1 | chłopiec ze złamanym sercem

31.3K 2.3K 1.6K
                                    

Pierwsze promienie słońca leniwie rozlewały się po pokoju, a budzik z całą swoją brutalnością oznajmiał, że wypadałoby już wstać. Marinette wysunęła głowę spod kołdry i spojrzawszy na wyświetlacz telefonu tylko przeciągle westchnęła.

- Nienawidzę poniedziałków - oświadczyła, ostentacyjnie odwracając się na drugi bok. - W sumie wtorków też. I śród, czwartków. I połowy piątków.

Na samą myśl o ponownym usłyszeniu jazgotu Chloe robiło jej się słabo. Najchętniej zasnęłaby na wieki i nie musiała mierzyć się z największym koszmarem ludzkości, innymi słowami - poniedziałkowym porankiem.

Z trudem wiązała koniec z końcem, sterta prac domowych wzrastała, a matematyczka za główny cel obrała sprowadzenie jej do trumny. W weekendy starała się wszystko nadrabiać, chociaż każda próba ogarnięcia matmy kończyła się na wzdychaniu do wizji o ślubie z Adrienem, trójce dzieci i chomiku. Poza tym biedronkowa działalność działała niekorzystnie na jej edukację, co potwierdzała niebezpiecznie wzrastająca ilość pał ze wszystkiego. Nawet Alya twierdziła, że ostatnio zrobiła się strasznie leniwa. Z każdym takim wywodem miała coraz większą ochotę wykrzyczeć, że chętnie poszłaby na randkę z geometrią, ale po raz 638363 musiała uratować Paryż, a życie ludzkie jest ważniejsze od pola rombu. Ale zawsze musiała ugryźć się w język i przyznać, że owszem, ostatnio okropnie się rozleniwiła.

Bycie dobrym człowiekiem to strasznie niewdzięczna praca.

- Ten kto umieścił matematykę na pierwszej lekcji w poniedziałek powinien od razu trafić do piekła.

- Musisz iść, Marinette. Benson zobaczy, że się starasz - Tikki wychyliła główkę spod poduszki i pociągnęła dziewczynę za ciemny kosmyk włosów. - No dalej, wstawaj!

- Benson to stara, zwyrodniała wiedźma, która nie ma innego celu życia, niż doprowadzenie mnie do samobójstwa. Jeśli kiedykolwiek opanuje ją Akuma, nawet nie kiwnę palcem, żeby ją uratować. Niech umiera. Przynajmniej będę miała spokój.

- Matematyka budzi w ludziach agresję - stwierdziła krótko Tikki, nie ustając w próbach zrzucenia Marinette z łóżka. - Jejku, nie dam rady sama. Jesteś za ciężka.

- Wybacz. To ta depresja. Przeciążyła mi mózg.

Marinette schowała głowę pod poduszkę i ani myślała spoglądać dzisiaj światu w oczy, ale krzyk matki dochodzący z dołu pokrzyżował jej zamiary.

- Kochanie, Alya przyszła! Jesteś gotowa?

- Chyba na zgon - wymruczała i w ślimaczym tempie zwlokła się z łóżka. - Powiedz, żeby tu weszła!

Alya była jedyną osobą, której mogła powiedzieć niemalże wszystko. Niemalże, bo sekret Biedronki był na tyle ważny, że nie mogła zdradzić go nawet najbliższym jej osobom. Kurczowo trzymała się tego zdania, chociaż nie mogła oprzeć się wizji, w której Benson biła pokłony przed Biedronką i przepraszała ją za wymaganie znajomości wzorów matematycznych.

Mimo wszystko lubiła to zajęcie. Biedronka miała w sobie odwagę, na którą ona nie zdobyłaby się jako Marinette. Zawsze wiedziała, co zrobić, była pewna siebie i wszyscy ją podziwiali. Nawet Chloe. Nikt nawet nie podejrzewał, że za maską Biedronki może kryć się największa niezdara na świecie, która nie umie nawet poprawnie skleić zdania, a przy Adrienie zachowuje się jak niedorozwój społeczny. Biedronka była kimś, kim Marinette bardzo chciała się stać. Tymczasem to ona wywalała się osiemdziesiąt razy dziennie na prostej drodze, a Biedronka w wielkim stylu ratowała Paryż i zbierała kolejne pochwały od zachwyconych mieszkańców.

Alya ponad wszystko chciała poznać tożsamość Biedronki. Doprowadzała ją tym do białej gorączki, ale nie dawała poznać po sobie irytacji, ba, nawet czasem jej pomagała. Starała się nie mówić za dużo, odwracała podejrzenia w zupełnie inną stronę, namawiała do robienia innych rzeczy. Czasem żałowała, że nie ma w sobie upartości Nino, który otwarcie oznajmił Alyi, że ma godzinę dziennie na nawijanie o Biedronce, a w celu potwierdzenia swoich słów włączał stoper i wraz z sygnałem końcowym dostawała oficjalny zakaz mówienia o bohaterce Paryża, bo w przeciwnym razie Nino przestanie odzywać się na dwa tygodnie, co też zresztą kiedyś uczynił. Marinette nie wyobrażała sobie lepszego związku.

- Wyglądasz jak trup - rzuciła Alya w ramach "cześć" i usadowiła się na fotelu. - Wszystko okej?

- Wystarczyło "hej, Marinette, dobrze cię widzieć". I nie, nie jest okej. Benson z pewnością wyceluje do mnie dzisiaj z rewolweru, a ja nie chcę się wykrwawić przed Adrienem.

Adrien.

Na samo wspomnienie jego imienia przez jej serce przeszło przyjemne ciepło i przez ułamek sekundy nawet poniedziałek wydał się piękny. Trudno powiedzieć, co tak bardzo ją w nim ujęto. Spojrzenie pełne dobroci, uśmiech, za który można było zabić. Ten kto powiedział, że ideały nie istnieją chyba nigdy nie widział Adriena.

Alya najwidoczniej zauważyła jej rozanielenie, bo rozejrzała się po pokoju (pełnym zdjęć jej prawie męża), a jej reakcja była taka sama jak zawsze.

- Jesteś chora.

- Zakochana, nie chora.

- To to samo.

Marinette zignorowała te jakże niewdzięczne słowa i skierowała się w stronę szafy, by po dwóch sekundach uznać, że nie ma co na siebie włożyć.

- Ja jakoś nie śmieję się z ciebie i Nino.

- Gdyby dowiedział się, że mam miliard jego zdjęć w pokoju z pewnością uznałby mnie za psychopatkę i na tym zakończyłaby się nasza znajomość.

- Ty też masz jego zdjęcia!

- Owszem, ale dwa. A nie dwa miliony. I jedno w portfelu, bo sam je tam włożył, żebym, cytuję "mogła podziwiać go o każdej porze dnia i nocy.

- Może i jest ich trochę dużo, ale to z pewnością nie dwa miliony!

- Z milion i trochę się znajdzie.

- Alya!

- No dobrze, zostańmy przy skromnym tysiącu. Wiesz co? - Zmieniła temat, uśmiechając się tajemniczo. - Nino powiedział mi, że Adrien ostatnio bywa rozkojarzony.

- I?

- ... i podejrzewa, że... no wiesz. Może być kimś zainteresowany - widząc, że Marinette ma stan przedzawałowy, szybko dorzuciła - To wcale nie znaczy, że kogoś ma. Po prostu tak to wygląda. Takie rzeczy widać.

No tak. Po niej na przykład widać to doskonale. Ale co jeśli to prawda? Adrien jest fantastyczną osobą i wiele osób pragnie złapać z nim bliższy kontakt. Bardzo możliwe, że ktoś (wyjątkowo brzydki ktoś) zakręcił się koło niego i zawrócił mu w głowie.
Ale Adrien nie wydawał się osobą, która mogłaby zainteresować się byle kim. Owszem, był miły dla każdego i zawsze próbował pomóc, ale jego prawdziwe "ja" zdawało się być zarezerwowane tylko dla nielicznych. Dobrze wiedziała, że trudno otworzyć przed kimś serce i wyznać mu wszystko, co cię boli. Cieszyła się, że ma taki dobry kontakt z Nino, który był dla niego niemałym oparciem. Zwłaszcza, kiedy jego ojciec trochę za bardzo dawał mu się we znaki. Ich relacje wciąż stanowiły dla niej pewną tajemnicę, ale nietrudno było zgadnąć, iż nie są one najlepsze, gdyż Adrien dość często przychodził do szkoły przygaszony, zaprzeczając wszelkim troskom smutnym uśmiechem. Tak bardzo chciała dowiedzieć się wszystkiego, pomóc mu uporać się z codziennością. Ale zawsze kończyło się tym samym.

Nie patrzyła na Adriena tak jak większość jego adoratorek. Nie był dla niej modelem z modnych czasopism, na którego leci 3/4 świata. Widziała w nim coś o wiele ważniejszego. I czasami wydawało jej się, że tylko ona dostrzega smutek w jego oczach, że dla wszystkich jest tylko beztroskim nastolatkiem, któremu ciągle się powodzi. A prawda jest taka, że żaden człowiek nie jest do końca szczęśliwy. Każdy ma jakieś zadrapanie na sercu, wspomnienia, które wracają w nocnych koszmarach. Dusza każdego zapłakała choć raz.

Sądziła, że w pewnym sensie są do siebie podobni. Oboje się boją. Wszystkie swoje lęki zwalczała maską Biedronki, dla której nie istniał strach. Biedronka była jej własną bohaterką. Sama wykreowała jej charakter, przeobraziła zlepek własnych marzeń w żywą postać. Może nieco zbyt bezwzględną, ale wrażliwość znacznie utrudniałaby jej pracę.

Adrien pewnie też więził prawdziwego siebie pośród wszelkich swoich obaw, bał się mówić to, co naprawdę chciał. Skąd ona to znała... Słowa zatrzymane na skraju ust. Uparcie wmawiała Alyi, że Adrien musiał coś przeżyć, ale ta tylko pukała się w czoło i twierdziła, że naoglądała się za dużo filmów psychologicznych.

Tak czy siak, ona swoje wiedziała.

I kiedy już będą blisko, postara się wszystko naprawić.

I skleić to biedne, złamane serce.

Zapamiętaj |Miraculous| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz