10.Przepraszam

165 14 0
                                    

Rose

Ręce mi się pocą, nie wiem jak mam zacząć. Czuję jak swoim wzrokiem wypala mi dziurę w głowie. Niecierpliwi się, ale ja też chcę mieć to za sobą. Powstrzymuję się od płaczu i zbieram się w garść. No dalej dziewczyno.

-Naprawdę próbowałam Dylan. Przepraszam.

Wróciłam do samochodu żeby opowiedzieć chłopakowi swoją rozmowę, a dokładnie kłótnie z ojcem. Najdziwniejsze jest to, że nie był smutny wiadomością że chcę się przeprowadzić. On był... wściekły. Żadne argumenty go nie interesowały, czułam się jakbym mówiła do ściany.

-Mam już 17 lat, niedługo 18 i chciałam się o coś spytać, ale proszę, zanim cokolwiek powiesz daj mi skończyć.

Przerwałam na chwilę żeby dowiedzieć się czy to mu odpowiada. Nic nie mówiąc, machnął ręką żebym kontynuowała. Wzięłam głęboki oddech, aby poukładać sobie w głowie co chcę powiedzieć.

-Od jakiegoś czasu spotykam się z chłopakiem, ma na imię Dylan. Wiesz doskonale jak nie znoszę Anny i proszę nie próbuj mnie do niej przekonać. Od zawsze nie miałam z nią kontaktów jak z prawdziwą ciocią. Jesteś z nią i mimo to że jestem przeciwna temu, cieszę się, że jesteś szczęśliwy i mam nadzieję że to się nie zmieni. Być może moje nastawienie do niej jest spowodowane jej kontaktami z mamą i wiesz, dziwię się, że tak po prostu po tym wszystkim byłeś w stanie jej wybaczyć. Mimo to nie chcę przekonywać Cię że ten cały związek to zły pomysł, ale tak jak powiedziałam wcześniej, ważne jest to żebyś był szczęśliwy. Powiem Ci całkiem szczerze że naprawdę starałam się zmienić nasze relacje, ale jak widzisz, nie udało się.

-Rose, co chcesz przez to powiedzieć?

-Już już. Więc mam nadzieję że te argumenty przekonają Cię do tego, abym zamieszkała z Dylanem. Oczywiście chcę, abyś najpierw go poznał. Jest naprawdę uprzejmy, poukładany i miły.

-Poczekaj chwilę. Czy ty chcesz przez to powiedzieć, że chciałabyś zamieszkać z tym chłopakiem?

-No... Tak.

-Wybij to sobie z głowy.

-Ale..

-Nie ma żadnych ,,ale" Rose! Nie i koniec, a jeśli jeszcze masz zamiar dyskutować, to dostaniesz zakaz spotykania się z nim!

-Skarbie, naprawdę nie masz za co przepraszać. To nie jest twoja wina, a fakt że nie możemy razem mieszkać nam nie przeszkodzi, prawda?

Chłopak wytarł moje łzy, których nie dałam rady powstrzymać.

-Pojedziemy do Ciebie? Chciałabym poznać chłopaków.

Nie mam zamiaru wrócić do tego domu, przynajmniej nie teraz. Chcę się rozerwać i zapomnieć o tym chociaż na chwilę.

-Pewnie, ucieszą się.

Dylan

-I jak, podoba Ci się?

-Jest.. ogromny.

Widzę jak dziewczyna nerwowo się uśmiecha. Tak myślałem że będzie się denerwować spotkaniem z nimi. Otulam ją ramieniem, aby dodać jej otuchy.

-Hej, spokojnie kochanie, chłopaki są naprawdę w porządku. Polubią Cię, zobaczysz.

-Mam nadzieję.

Naciskam klamkę i otwieram dość ciężkie szare drzwi do białego pomieszczenia z kanapami na których siedzi cała grupa. Luk widząc ją obok mnie z prędkością światła pojawił się obok.

-No nareszcie jesteś! Ja jestem Luk, a tymi tam za mną się nie przejmuj, banda gamoni.

-A ja Rose.

Dziewczyna miała ogromny uśmiech na twarzy. Podoba jej się tu co mnie niezmiernie cieszy.

-Sam jesteś gamoniem dupku. Młody, przedstawiłbyś nas.

-Okej Rose, te gamonie to Theo, Sitlles i Scott.

Coś mi się wydaje, że chociaż wieczór będzie dzisiaj udany.

Notre Dame || Dylan O'BrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz