Rozdział 2

74 10 2
                                    

Wstałam zmęczona i wściekła że dziś muszę iść do szkoły przepełnionej ludźmi którzy albo mają mnie gdzieś i nie zwracają na mnie uwagi albo mnie po prostu gnębią.
Spojrzałam na zegar 6:30.
Wstałam szybko i skierowałam się do swojej szafy aby wybrać na dziś jakieś ubrania.
Po chwili namysłu wyciągnęłam czarne rurki z przecięciami na kolanach, biały t-shirt i ciepłą szarą bluzę.
Po ubraniu się poszłam do łazienki. Stanęłam przed ogromnym lustrem i zaczęłam się sobie przyglądać.
Czemu ludzie naprawdę mnie tak nienawidzą. Przecież nie zachowuję się jak debil, nie jestem aż tak brzydka.
Może tylko dlatego że nie jestem tak głupia jak niektórzy i nie udaję kogoś kim nie jestem.
Nie zachowuję się tak aby się komuś przypodobać czy coś.
Jednak jeśli ktoś chciałby mnie poznać i wiedziałabym że mogę tej osobie zaufać otworzyła bym się przed nią i ten ktoś zobaczył by że naprawdę fajna byłaby ze mnie kumpela.
Dobra, koniec moich rozmyśleń.

Spięłam swoje długie brązowe włosy w niechlujnego koka, puściłam zimną wodę z kranu i przemyłam nią swoją twarz aby się wreszcie obudzić. Wzięłam ręcznik i osuszyłam delikatnie swoją twarz. Rozwaliłam swojego koka i pozwoliłam swoim włosom aby opadły na ramiona
Wzięłam szczotkę i zaczęłam rozczesywać swoje włosy. Gdy rozczesałam wszystkie swoje kołtuny załatwiłam inne czynności. Gdy prawie wszystko zrobiłam podeszłam do swojej szafki z kosmetykami i wzięłam flakonik perfum.
Spryskałam się nimi kilka razy i odłożyłam flakonik na swoje miejsce.
Na koniec pomalowałam usta pomadką i wyszłam z pomieszczenia kierując się na dół do kuchni. Schodząc po schodach zauważyłam już swoją mamę czekającą na mnie aby dać mi pudełko z kanapkami.

-Cześć mamo - powiedziałam uśmiechając się lekko

-Cześć córeczko. Masz tutaj kanapki - powiedziała wręczając mi pudełko

-Mamo, przecież mogłam sobie sama zrobić jedzenie. - odrzekłam

-Ale wstałam wcześniej i ja ci zrobiłam. Nie narzekaj już tylko idź już do szkoły bo się spóźnisz! - powiedziała mama z uśmiechem na twarzy

Podeszłam bliżej do mamy i pocałowałam ją lekko w policzek

-Pa - powiedziałam

-powodzenia - odrzekła

Przyda się - pomyślałam

° ° °

Po kilku minutach byłam już przed szkołą.
Weszłam przez otwartą już bramę, podeszłam do drzwi od szkoły i nie zauważona weszłam do niej.
Skierowałam się w stronę najbliższej łazienki bo czułam że spierzchły mi usta.
Weszłam do toalety szkolnej i podeszłam do lustra. Wyciągnęłam pomadkę ochronną z torby i pomalowałam nią usta.
Ze względu że nikogo nie było w toalecie zaczęłam sobie śpiewać piosenkę Ariany Grande .
Jak wspominałam wam wcześniej śpiewanie wychodzi mi wtedy gdy jestem sama albo przy osobach które się ze mnie nie śmieją.

Somethin' 'bout you makes me feel like a dangerous woman
Somethin' 'bout, somethin' 'bout, somethin' 'bout you
Makes me wanna do things that I shouldn't
Somethin' 'bout, somethin' 'bout, somethin' 'bout.

Nie zauważyłam jednak że jakaś dziewczyna weszła do łazienki jak ja na cały głos dałam się nie zwracając na nic innego uwagi.

-Ładnie śpiewasz- powiedziała wysoka blondynka

-Dziękuję - powiedziałam zmieszana
-Powinnaś wziąść udział w jakimś konkursie. Na pewno by Cię docenili- odrzekła uśmiechając się szczerze.

-Gdy się wstydzę lub śpiewam przed ludźmi którzy uważają mnie za niedorajdę od razu śpiewanie wychodzi mi kiepsko.- odrzekłam z lekkim uśmiechem.

-Ja ci pomogę. Jestem Tris. - powiedziała podając mi rękę

-Elena - odrzekłam uśmiechając się od ucha do ucha i podając jej rękę.

Może jednak nie będę sama i Tris będzie moją dobrą znajomą i może po jakimś czasie przyjaciółką.

Dalszy ciąg niedługo nastąpi! :D
I jak? Podoba wam się? :)
Życzę wam miłego już ostatniego dnia wolnego :(


Odmienna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz