When dreams become nightmares

1.4K 131 74
                                    

Tyle lat czekałem na ten moment. W końcu spełnię swoje marzenie, stając się idolem, którego będą kochały fanki na całym świecie. Co prawda miałem dopiero szesnaście lat i niezbyt interesowałem się dziewczynami, ale występ na wielkiej scenie, poznanie nowych ludzi oraz przeprowadzenie się do nowego miejsca, jakim był Seul, naprawdę spełniało moje wszelkie oczekiwania.

Może i nasza stolica wyglądała szaro i ponuro, oczywiście w porównaniu do pięknego Busan, z którego pochodziłem, jednak miała również swój urok. Podczas tych trzech lat ciężkich treningów, lubiłem przechadzać się po jej ulicach, zwiedzać poszczególne miejsca i odkrywać ciekawe sklepy. Zazwyczaj wychodziłem wtedy z którymś z moich starszych kolegów, bo jednak niepełnoletność robiła swoje. W każdym momencie mogłem zostać zatrzymany przez władze i odesłany do mojego szefa, a taka perspektywa była oczywiście okropna. Nie wiem czy mógłbym wtedy zadebiutować. Niby umiałem śpiewać, tańczyć, a nawet rapować, jednak takich jak ja było tysiące, szczególnie w Korei.

Przez te kilka lat zdążyłem zaprzyjaźnić się z Taehyungiem, jedną z „twarzy naszej grupy". Był naprawdę zabawny, a jego wiek nie pasował do jego osobowości. Wszędzie go było pełno, przytulał każdego hyunga, a nawet samego CEO, a zarówno w sali ćwiczeń, jak i na zajęciach, nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Za to właśnie go lubiłem. Mogliśmy bawić się w wolnych chwilach, pocieszać przed kolejnym, ciężkim treningiem, czy też wypłakiwać w swoje ramiona.

Dopiero w dwa tysiące dwunastym roku dołączył do nas Jimin. Był w wieku Taehyunga, przez co ci dwaj hyungowie zaczęli ze sobą spędzać więcej czasu, odsuwając mnie nieco od siebie. Nie miałem im tego za złe, w końcu byłem dzieckiem, które nie rozumiało wielu rzeczy, a do połowy ich tematów nie mogło się wtrącić, właśnie przez swoją niewiedzę.

Jednak na początku dwa tysiące trzynastego roku, Park Jimin wyraził chęć spędzenia ze mną więcej czasu. Uznał mnie za wartego swojej uwagi, nazywając przy tym niezwykle uroczym. Lubiłem tego hyunga, ale takich działań nigdy nie rozumiałem. Tae również używał podobnych zwrotów, jednak w jego ustach brzmiały one niewinnie. Park czasami trochę mnie przerażał, śpiąc ze mną w jednym łóżku, wchodząc mi pod prysznic, a nawet całując po głowie, czy policzkach. O dziwo nie miałem nic przeciwko temu, lubiłem, kiedy hyungowie zajmowali się moją osobą, a ten jeden szczególnie przypadł mi do gustu.

- Jeonggukie, stresujesz się? – zapytał brązowowłosy, siedzący obok mnie. Chłopak głaskał mnie po głowie, sprawiając mi tym przyjemność. Kiedy byłem mały, moja mama uspokajała mnie w podobny sposób, dlatego było to naprawdę fajne.

Zaraz wtuliłem się w jego ciało, chowając twarz w jego szyi.

- Tak, Jimin hyung – wyznałem, czując jak w kącikach moich oczu zaczynają zbierać się łzy.

Nie, ja się nie bałem, ja byłem przerażony!

Zaraz mieliśmy pokazać się po raz pierwszy na mojej wymarzonej, wielkiej scenie.

- Przecież ja sobie nie dam rady, pomylę się, albo cię nie utrzymam i upuszczę... nie chcę tego, po co mi to było. – Powoli zaczynałem się załamywać, przez co do akcji wkroczył siedzący nieopodal Taehyung.

Chłopak zabrał mnie z ramion Jimina, zamieniając je na swoje.

- Jesteś najlepszy, Jeonggukie, zobaczysz, pójdzie ci świetnie, tak samo jak reszcie hyungom – pocieszył mnie, głaszcząc po plecach. Na szczęście przy nim nie miałem problemu ze wzrostem, byliśmy prawie równi, kiedy na Jimina zawsze patrzyłem z góry.

- Chłopcy, chodźcie, zbieramy się. – Z zamyślenia wyrwał mnie głos naszego managera Sejina.

Mężczyzna zdążył już przeżyć z nami piekło. Nie miał jeszcze nikogo do pomocy, przez co nie wiedział niekiedy w co ręce włożyć. Może nasz CEO zlituje się nad nim w końcu i przydzieli nam jeszcze jednego takiego hyunga?

"When dreams become nightmares" - Jeon JeonggukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz