2. jak się poznaliście?

5.1K 189 33
                                    

Scott :

Coś stało się twojemu zwierzakowi w łapkę. Udajesz się do najbliższego weterynarza, do kliniki Alana Deatona.
-Cześć, szukam Deatona. - mówisz chłopakowi, który stoi za ladą.
-Hej, nie ma go dzisiaj, ale może ja coś wymyślę. - powiedział brunet.
-Jasne. - odpowiedziałaś i udałaś się za chłopakiem.
-Jestem Scott. - uśmiechnął się.
-A ja (y/n). - odwzajemniłaś uśmiech.
-To zobaczmy co u twojego pupilka. Hej maleńki. - bardzo podobało ci się w jaki sposób obchodzi się ze zwierzętami. - Zobacz, tutaj, coś wbiło mu się w łapkę. Pomożesz mi?
- Tak, jasne.
-Musisz go potrzymać, o tak. - Scott przysuwa się do ciebie i łapie twoje dłonie pokazując ci jak trzymać zwierzątko. - Teraz powoli wyjmę kolec i będzie w porządku.
Scott wyjął kolec i podał ci pupila.
-A może dasz się gdzieś zaprosić, (y/n)?
-Z miłą chęcią.
I tak zaczęła się wasza znajomość.

Stiles :

-Świetnie! - usłyszałaś głos chłopaka w aucie obok.
Stoisz od pół godziny w korku i zauważyłaś, że nawet nie posunęłaś się o centymetr. Kilka razy przyłapałaś bruneta na gapieniu się, zanim podjął rozmowę.
-Hej. - poprawił włosy ręką. - Fajne auto.
-Dziękuję. - uśmiechnęłaś się zdziwiona, miałaś tylko czerwonego jeepa. Potem zobaczyłaś, że chłopak ma ten sam model samochodu, lecz niebieski. - Twój też jest niezły.
-Zużyłem na niego tonę taśmy.
-Twój też taki jest? To znaczy też używasz taśmy?
-Tak, ty prawdopodobnie też. Jestem Stiles, a ty? - uśmiechnął się.
-(y/n). - odwzajemniłaś uśmiech.
Cieszyłaś się, że podjął z tobą rozmowę. Jak się okazało macie wiele wspólnego.
-Zobacz, w końcu korek idzie na przód.
-Tak, rzeczywiście. - powiedziałaś.
-Masz może ochotę się kiedyś spotkać? - kiwnęłaś głową, a Stiles nabazgrał na karteczce swój numer telefonu. Ostatni raz się uśmiechnął i odjechał.
I tam zaczęła się wasza znajomość.

Isaac :

Jak codziennie szłaś szkolnym korytarzem w kierunku swojej szafki. Gdy mijałaś łazienkę zostałaś uderzona drzwiami. Już miałaś upaść, ale poczułaś, że ktoś cię chwycił.
-Przepraszam. Wszystko w porządku? - pytał zmieszany chłopak.
-Tak, dziękuję. - odpowiedziałaś.
-Bogu dzięki. - uśmiechnął się. Miał piękny uśmiech. - Mam na imię Isaac.
- A ja (y/n). - odwzajemniłaś uśmiech.
-Hmm... Wiesz może, gdzie jest sala od historii? - spytał, mimo, że dobrze wiedział.
-Własnie tam idę.
Podczas drogi do klasy trochę pogadaliście, dowiedziałaś się, że masz z nim wiele wspólnego. Potrafił cię świetnie rozśmieszyć.
-A może w zamian, za ten drobny incydent, dasz się zaprosić gdzieś?
-Z przyjemnością. - uroczo się uśmiechnęłaś, a Isaac położył na twojej ręce karteczkę z numerem telefonu.
I tak zaczęła się wasza znajomość.

Derek :

Jak w każdą sobotę poszłaś pobiegać. Włączyłaś swoją ulubioną playlistę i biegłaś. Po chwili uderzyłaś w kogoś i spadłaś na ziemię.
-Hej, nic ci nie jest? - zapytał chłopak.
-Tak, wszytko okej. - uśmiechnęłaś się, a on natychmiast go odwzajemnił.
-Jestem Derek.
-A ja (y/n), miło mi. - odpowiedziałaś, a Derek spojrzał na zegarek.
-Muszę już iść, ale może spotkamy się, a ja wynagrodzę ci upadek.
-Zgoda. - uśmiechnęłaś się i zawróciłaś spowrotem do domu.
-Zaczekaj! - chłopak podbiegł do ciebie i podał ci kartkę z telefonem.
I tak zaczęła się wasza znajomość.

Liam :

Dlaczego twoja drużyna dzieli boisko z drużyną lacrosse? Ugh, lacrosse to taki głupi sport. Właśnie, miałaś kopnąć piłkę do bramki, ale coś uderzyło w twoją głowę. Piłka do lacrosse, bo jakby inaczej.
-Jejku, tak mi przykro! Nic ci się nie stało? Odprowadzić cię do pielęgniarki? - mówił jakiś chłopak.
-Trochę boli mnie głowa. - powiedziałaś.
-Chodź... - pomógł ci wstać i nieśmiało się uśmiechnął.
W drodze do pielęgniarki przyjemnie wam się rozmawiało. Dowiedziałaś się, że ma na imię Liam i, że macie wiele wspólnego. Tuż przez gabinetem Liam poprosił o spotkanie, w zamian za sprawę z piłką.
-Jasne! Tylko żadnych piłek?
-Żadnych piłek. - uśmiechnął się i podał ci swój numer telefonu.
I tak zaczęła się wasza znajomość.

Theo :

Twoi rodzice kazali iść ci do sklepu po coś do kolacji. Powoli wracałaś, gdy zaczęło padać.
-Super! - krzyknęłaś, bo zapomniałaś parasola i pobiegłaś pod najbliższy daszek.
-Hej! - powiedział chłopak pod daszkiem, którego wcześniej nie widziałaś. - Jestem Theo.
-A ja (y/n). - uśmiechnęłaś się.
Theo opowiadał ci o swoim życiu, a ty zrewanżowałaś się tym samym. Czułaś, jakbyś znała go całe życie. Na pożegnanie przytulił cię i powiedział.
-Jak będziesz chciała się spotkać, to tu jest mój numer. - poprawił włosy ręką i podał ci karteczkę z numerem.
-Cześć Theo! - krzyknęłaś i pobiegłaś do domu.
I tak zaczęła się wasza znajomość.

Brett :

Brett : hej😉
(y/n) : hejka😃
Brett : co robisz, piękna?
(y/n) : nie taka piękna
Brett : możemy się przekonać kiedyś 😀
(y/n) : Może kiedyś.
Po kilku miesiącach rozmów, w końcu się spotkaliście.
I tak zaczęła się wasza znajomość.

Aiden :

Szukałaś damskiej szatni, ale coś ci się pokręciło i trafiłaś do męskiej. Wokół sami chłopacy, ale żaden oprócz jednego nie raczył ci pomóc.
-Jestem Aiden, a ty co tu robisz? Wiesz, że to męska szatnia? - zaśmiał się.
-Tak wiem, wiem.
-Z chęcią cię zaprowadzę, ale jest jeden warunek. Musisz mi o sobie opowiedzieć.
-Hm... Zgoda. - nie miałaś nic do stracenia.
Opowiedziałaś mu, co chciał usłyszeć i porozmawiaś z nim.
- Muszę iść, nie chcę spóźnić się na trening. - nieśmiało się uśmiechnęłaś.
-Tylko jeśli jeszcze się spotkamy. - wcisnął kartkę z numerem w twoją dłoń.
-Oczywiście, do zobaczenia Aiden! - rzuciłaś przez ramię.
-Do widzenia (y/n) ! - chłopak zaśmiał się i poszedł do swojej szatni.
I tak zaczęła się wasza znajomość.

Jackson :

Miałaś zamiar dobrze się dziś bawić, więc poszłaś do klubu. Było nudno dopóki, dopóty nie podszedł do ciebie przystojny chłopak. Przedstawił się jako Jackson.
-Ja jestem (y/n). - uśmiechnęłaś się.
Porozmawialiście chwilę, a potem przetańczyliście wspólnie cały wieczór. Było super.
-Co ty na to żebyśmy się jeszcze spotkali? - powiedział, a ty energicznie kiwnęłaś głową. - Znajdziesz mnie na facebooku.
I tak zaczęła się wasza znajomość.

Parrish :

Spieszyłaś się do pracy. Teoretycznie (tylko teoretycznie) przekroczyłaś prędkość i nie zauważyłaś gliniarzy. Oczywiście, zatrzymali cię. Dlaczego akurat dzisiaj? Jeszcze w aucie rodziców, cholera! Zaparkowałaś na poboczu czekając, aż jakiś z gliniarzy do ciebie podejdzie. Założyłaś ręce na piersiach i osunęłaś się niżej na fotelu. Cudownie, nie dość, że spóźnisz się do pracy, to jeszcze dostaniesz opieprz od rodziców. Ktoś zapukał w twoje okno, więc szybko je opuściłaś.

- Ile muszę zapł... - spojrzałaś na policjanta, który miał odznakę zastępcy szeryfa. - Wow. - było jedynym słowem, które udało ci się wydusić.

Chłopak zaśmiał się, a ty automatycznie zrobiłaś się czerwona, jak pomidor. Cholera!

- Jak to możliwe, że taka piękna dziewczyna przekracza prędkość i dostaje mandaty? - rzucił, a ty zrobiłaś się jeszcze bardziej czerwona, o ile to możliwe. - Chyba lubisz być niegrzeczna. - mrugnął do ciebie.

Chwila, co? Policjant do ciebie mrugnął? I to atrakcyjny policjant. Przetarłaś oczy pięściami i spojrzałaś mu w oczy.

- Jestem Parrish, to znaczy Jordan Parrish,  jeśli dasz się umówić na kolację, to przekroczenie prędkości może pozostać między nami.
- (y/n). Każdą dziewczynę, która przekracza prędkość uwodzisz uśmiechem i takimi gadkami? - zaśmiałaś się.
- Tylko takie, które wpadają mi w oko. Jesteś pierwsza.

teen wolf : preferencje & imaginyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz