Rozdział 9

547 54 8
                                    


Ulewa zaskoczyła ich, kiedy tylko dotarli do miasta sąsiadującego z tym, w którym mieściła się świątynia Mistrza Akashiego. Wiatr świszczał głośno w uszach, wyginając okoliczne drzewa, sprawiając, że deszcz zamieniał się w kłujące pociski atakujące nawet najmniejsze skrawki ich ciała. Nie mając innego wyjścia, skryli się w pobliskiej gospodzie.

- Sensei mówi, że pogoda utrzyma się do środka nocy - rzekł do nich właściciel, kiedy płacili za nocleg.

Aomine i Kise spojrzeli po sobie znacząco. Żaden z nich nie miał pojęcia kim był owy sensei, ale mieli nadzieję, że się nie mylił - nie mogli tracić pieniędzy ledwie u początku ich podróży, chcieli wyruszyć dalej już następnego ranka.

- Niech to Bogowie...- mruczał ponuro Aomine, odkładając ich rzeczy pod ścianą.- Mam nadzieję, że to nie żaden omen, czy coś...

- Nie myśl tak, Aominecchi - mruknął Kise.- To tylko nieszczęśliwy przypadek, nic nie poradzimy na humory pogodowe. Jak na tak przystępną cenę, mają tutaj niezwykle miękkie i wygodne futony!- dodał, siadając na jednym z dwóch rozłożonych futonów.

Aomine zerknął na niego dyskretnie. Chcąc zaoszczędzić pieniądze zmuszeni byli wynająć jeden pokój, który zazwyczaj brały pary małżeńskie. To nie tak, że myślał już tylko o jednym, ale widząc jak Ryouta przysuwa swój futon do jego, do głowy przychodziła mu głównie ta jedna myśl.

W końcu, bądź co bądź, byli teraz zupełnie sami, w dodatku w zupełnie obcym miejscu, na piętrze, na którym nikogo innego nie było, gdyż niewielu podróżych przechodziło przez tę wioskę. A, o ile dobrze pamiętał, powiedział Kise, że nie mogą robić tego w świątyni, bo ktoś ich może przyłapać...

Jakby nie patrzeć, gospoda świątynią nie była.

- Naprawdę dbają o to miejsce, aż szkoda, że mało osób je odwiedza.

- T-ta...- mruknął Daiki, odwracając od niego wzrok.

- Usiądź, Aominecchi, sprawdź, jakie te futony są mięciusie!

Ciemnoskóry westchnął cicho, ale podszedł posłusznie do swojego futonu i usiadł na nim. Faktycznie, materace były niezwykle miękkie i przytulne w dotyku. Jego dłoń wręcz zatopiła się w materiale, grzejąc ją delikatnie.

- Wygląda na to, że się wyśpimy - powiedział z uśmiechem.

- Mhm!- Kise uśmiechnął się do niego, przysuwając bliżej.- Połączyłem je, więc będę mógł się do ciebie przytulić!

Aomine otworzył na moment usta, a potem zamknął je i uśmiechnął się do niego. Poczochrał go lekko po włosach. W gruncie rzeczy, blondyn był naprawdę uroczy, a wręcz kochany w swojej radości.

- Nie potrzebujesz okazji, czy pretekstu, żeby mnie przytulić - powiedział Aomine, przygryzając wargę.

Kise spojrzał na niego, jakby zaskoczony. Na jego twarzy powoli wykwitł piękny uśmiech, chłopak przysunął się do niego jeszcze bliżej i objął go ramionami, wtulając głowę w jego ramię.

- Więc... pozwól, że skorzystam z tej nie-okazji - wymruczał.

Ciemnoskóry samuraj roześmiał się swobodnie, otaczając go ramionami i opierając policzek o jego miękkie, złociste włosy. Siedzieli tak w ciszy, przytuleni, Daiki głaskał delikatnie jego ramię, od czasu do czasu składając na czubku jego głowy pocałunek.

- Mógłbym tak zasypiać w twoich ramionach każdego wieczora - westchnął cicho Ryouta.- No i... budzić też bym się w nich mógł.

- Nikt cię nie powstrzymuje - mruknął Daiki.

Ostatni Samuraj ||Aomine x Kise||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz