Cisza przed burzą.

2 0 0
                                    

8 stycznia roku x.

Jestem w trakcie drugi do miejsca gdzie w nocy widziałem ogień, nadzieja na spotkanie ludzi dodaje mi nadziei. Dziś jest stosunkowo ciepło, około -5 stopni celsjusza. Nie widać wilków, chyba mam spokój na kilka dni. Za chwilę ruszam dalej, zjadłem trochę zasuszonego miejsca, wieczorem zapoluję, może mi się poszczęści

9 stycznia roku x.

Wieczorem upolowałem jakiegoś ptaka, opiekłem go nad ognie, mam jedzenie na kolejne dwa dni. Dotarłem do dużego, starego drzewa. Jest puste więc mam schronienie na noc. Około dwóch kilometrów stąd widzę polanę, co dziwne nie ma na niej śniegu, jutro pójdę to sprawdzić.

10 stycznia roku x.

Jestem na polanie. Nic specjalnego tu nie ma, po prostu trawa przed zimą była wysoka i śnieg leży jedynie przy ziemi, ostatnie trzy dni przeminęły podejrzanie cicho, nic się nie działo, żadnych wilków ani lisów.

11 stycznia roku x.

Nie mam sił, idę spać. Dziś też się nic nie działo. Przeszedłem około 15 kilometrów. Do celu pozostał dzień drogi.

12 stycznia roku x.

Moje plany znów pokrzyżowała śnieżyca. Schowałem się pod wystającą skarpą, tu na szczęście nie pada. Okryję się gałęziami i prześpię się chociaż kilka godzin.

13 stycznia roku x.

Skończyło mi się jedzenie, do miejsca gdzie kilka dni temu płonęło ognisko zostało kilka kilometrów. Burza śnieżna mogła zatrzymać ludzi na dłużej, o ile to byli ludzie. Przypomniało mi się życie sprzed wiecznego zimna, moja żona, pies. Straciłem wszystko, moją kochaną Jane, wiernego towarzysza Shadow'a.. 

14 stycznia roku x.

Drugi tydzień roku mija, dotarłem do miejsca gdzie widziałem ogień, rzeczywiście jest tu coś na kształt ogniska, nadzieja wraca. Byli tu ludzie, kilka metrów od paleniska jest prowizoryczny szałas. Ślady są zasypane śniegiem, nocą wejdę na drzewo, może zobaczę kolejne ognisko.. 

  14 stycznia roku x, godzinę później.

Widzę ogień, jest bardzo niedaleko stąd, ale słyszę wilki, obawiam się że znów muszę zostać na miejscu. Czeka mnie kolejna spokojna noc. Jedzenie powoli się kończy. Mam nadzieję że jutro rano tamci jeszcze nie odejdą.  

Dzień Za DniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz