~śmierć...?~

1.8K 171 9
                                    

*tydzień później*
Tak się ciesze dzisiaj przyjeżdża moja najukochańsza siostra ^^. Ten tydzień nie był jakiś bardzo ciekawy z wyjątkiem tego, że pogodziłam się z Leo. Nie jesteśmy razem, ale można powiedzieć, że się przyjaźnimy. Rano nie mogłam się doczekać aż Camila przyjedzie. Chciałam sobie zrobić nakeśniki z nutellą na śniadanie, ale jak na złość nie było ani nutelli, ani nic na naleśniki. Poszłam do sklepu, miałam jeszcze 10 minut zanim ciocia i wujek przyjadą z Camilą do domu. W sklepie kupiłam wszystko co potrzebne i kupiłam sobie jeszcze cole w szklanej butelce. W drodze do domu piłam cole. Spotkałam przed sklepem Leo zaczęliśmy normalnie rozmawiać, jak by nigdy nic. Spojrzałam na godzine, Cam powinna być już w domu. Pożegnałam się z Leondre i poszłam w strone domu. Wchodząc do kuchni zobaczyłam zapłakaną ciocie.
-Ciociu co się stało?- spytałam- i gdzie jest Camila?
-Camila...ona....mieli wypadek podczas drogi...-powiedziała zapłakana ciocia.
-Co jak to?!-wykrzyknęłam załamana.
-Camila leży w szpitalu w bardzo ciężkim stanie...-kontynuowała ciocia.
-To nie może być prawda- miałam łzy w oczach.
Pobiegłam do pokoju i zaczęłam płakać w poduszkę. Znowu poszłam do łazienki i sięgnęłam po pomoc u żyletki. Po wszystkim zeszłam dalej zapłakana do salonu.
-Ciociu możemy pojechać do Camili-spytałam.
-Oczywiście-odparła.
Pojechaliśmy do szpitala. Kiedy doszliśmy do sali w której leżała Cam, nie mogłam powstrzymać płaczu. Usiadłam obok Cam i zaczęłam do niej mówić. Opowiedziałam jej wszystko co sie działo przez tydzień.Wiedziałam że mnie słyszy...cały czas oddychała wszystko było ok...jednak w jednej chwili przestała oddychać...
-Cam!!!Camila nie!!!! Camila!!!!-zaczęłam krzyczeć na cały szpital. Lekarz wbiegł do sali i kazał mi wyjść, jednak ja nie chciałam. Trzymałam zimną rękę Camili i dalej krzyczałam przez łzy do niej. Wujek zabrał mnie z sali. Przytulali mnie mówili że wszystko będzie okey ale ja wiedzialam że nie będzie... Miałam ochote sie zabić... Powiedziałam wujkowi żeby mnie odwiózł do domu. Kiedy dojechaliśmy wujek powiedział ze pojedzie jeszcze do szpitala. Zostalam sama w domu. Podeszlam do szafki z lekarstwami i wzięłam jak najwięcej, położylam je na blacie w kuchni. Wyciągnęłam wódke wujka. Napisałam krótki list i położyłam na blacie.
-Przepraszam was- powiedzialam do siebie.
Wszystkie lekarstwa popiłam alkoholem i w jednej chwili widziałam tylko ciemność. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi do domu i podbiega do mnie.
-Calli co ty zrobiłaś?!- wykrzyknął Lukas.
W tej chwili film mi się urwał...

Obudziłam się w białym pomieszczeniu... Jednak nie umarłam...niestety...do sali weszła ciocia,a za nią wujek, Lukas i Emma. Podeszli do mnie i się rozpłakali.
-Callie czemu chciałaś to zrobić- spytał Lukas.
-Camila...Leondre...-powiedzialam i się rozpłakałam.
Lukas mnie przytulił.
-Przepraszam was...-odparłam.
-Callie wiesz że my ciebie kochamy- uśmiechnęla się Emma.
Emma była dla mnie jak siostra, ale jest dziewczyną Lukasa. Emma w tym roku ma się przeprowadzić do Miami. Wiem że Lukas będzie cierpiał...ja razem z nim...Do sali wszedł lekarz i powiedział że już dzisiaj będe mogła wyjść ze szpitala. Kiedy dostałam wypis pojechaliśmy do domu.
-Lukas, Callie mamy dla was dobrą wiadomość-zaczęla ciocia.
-Tak o co chodzi-spytał Lukas.
-Za tydzień przeprowadzamy się do Miami-powiedział wujek.
Ucieszyliśmy się, bo tam przeprowadza sie Emma, moja bff, a dziewczyna Lukasa XD. I wreszcie odpędze się od wszystkich złych wspomnień, zacznę nowe życie.

*tydzień później*

Była 3 w nocy. Musiałam się obudzić, ponieważ mieliśmy samolot o 5 rano. Wyszykowałam się i zeszłam na dół z walizkami. Dzień prędzej pożegnałam sie z Leo i z znajomymi. Kiedy żegnałam się z Leondre widać było, że oczy mu się zaiskrzyły ale nie chciał płakać przy mnie. Byłam już na lotnisku. Przeszliśmy odprawe itp. Itd. I czekaliśmy na samolot. Po paru godzinach dojechaliśmy do naszego domu. Był on prakrycznie na plaży!!

 Był on prakrycznie na plaży!!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W środku był równie piękny. Poszłam obejrzeć mój pokój. Normalnie sie zakochałam. Mi się strasznie podobał.

Może i jest prosty i normalny, ale jest taki jaki sobie wymarzyłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Może i jest prosty i normalny, ale jest taki jaki sobie wymarzyłam. Tutaj było super.
-ZACZYNAM NOWE ŻYCIE BEJBE!!-krzyknęłam do siebie :D

* rodział jest troche dłuższy niż popszednie ma 655 słów nwm czy dzisiaj jeszcze napisze kokejny ale się okaże :D Mam nadzieje że sie spodoba <3

To (nie) miłość |L.D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz