Tego one shot'a dedykuję Sheersxoxo, której ub jest właśnie Tae :**
†††
Wyszłam ze sklepu i rozejrzałam się za taksówką. Zawsze było ich pełno, ale gdy rzeczywiście jakiejś potrzebowałam, wszystkie magicznym sposobem znikały. Zrezygnowana westchnęłam. Drogę do domu będę musiała pokonać na piechotę. Nie przeszkadzałby mi ten fakt, gdyby nie cztery, powtarzam cztery, siatki wypchane żywnością. Przywilej robienia zakupów dla mojej rodziny, należał niestety do mnie. Powinnam być zadowolona, mogłam przecież trafić gorzej, tak jak mój młodszy brat - w każdy weekend sprzątał łazienki i kuchnię. Było to uciążliwe. Nie mógł wyjść z mieszkania do póki nie wykonał swoich obowiązków.
Powolnym krokiem ruszyłam przed siebie, wdychając Seulskie powietrze. Spaliny i zapach wszechobecnego dymu papierosowego, drażniły moje gardło.
Jak ja tęskniłam za czystym powietrzem mojego miasteczka. Kiedyś, dokładnie sześć lat temu, przeprowadziliśmy się z prowincji, do stolicy naszego kraju. Wydawałoby się, że wspomnienia zbledną, ale ja doskonale wszystko pamiętałam. Mogłabym przysiąc, że jeszcze wczoraj biegałam po rozległych polach, wpatrywałam się w malowniczy pejzaż gór i..śmiałam się z moim najlepszym przyjacielem. Gdy wyjechałam miałam czternaście lat, on piętnaście. Byłam jeszcze dzieckiem, ale wiedziałem, że go kocham - tak jak kobieta kocha mężczyzne. Był moją pierwszą miłością. Skradł mi moje serce i nadal mi go nie zwrócił...Głośny warkot przejeżdżającego auta, wyrwał mnie z wspomnień. Mocniej złapałam ciężkie siatki i przyśpieszyłam kroku. Już dawno powinnam otrząsnąć się z mojej ukrytej miłości do Taehyunga. Był teraz znany jako V - członek popularnego na świecie zespołu BTS. Mogłam go obserwować zza szklanego ekranu telewizora, patrzeć jak się zmienia, jak powoli pnie się po drabinie sukcesu..Ale nie mogłam go spotkać, porozmawiać z nim, powygłupiać się.. Fakt, że "widzę" go tak często, nie pozwał mi o nim zapomnieć, mimo moich najszczerszych chęci.
Westchnęłam poraz setny tego dnia i spojrzałam w niebo. Było atramentowo czarne, przyzdobione nielicznymi gwiazdami - tylko te najjaśniejsze zdołały przebić się przez blask Seulu. To wiecznie żywe miasto było niczym potwór, wysysający z ciebie energię każdego dnia.
Wpatrywanie się w niebo okazało się złym pomysłem. Idąc tak, nie zauważyłam pęknięcia w chodniku i ogromnej dziury. Potknęłam się i z łomotem upadłam na beton. Czułam, że zdarłam sobie kolano i skórę na dłoni. Świetnie. Kolejne spodnie do wyrzucenia.
Rozejrzałam się w okół, oceniając ile produktów spożywczych ucierpiało. Nie naliczyłam dużo szkód, jedynie siatka z owocami pękła i wszędzie leżały jabłka.
Ignorując ból nogi, uklękłam i zaczęłam zbierać zagubione owoce. Na szczęście incydent ten miał miejsce praktycznie pod moim blokiem, nie musiałam się więc tak martwić jak ja to przeniosę.
Nadal siedząc na chłodnym betonie, upychałam jabłka do pozostałych toreb. Gdy miałam już się podnieść, zauważyłam czyjeś trampki zatrzymujące się przedemną. Pochwili nieznajomy kucnął i podał mi czerwony owoc.
-Zapomniałaś o jednym.-miał przyjemnie głęboki głos - i chyba nie tylko o nim.
Zerknęłam zdezorientowana na obcego chłopaka. Miał na sobie ciemną bluzę z kapturem i maskę na twarzy. Z pod ubrania wystawały kosmyki brązowych włosów i..zielonych pasemek. Przyjęłam od niego jabłko i rozejrzałam się ze pozostałymi. Byłam niemal pewna, że wszystkie zebrałam. Nieznajomy roześmiał się.
-Chyba rzeczywiście mnie nie pamiętasz.
Przyjrzałam mu się uważniej i.. Nie.. To nie możliwe..
-Czy..czy ty..-zaczęłam się jąkać, nie chcąc uwierzyć temu, co podpowiadał mi umysł.
Chłopak zdjął maskę, ukazując twarz.
-Długo się nie widzieliśmy. - Taehyung posłał mi szelmowski uśmieszek, a przez moje serce przewinęło się tysiące emocji.
-TaeTae...-wyszeptałam jego stare przezwisko.Wypuściłam te cholerne jabłka z dłoni i przytuliłam Taehyunga. Zakopałam swoją twarz w ramieniu chłopaka i odetchnęłam jego charakterystycznym zapachem. Mimu tylu lat, pod pewnymi względami się nie zmienił. Jego ciepłe ramiona objęły mnie mocno w tali.
-Tęskniłem..-Wymruczał w moje włosy.
Ja też tęskniłam głupku! Odsunęłam się od chłopaka, lekko zakłopotana.
-Czemu to tak długo trwało? Czemu pojawiłeś się dopiero teraz?
-...Czy możemy o tym porozmawiać gdzieś indziej?-zerknął znacząco na zaciekawionych przechodniów, którzy pojawili się dosłownie z nikąd. Jeszcze chwilę temu ulice były praktycznie puste.