Część pierwsza i ostatnia

772 80 39
                                    

Od jakiegoś czasu mnie coś trapi... Nie jest to rzecz normalna, ludzka... Może mam już schizę, może jestem chora, ale... Co noc przychodzi do mnie on. Koszmar, który co noc się powtarza. Najdziwniejsza w tym wszystkim jest jego znajoma twarz. Twarz na której widok znaczna część płaskich dwunastolatek (i Gimper) ma mokro. Tak to twarz nijakiego Jana D. Jest to YouTuber, marny komik oraz niedoszły mężczyzna. Człowiek, którego łatwo zdenerwować nazywając go pieszczotliwie "Niunia". Marny YouTuber, który w swoich filmikach myśli, że jest śmieszny. Niestety tylko on tak uważa.
Przychodzi tak do mnie już od roku. Każe się nazywać "moim największym koszmarem", "mężczyzną", lub "ojcem". Przeplata się przez moje sny i ukazuje w nich swoje chore myśli.

Często w nocy budzę się, a on siedzi na krawędzi mojego łóżka. Wpatruje się we mnie tak, jakby próbował uśpić mnie znowu wzrokiem. Często z nim rozmawiam. Pytam, dlaczego to robi. Nigdy nie odpowiada.

~~*~~*~~*~~

Na zegarze wybiła godzina dwunasta. Północ jest powszechnie znana jako godzina duchów. To właśnie o tej godzinie przychodzi ON. Ubrany w czarny płaszcz i lekko pedalskie szaro-różowe buty.
Zrzucił z siebie wierzchnią cześć ubrań i przykucnął koło mojego łóżka. Spojrzał w moje oczy i przeniknął w moje myśli. Po raz kolejny wdarł się do mojego snu.

- Czy ty mi kiedyś odpuścisz? - spytałam zdruzgotana.
- Hm, a czy Smav jest śmieszny? - zaśmiał się złośliwie.
Zaprzeczyłam.
-No to masz odpowiedź - odparł - dobra, teraz zaczynamy prawdziwą zabawę.

~~*~~*~~*~~

- Gdzie ja jestem? - wykrzykiwałam.

- Spokojnie, tu leżą chorzy ludzie! - upomniała mnie siostra dyżurna.

- Czy ja jestem w szpitalu? - nie dowierzałam.

- Pani to chyba do okulisty prawda? - zakpiła ze mnie - Musi pani wyjść z porodówki i wjechać windą piętro wyżej.

- Porodówka? Co ja robię na porodówce?

- Alzheimera pani ma? - zaśmiała się po raz kolejny - Przecież parę godzin temu przyjechała pani tutaj wraz z pani kolegą

- Kolegą? Jakim kolegą?

- Panem Rafałem K. - powiedziała i zmiażdżyła mnie wzrokiem.

- Jezu, co mu jest?

- Czy pani jest farbowaną blondynką? Bo chyba Brunetki nie mogą być aż takie tępe - odwróciła się i podała mi jego kartę zdrowotną - pan Rafał jest w ciąży.

- W czym? - wybuchnęłam śmiechem - On w ciąży? Chyba przez wiatropylność!

- Proszę się nie śmiać! Pan Rafał jest w zaawansowanym stadium ciąży spożywczej!

Nagle przez korytarz przebiegł doktor pchający szpitalne łóżko, na którym znajdował się Kiślu. Wśród reszty pacjentów zapanowała panika i chaos.

- Siostro! Nasz pacjent rodzi! Proszę przygotować salę! - krzyczał lekarz.

Nie do końca rozumiałam co się dzieje. Wiedziałam tylko, że Jasiek dzisiaj przechodzi samego siebie. Jego chore "ja" zaczyna się coraz głośniej odzywać. Nie rozumiem co próbuje mi przez to pokazać.

Minęło trochę czasu. Lekarz pozwolił mi odwiedzić Kiśla. Powoli weszłam do jego sali. Ku mojemu zdziwieniu Rafał przywitał mnie z entuzjazmem.

- Anka! Anka! Anka! - zaczął krzyczeć.

- Tak?

- Możesz mi podać kaczkę szpitalną? - poprosił.

Nightmare //#jdyoutubeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz