysławiała się sentencjami i cytatami ze swoich ulubionych powieści, które trzymała zamknięte w kuferku. Nigdy nie pozwalała mi ich czytać. Do dzisiaj nie wiem, skąd je miała. Dużo rzeczy o niej nie wiedziałam, ale nauczyłam się nie zadawać pytań, skoro i tak nie doczekam się odpowiedzi. Leczyła ludzi, ale i tak większość się jej bała, ponieważ mawiano, że przyzywa do tego złe moce i zawiera pakty z diabłami. Sama w to nie wierzę, ale ludzie tak. Dlatego miałyśmy coraz mniej pacjentów, więc musiałam zatrudnić się w karczmie.
Nic mnie tu nie trzyma, chyba że nienawistne spojrzenia wieśniaków, szepty za moimi plecami oraz te jawne wyzwiska, wykrzykiwane na targowisku.
Ludzie sądzili, że diabeł w końcu przyszedł po duszę mojej matki i właśnie to popchnęło ją do samobójstwa, ale ja w to nie wierzę. Była zbyt silna. Zbyt...
A jednak. Jak wczoraj pamiętam tamten dzień. Bezchmurne, szarawe niebo poranka i mokrą breję na ziemi. Na kalendarzu widniał środek zimy, ale jakoś pogoda na zewnątrz tego nie potwierdzała. Pamiętam mocny wiatr, który targał moje długie, ciemne loki, kiedy wracałam do domu. Pamiętam zdrętwiałe z zimna palce u rąk i nóg. Pamiętam przemoczone buty, kiedy weszłam prosto w kałużę. Pamiętam jabłka rozbite pod moim nogami. Pamiętam również jej ciało powieszone u jednej z jabłoni.
![](https://img.wattpad.com/cover/62324977-288-k837089.jpg)
YOU ARE READING
Zwiadowcy. Czerwoni zabójcy.
FanfictionHistoria umiejscowiona w świecie stworzonym przez Johna Flanagana. Większość bohaterów należy do autora, jedynie kilka jest wymyślonych przeze mnie. Co zrobisz, kiedy nie możesz nikomu zaufać? Co kiedy wszyscy kłamią? Aveline jest córką jednego z na...