5.Rozdział

7 1 0
                                    

Wydarzenia z przed tygodnia nie dają mi funkcjonować. Nie dostałam od Max'a kolejnej wiadomości, może to i lepiej. Ten chłopak jest jak narkotyk, uzależniłam się od niego, nie mogę przestać o nim myśleć, słyszę o nim różne plotki, staram się w nie nie wierzyć ale czasami dopadają mnie takie momenty w których jednak zdaję sobie sprawę, że te plotki nie powstały bez niczego.

***
Nowy dzień, nowa ja. Szkoda tylko, że nie dla mnie. Dzień jak co dzień. Wydarzy się wreszcie coś nowego?

Dopadają mnie czasami myśli, że my dziewczyny powinnyśmy się zrewanżować chłopakom i czasami też pożartowac z ich uczuć.

Kto jest tu też takiego samego zdania?

Cały świat jest przekonany, że można sobie żartować z czyichś uczuć, dlaczego niektórzy chłopcy są tak podli?

Dobrze do sedna, żeby nie było ja do niego nic nie czuje (Ta no pewnie Jane wmawiaj sobie) - Ah ten nieszczęsny głosik w mojej głowie, który czasami nie daje mi spokoju.
- No Jane, koniec tego gadania, lepiej zwijaj sie z łóżka i leć do szkoły - wybudziła mnie moja podświadomość z jakże pięknego snu.

Szczerze to najchętniej bym sobie poleżała w tym najwygodniejszym I najcieplejszym na calutkim świecie MOIM łóżeczku!

No ale niestety trzeba wstawać, Jane podbijaj świat! - Te słowa wcale mnie nie pocieszyły, jak zwykle to samo: nauka, nauka I nauka noi ten jeden, ehh.

Wierzę w cuda, może dzisiaj nie zaszczyci mnie swoją obecnością, a zresztą czym ja się przejmuje, jak brzmi najlepsze powiedzenie? "Miej wyjebane a będzie ci dane"! - Dziewczyny! , tym kierujcie się w życiu, na pewno daleko zajdziecie.

*5godz później*

Minęły juz same najgorsze lekcje, jeszcze tylko dwie godziny i domek. Dzień niestety męczący, pragnę tylko gorącej kąpieli i snu.

- Panno Jane, jaka jest odpowiedź na pytanie?, z moich rozmyśleń wybudził mnie irytujący głos nie nikogo innego jak Pana Hekson'a.
A no tak, troszke się rozmarzyłam a przecież jeszcze mam lekcje.

- Hmm a mógłby Pan powtórzyć pytanie? - spytałam, licząc, iż wymigam się od dostania jedynki.

- Jedynka! - no niestety się nie udało, dzisiaj to jednak nie mój dzień.

Miejmy nadzieję, że na spokojnie dzisiaj go skończę. Ale niestety moje plany chyba nie mogą nigdy się sprawdzić.

Po minucie od wypowiedzenia sobie w myślach tych słów, usłyszałam głośne pukanie do drzwi, wnet otworzyły się z hukiem. W drzwiach stał on, jak zwykle musi zrobić piorunujące wejście, w końcu to go charakteryzuje. Gdy go ujrzałam, moje oczy wydęły się w spodki ze zdziwienia, "czego on chce?", "po co przyszedł?" , w mojej głowie pojawiło się tysiąc myśli na sekundę.

Zapewne to nie jest początek czegoś miłego i przyjemnego...



Wybaczcie, że nie dodawałam nic bardzo długo, ten rozdział w połowie miałam napisany juz od paru miesięcy ale jakoś nie miałam czasu żeby go skończyć, ta przerwa była mi potrzebna, niewiem czy będe dalej pisać regularnie, okaże się w najbliższym czasie ale na pewno skończę tę opowieść.

Pozdrawiam Was serdecznie!

Można kochać?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz