Leżałam na łóżku i czekałam na moją przyjaciółkę - Cissy. Nie widziałam się z nią od... dawna i nie mogłam myśleć o niczym innym jak o tym że za chwile ją zobaczę. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Cissy! Cissycissycissycissycissy przyszła! Otworzyłam drzwi.
-Hej Ciss! - przywitałam się
-No hej! - odpowiedziała i weszła do środka -Hej Benji! - Przywitała się również z moim psem.
Poszłyśmy do mojego pokoju i na początku nawijałyśmy jedna przez drugą o nie wiadomo czym (jak to mamy w zwyczaju). Po chwili Cissy wzięła Grażynę (moją gitarę) i zaczęła na niej grać.
-Wznieśmy w górę nasze ręce uwielbiając miłość twą...-Moja przyjaciòłka prowadzi chórek kościelny i ta piosenka pewnie utknęła jej w głowie
-Nie! Weź zagraj coś normalnego, co ja też będę umiała śpiewać!
-No dobra. Thousand years.
Cissy grała i obie śpiewałyśmy i tak nam mijał wieczór. Nagle rozległ się dziki odgłos telefonu przyjaciółki.
-Halo? No ok. Już wychodzę. Nie krzycz mamo, będę o 21. -Spojrzała na mnie wzrokiem "odprowadzisz mnie na przystanek?"
-Idziesz już? Odprowadze cię na przystanek.
-Wychodzicie? -W drzwiach ukazała sie mama
-No, ide odprowadzić Cissy na przystanek
-To wstap do Piotra i Pawła i kup mi dwie puszki masy makowej, ok?
-Nie ma sprawy -odpowiedziałam i wyszłyśmy z domu.
Szłyśmy chodnikiem rozmawiajac o tym, po co mojej mamie masa makowa, kiedy nagle zauważyłam, że moja przyjaciòłka mi nie odpowiada. Kompletnie mnie gnoruje. Patrzy tylko tępo przed siebie. Spojżałam z ciekawości w tamta stronę i wiedziałam już o co chodzi...***
Ujżałam dwòch chłopakòw. Szli kilka metròw przed nami. Jeden był wyższy, a drugi niższy. Byli to chłopacy, na ktòrych patrzac mòwisz "Kurcze, dla czego jestem taka brzydka? Nie mam u niego szans" Byli tak ładni, nwet od tyłu (przede wszystkim ten wyższy), że nie mogłyśmy obie od nich oderwać wzroku. Na oko mieli po 15 lat, czyli trochę starsi od nas.
- Jaa... Nieźli w tym twoim rejonie
mieszkają- Westchnęła Cissi
- No u mnie brzydkiego nie znajdziesz
- Ten wyższy jest mój! -Powiedziała szybko Cissy
-Nie, mój! -Zaprotestowałam i zaczęłyśmy śmiać się z siebie nawzajem.
Kiedy dochodziłyśmy już do przystanku, Cissy, jeszcze czerwona od śmiechu, powiedziała:
- Ja musze już iść, ale ty śledź ich i zobacz, gdzie mieszkają!
- Ok -odparłam jak najpoważniej potrafiłam- ale nię będzie to wyglądało dziwnie?
- Jeszcze jak! Hahaha!
I się rozdzieliłyśmy.
Nie wiedziałam, czy przyjacióła mówiła poważnie, sle mimo to szłam za nimi i nie chciałam stracić ich z pola widzenia. Z drugiej strony musiałam iść do sklepu po tą głupią masę makową. Czekałam na ten moment, kiedy oni skręcą sobie gdzieś w prawo, albo lewo, a ja będę musiała iść do tego sklepu. Ale ten moment nie nastąpił.
Szli dokładnie w tym samym kierunku, co ja...***
Nie mogłam uwierzyć, że idziemy do tego samego sklepu i będę mogła jeszcze chwile na nich popatrzeć. Wchodząc drzwiami obrotowymi wyciągnęłam telefon i ukradkiem zrobiłam im zdjęcie. "Co ty robisz idiotko?" - skarciłam się po cichu.
Szłam teraz za nimi przez centrum handlowe. Myślałam, że zaraz wejdą do jakiegoś sklepu z ubraniami, ale oni szli cały czas przede mną. Zrobiłam jeszcze jedno zdjęcie, zanim weszłam za nimi do Piotra i Pawła. Pobiegłam szybko po ta masę makowa, prubujac nie stracić ich z oczu, ale niestety nie mogłam znaleźć głupiej puszki i zanim ja znalazłam, nie wiedziałam kompletnie gdzie sa. Poszłam więc do kasy myślac, że ich zgubiłam. Stałam w kolejce, kiedy zauważyłam że płaca właśnie za cole w kasie samoobsługowej obok. Miałam ochote krzyknać "Nie idźcie! Zaczekajcie na mnie!", ale wtedy na pewno uznaliby mnie za wariatkę.
Zapłaciłam więc za puszkę masy makowej i pobiegłam w stronę, w którą poszli w nadziei, że ich jeszcze dogonię.***
Następnego ranka obudziłam się równo z budzikiem o 6.30, ale zanim wygramoliłam się z łóżka, była już 7. Zrobiłam wszystkie te ważne rzeczy, które wszystkie normalne czternastolatki robią zanim wyjdą do szkoły, czyli umyłam, ubrałam, uczesałam i zjadłam śniadanie. Oczywiście zajęło mi to więcej niż przewidywałam i w efekcie spóźniłam się na tramwaj. Na szczęście za nim jechał kolejny, więc udało mi się tym razem nie spóźnić na wf. Na przystanku czekała na mnie Cissy.
- Hello it's me -przywitałam się
- Hello w co ty sie ubrałaś rozsmaruj sie uczesz jak ty wyglądasz wyłącz tą muzyke patafianie -przywitała mnie jakże sympatycznie przyjaciółka
- Widzę że masz dzisiaj bardzo dobry humor
- Mama się na mnie obraziła
- O co znowu?
- O to że nie umyłaś kubka po kakao?
- Tak. Skąd wiedziałaś?
- Znam cie i wiem jakim potrafisz być wrednym dzieckiem i na przykład nie umyć kubka. Całkowicie rozumiem twoją mamę.
- Haha! By the way! Co z tym chłopakiem? Dowiedziałaś się gdzie mieszka?
- Nie, zgubiłam go, bo on korzystał z kasy samoobsługowej, a ja nie umiem jej obsługiwać. Czaisz, że on kupował tylko cole? Poszedł do starego browaru-miejsca gdzie życie spotyka się ze sztuką tylko dla tego, że chciało mu się pić!
- Nie rozczulaj się, ty kupowałaś masę makową! Patrz, nasza klasa już weszła. Ty pukasz żeby ci otworzyli.
Weszłyśmy do szatni i zaczął się wf, a wraz z nim kolejny fantastyczny dzień w szkole.
Nudne lekcje, ciekawe przerwy, mili nauczyciele, wredne nauczycielki.
Dzień tak jak fantastycznie się zaczął tak się fantastycznie zakończył.
Cissy odprowadziła mnie na przystanek i pojechałam do mojego bardzo fantastycznego domu.
CZYTASZ
Imagine Brother
Teen FictionTa opowieść jest miejscem w którym najskrytsze marzenia zderzają się z rzeczywistością.