Część I - Infiltracja

65 5 1
                                    


    Kiedy rano wstajesz, to pojawia się taka myśl "chcę wstać". Ale tego nie robisz. Nie dlatego, że nie możesz, nie dlatego, że nie chcesz, bo przecież "chcę", nie dlatego, że nie masz motywacji, po prostu powstaje taka niewidoczna granica. Moment między nie wstaję, nie wstaję, wstaję. Impuls, nieistotne ile on trwa. Sam fakt, że masz taką myśl, a tego nie robisz. To ja właśnie czegoś takiego nie mam.

    Codziennie mam ochotę zostać w łóżku do oporu, a nieraz wcale nie wstaję. Zazwyczaj jedyną moją motywacją jest zrobienie sobie jakiegoś posiłku. Ale to już kwestia fizjologii, a nie motywacji.

* * *

    Też masz wrażenie, że kiedy usiądziesz przed komputer to jakby pochłaniał Twój czas bez żadnych perspektyw? Myślę, że mam tak codziennie. Być może dlatego, że wcale już nie wychodzę. No, prawie wcale. Czasem rzeczywistość zmusza mnie do wyjścia i uzupełnienia zapasów. A tak to wystarczy mi tylko wirtualny świat, w którym odnajduję się znacznie lepiej, niż w tym, w którym zostałem spłodzony.

    Tyle ciekawych rzeczy mogę tu znaleźć. Co prawda większość będzie bezużytecznych, ale przynajmniej sprawiają, że mogę czuć się bezpieczny. Przeglądam jakieś fora w poszukiwaniu rzeczy, które mnie niespecjalnie interesują. Wchodzę na portale ukazujące śmieszne rzeczy tylko po to, żeby mi czas jakoś minął. No i przede wszystkim rozmawiam z ludźmi, których nawet nie chciałbym spotkać w rzeczywistość. Dobra, może niektórych bym chciał, ale wiem, że raczej tego nie zrobię.

    Tak więc mija mi ten poranek dość leniwie. Jest koniec wakacji, a ja siedzę sobie na parapecie i trzymam w rękach ciepły kubek wypełniony do połowy kawą z mlekiem. Jak dobrze, że nie mam lęku wysokości, inaczej już dawno bym zbzikował.

    Patrzę na ludzi, którzy gnają gdzieś, tylko oni i hipotetyczny bóg (o ile istnieje) wie gdzie oni idą. Z tej wysokości mam wrażenie, że to są mrówki, trybiki w wielkiej maszynie, której nie są w stanie dostrzec. W każdym razie nie wszyscy.

    Każdy z nas właściwie jest jednym maleńkim trybikiem w różnych maszynach jak firma, w której pracuje, miasto jako konsument, uczestnik w wielkiej grze MMO. No i co w związku z tym? Nie wiem. Wyszedłem z obiegu. Wypadłem z mojego trybiku. Po prostu egzystuję. Owszem, muszę zaspokajać moje potrzeby fizjologiczne, bo już dawno bym przepadł. Chociaż nie mogę powiedzieć, że wszystkie podpunkty z tablicy Maslowa są zrealizowane w moim życiu, ale w sumie nie czuję się z tym źle, bo do tego dążyłem. Przez niecały rok osiągnąłem izolację całkowitą. Muszę przyznać, że to w swój swoisty sposób jest niesamowite. Cały proces trwał bardzo krótko. Można powiedzieć, że niemal w dobę osiągnąłem to, a przez resztę czasu po prostu trwałem.

    Ale przenieśmy się do dnia dzisiejszego. Tak więc nadal siedzę na tym parapecie. Patrzę na ludzi z góry i jak każdy człowiek oceniam ich po wyglądzie. Ten facet ma dziwny kapelusz, ciekawe jakim jest człowiekiem. A ta babka ma różowy parasol i jest blondynką. Wnioski nasuwają się same. Ciekawe jak bardzo stereotypy działają na ludzi, no nie?

    Wtedy dostrzegłem parę, która przechodziła obok parku. Szli wolnym krokiem. Dziewczyna w kolorowej kurtce i chłopak w szarym płaszczu. Wyglądali trochę jak przeciwieństwa. Ona gestykulowała jakby starała mu się wytłumaczyć jakieś niezmiernie ciekawe zagadnienie, którego on nie pojmuje, a ona wręcz ubóstwia. Być może kim dla niej jest David Bowie lub inne głupoty. Nie wiem. Nie mam pojęcia co mogą myśleć nastolatki.

    Bezczelnie im się przyglądałem, aż w końcu chyba dostrzegli mnie i ona wskazała na mnie palcem. W tym momencie postanowiłem się ulotnić. Schować do mojej nory. Uchronić się od zła dnia codziennego. No i co mogło źle pójść? Kubek mi spadł. Odbił się od parapetu i ani myślał, żeby wpaść do mieszkania. Spadł na chodnik i usłyszałem tylko trzask. Zacisnąłem mocno zęby i tylko zamknąłem okno. Cóż... będę musiał kupić nowy. To był mój ostatni. Cholera.

Alive InsideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz