<- "Odezwij się jutro, okej?" <- zamykam laptopa z uśmiechem, błądzącym po mojej twarzy. KA_I - jak brzmiała jego nazwa użytkownika, nie odpisuje już od kilku godzin, odkąd wróciłem z jego domu. Myślę, że nie chce się odzywać po tym wszystkim, co się stało. Nie chcę go obarczać winą, doskonale wiem, że wszystko potoczyło się zbyt szybko.
Zaczęło się na forum fanów horrorów, kilka razy zaczynałem tematy, które były zbyt drastyczne i obrzydliwe dla innych. Wywalono mnie z grupy. Znalazłem inną, w której był wyżej wspomniany Jongin. Na początku nie zwracałem na niego uwagi, dalej pisałem o horrorach, zjawach, morderstwach i tym podobnych. Dopiero, gdy temat zszedł z horrorów i sposobów zabijania ludzi w filmach na realne zbrodnie i ludzie nagle spoważnieli, nikt nie potrafił zrozumieć, że ja w śmierci, którą jedna osoba wyrządza drugiej, potrafiłem zobaczyć coś pięknego. Nie, nie jestem psychopatą, dla mnie to po prostu inny rodzaj uwolnienia.
Kilka osób mnie zablokowało, jeszcze inne zaczęły pisać groźby pod moim adresem. Wtedy właśnie po raz pierwszy Jongin stanął w mojej obronie. Napisał kilka dosadnych słów kilku szychom z forum, a ci po niedługim czasie zaczęli traktować mnie jak powietrze. Bardzo mi to pasowało.
Nasza znajomość trwała nie więcej niż dwa tygodnie. Po owych dwóch tygodniach z jego strony padła propozycja spotkania. Przystanąłem na to. Sam chciałem spytać o spotkanie, ale dopiero za jakiś czas. Mama zawsze powtarzała, by nie spotykać się z ludźmi z internetu i mimo że w tym momencie miałem siedemnaście lat, uważałem, że miała rację. Internet krył wiele różnych ludzi, którzy nie zawsze mają dobre intencje. Ale Jongin wydawał się być inny; coś mi mówiło, że to dobry człowiek.
Spotkaliśmy się kilka dni potem, gdy już wysłał mi swoje zdjęcie, by go poznać. Mówił, że nie było aktualne, ale powinienem wiedzieć, że to on, gdy zobaczę podobną osobę. Byliśmy umówieni na placu przy fontannie. Nasz plan dnia, który zrobiliśmy przez chat obejmował kilkogodzinne rozmowy, bo przecież rozmowa w realnym świecie to tak, jakby rozmawiać w internecie, ale idzie szybciej, jest spacer i oglądanie filmów.
Stojąc oparty o murek fontanny zauważyłem go szybciej niż on mnie. Miał na sobie szarą rozpinaną bluzę, czarne rurki i białą koszulkę. Na głowie miał ciemne, lśniące włosy, a gdy się zbliżył zobaczyłem uśmiech... uśmiech, dla którego mógłbym i mogę umrzeć. Zaraz potem napotkałem spojrzenie. Ciemne tęczówki błyszczały wesoło, gdy ten wbijał we mnie nieco przenikliwe, ale i przepełnione ciekawością spojrzenie. Czuję dreszcz na samo wspomnienie.
Nie wiem, o czym wtedy myślałem. Czułem jak z każdym krokiem moje nogi uginają się przez nadmiar emocji buzujących w moim ciele. I ten dreszczyk gdzieś w głębi, gdy rozmawialiśmy na tematy często poruszane na forum; horrory, zbrodnie, morderstwa i innego rodzaju katusze wobec innych; doszliśmy też do wniosku, że muszę poznać jego rodziców, bowiem okazało się, że mają bardzo dużo do powiedzenia na naruszane przez nas tematy.
Przez cały ten czas spacerowaliśmy, powoli kierując się w stronę domu Jongina. Mieszkał niedaleko, około pół godziny na piechotę.
Jego dom stał na obrzeżach miasta. Był piętrowy z wieloma oknami, w środku nie paliło się żadne światło.
- Moi rodzice wyjechali kilka dni temu, wrócą do domu dopiero jutro, więc będziemy mieli spokój. - Wskazał dłonią na furtkę oddzielającą ogród od polnej drogi. Jego ogród nie był duży, stała tam ogrodowa huśtawka, stolik i dwie ławki. Gdzieniegdzie rosły piękne różnokolorowe, zapewne, kwiaty. Przez zmierzch nie potrafiłem rozpoznać żadnego koloru poza białym i czerwonym, reszta była po prostu ciemna.
Wieczór spędziliśmy, jak plan przewidywał, na oglądaniu filmów. A potem... potem działy się bardzo dobre rzeczy. Rzeczy, które napawały mnie nieludzką przyjemnością, i których skutkiem były dreszcze, które czuję do tej pory.
CZYTASZ
Shh, I'm with you... /one shot/
HorrorDo Kyungsoo poznaje na pewnym portalu społecznościowym chłopca o imieniu Jongin. Szybko przypadają sobie do gustu i postanawiają się spotkać. Jak skończy się internetowa znajomość? Czy słowa "pozory mylą" są prawdziwe? One shot nie jest w całości...