Rozdział 13

8.6K 597 84
                                    




Oh, luju... cztery godziny pisania, a jakieś takieś krótkawe to...

Meh... mam nadzieje, że koniec choć trochę to zrekompensuje... :P

Miłego czytania :DDD

---

Pchnięcie! Finta! Cios na głowę! -Rytmiczne okrzyki Dymitra odbijały się od ścian sali. Każdy z dwustu uczniów jego szkółki unosił miecz i zadawał ciosy, zgodnie z jego rozkazami.

Przechodził, właśnie obok jednego z młodszych uczniów. Chwilę go obserwował i ze zdumieniem stwierdził, że chłopak radzi sobie świetnie. Młodzieniec wyglądał jakby urodził się po to by wykonywać właśnie te ciosy.

Spojrzał na jego skupioną twarz. Miał jasne włosy zakrywające uczy i boki twarzy oraz ciemne oczy, co rzadkie było wśród wampirów. Nigdy wcześniej go nie widział, a przynajmniej tak mu się wydawało.

-Jesteś tu nowy? -zapytał cicho, by nie rozpraszać reszty. Chłopak przestał wykonywać ciosy i spojrzał na niego.

-Nie, panie -Chodzę tu od kilku miesięcy. -Dwaj uczniowie obok, wyraźnie podsłuchując, potwierdziło jego słowa kiwnięciami głowy.

Dymitr z nieukrywanym zakończeniem, śmiejąc się przyznał:

-Haha, musicie mi wybaczyć chłopcy, ale nie mam pamięci do ludzi. Raz nawet zapomniałem jak wygląda moja dziewczyna. -Roześmiał się, i dodał: Jak ci na imię?

-Tamlen, Tamlen Patrice, panie -Młody ukłonił się teatralnie.

-Zapamiętam -obiecał i wrócił do wydawania poleceń w chwili, gdy Calvia weszła do sali.

-Wasza wysokość. -Powitał ją Dymitr, spoglądając w stronę młodego szermierza.

-Tak się patrzysz na tego chłopaka... Czyżby wszystkie panienki się skończyły? -Calvia roześmiała się szczerze, a wraz z nią Dymitr.

-To co dzisiaj? Rapier? Czy królowa woli dziś postrzelać z łuku? Akurat mamy trochę miejsca w sekcji łuczniczej więc możesz potrenować.

-Może być łuk, w końcu czasem lepiej wrogów wystrzelać aniżeli męczyć się w pojedynku. -Uśmiechnęła się i podeszła do trenera sekcji łuczniczej.

***

Wróciła z treningu. Umyła się i przebrała w jakąś w miarę luźną suknię. Przeszła przez korytarz i zapukała trzy razy do Natana.

-Proszę, -Usłyszała ciepły głos. Weszła i uśmiechnęła się od progu.

-Mam pytanie mój drogi. Czy masz może genealogie wampirzych rodów? -Spojrzała na półki jakby oczekując, że dana książka krzyknie "Tu jestem!"

-Skąd tak nagłe zainteresowanie na takie poważne lektury? -Niebieskie oczy, tak zmęczone od ciągłej pracy, rozjaśniły się napotykając jej wzrok.

-Ah, stwierdziłam, że chcę prześledzić twoje drzewo genealogiczne. W końcu nic nie wiem o twojej rodzinie.

Natan wstał i wyciągnął jakiś stary, granatowy zakurzony tom. Zdmuchnął pył z okładki i wręczył jej księgę. Już miała odejść, kiedy napotkała wzrok Natana. Z jego oczu zionął ból, i smutek. Zanim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, on odezwał się pierwszy.

-Tylko, ostrzegam cię Cal, jeśli chodzi o moje drzewo genealogiczne, to prawie wszyscy już nie żyją.

Otworzyła usta, by przeprosić, ale ponownie ją wyprzedził.

-Nie martw się gwiazdko. Bliską osobę można odnaleźć nie tylko w rodzinnym gronie. -Kiedy to powiedział, jego usta musnęły jej czoło, a dłoń pogładziła podbródek.

Śmiertelna KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz