Gavy (Gajeel x Levy)

720 39 7
                                    

Szła, nie patrząc się za siebie, nie chciała już żyć, jej piękny uśmiech znikł z twarzy, a niegdyś promienna twarz nabrała szarych kolorów.Nie wiedziała dlaczego jest smutna, przecież nic do niego nie czuła.Nie powinno jej obchodzić czy Gajeel ma dziewczynę, czy nie ma dziewczyny, chociaż…
I tak szła, sama,smutna do gildi, gdy naglę poczuła czyjąś zimną dłoń na swoim ramieniu.Czy to możliwe,że on pobiegła za nią? Niepewnie się odwróciła ukazując swoje zapłakane oczy. W jednym momencie wszystko się zmieniło, nie było jego, nie było jej. Była tylko pusta przestrzeń która nie miała w sobie uczuć.Chłopak odezwał się pierwszy.
-Co się stało? Czy ty płaczesz?
-Nic takiego…-Szepnęła i wytarła łzy.
- Dlaczego uciekłaś, to nie tak jak wygląda…
-Nie musisz się tłumaczyć, szczęścia życzę…-Uciekła w kierunku gildii.
*Czy ja zrobiłem coś złego…?*Pomyślał.

Stała przed siedzibą Fairy tail, zastanawiała się czy dobrze zrobiła. Czuła wyrzuty sumienia połączone z żalem.W pięć minut znalazła się w swoim łóżku oraz w samej bieliźnie, zasnęła.
Nazajutrz naszą bohaterkę obudziło gwałtowne pukanie do drzwi.
-Proszę!-Krzyknęła wkurzona-Co za kretyn mnie budzi o tej godzinie?!-Krzyczała zza poduszki plecami do „swojego budzika”.
-Przepraszam, nie chciałem cię obudzić…
-Co tu robisz?-Gwałtownie przewróciła się na drugi bok.
-Ja chciałem ci powiedzieć,żebyś się tak nie przejmowała tamtą…
-Zdzirą-Przerwała.
-Uuuu… nie znałem cię od tej strony, nie wiedziałem,że umiesz się posługiwać moim językiem- Zaśmiał się.
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.- Odpyskowała i schowała się pod kołdrą.
-O nie,nie, tak to my się bawić nie będziemy. Pamiętasz ? Mamy dzisiaj misję, więc róż ten tyłek.
Szybko na nią wskoczył i zabrał jej kołdrę, odkrywając jej prawie nagie ciało.Niebiesko włosa dziewczyna była ubrana tylko w koronkową bieliznę koloru różowego, która nie zakrywała poszczególnych miejsc. Na twarzy smoczego zabójcy pojawił się lekki rumieniec.Ponieważ Levy nie była już tą samą „małą dziewczynką” którą znał. Teraz brązowooka nabrała kształtów które ukazywały jej kobiecość i dorosłość.
-Gajeel,co ty….-Wyszeptała zażenowana.
-Ja?Emmmm…budzę cię?-Wydukał zakłopotany.
-Od kiedy budzisz mnie wisząc nade mną ?-Zaśmiała się.
-Od dzisiaj!-Zaczął łaskotać dziewczynę po brzuchu.
-Gajeel!Stop, to łaskocze! No przestań!Nie, tylko nie tam!-Krzyczała.
W między czasie koło drzwi należących do pokoju Levy, przechodziła pewna grupka magów a buli nimi Erza,Gray,Natsu oraz Lucy.To co usłyszeli zza drzwi pokoju, tak ich rozśmieszyło,ale również zaciekawiło ,że postanowili przyprowadzić jeszcze parę osób.Po chwili pod pokojem Levy znajdowali się wszyscy magowie z Fairy tail. W końcu mistrz nie wytrzymał i postanowił wejść do sypialni swojej podopiecznej.To co zobaczył po prostu go…zaskoczyło ujrzał uśmiechniętą Levy poprawiającą włosy w lustrze i Gajeela pakującego jej rzeczy.Co jakiś czas chłopak kątem oka spoglądał na swoją przyjaciółkę.
-Widzę, że przygotowujecie się do nowej misji.-Uśmiechnął się.
-Mistrz?Czy mogę w czymś pomóc?-Zdziwiła się.
-Nie,nie, ja już wychodzę,ale następnym razem „wygłupiajcie się” trochę ciszej.
-Hehehe, jasne, nie ma sprawy.Następnym razem będziemy ciszej.-Uśmiechnął się czarnowłosy.
-Jakie „następnym razem”!? Nie będzie następnego razu!
-Dlaczego, ale ja lubię cię budzić.
-Następnym razem to ja obudzę ciebie,ale po swojemu.-Powiedziała szczęśliwa.
-No dobra, jeśli potrafisz.-Objął dziewczynę ramieniem.
Ten gest zdziwił zarówno mistrza jak i pewną młodą osóbkę która była „ofiarą” tego o to uścisku.
Niebiesko włosa postanowiła odwzajemnić uścisk, co zdziwiło chłopaka.
-Levy…-Zaczął.
-Nic nie mów…proszę-Wyszeptała mu do ucha i przytuliła się do niego najmocniej jak umiała.
Gajeel na początku był w szoku,ale po chwili odwzajemnił uścisk.Stali tak wtuleni w siebie, jak by świat nie istniał.Po pięciu minutach Gajeel się odezwał.
-Levy…ja…
-Wiem, rozumiem-Poluzowała uścisk.
-To nie w tym rzecz, j-ja…-Jąkał się- N-nie chcę cię zranić…
-Ranisz mnie tylko wtedy kiedy jesteś daleko ode mnie.
-Levy ja nie jestem dobry w tych sprawach,ale jedno wiem.
-Co takiego wiesz?-Spytała z nadzieja w głosie.
-Ja chyba cie ko-ko-kocham…-Wyszeptał prawie nie słyszalnie.
-Ja ciebie też…-Szepnęła mu do ucha.
-Naprawdę?
W odpowiedzi nastolatka delikatnie pocałowała chłopaka, z czasem ich pocałunek nabierał namiętności i miłości.Po paru sekundach ich języki tańczyły w spólnym tańcu, długowłosy delikatnie przycisnął dziewczynę do ściany a jego pocałunki schodziły coraz niżej,niżej…gdy był już przy dekolcie usłyszał ksząknięcie.
-To ja już może pójdę…-Wyszeptał zakłopotany mistrz.
-Eeeee…aaaaa mistrz jeszcze tutaj?!-Przestraszyła się dziewczyna.
-No niestety…-Powiedział Gajeel.
-No tak jakoś wyszło,że zapomniałem wyjść,hahaha…-Zaśmiał się zakłopotany staruszek i wyszedł z pomieszczenia.Gdy otworzył drzwi Natsu który stał przy nich, upadł na Lucy twarzą prosto w dekolt, natomiast blondynka chcąc się czegoś złapać przez przypadek chwyciła za spódnice Erzy, spódnica opadła na ziemię ukazując śnieżnobiałe stringi czerwonowłosej, speszona dziewczyna chcąc uciec przez przypadek potknęła się o dywan i wpadła w ramiona Graya.Całej tej scence przyglądali się Levy i Gajeel. W pewnym momencie niebiesko włosa podeszła do drzwi i je najzwyczajniej w świecie zamknęła.Zaraz po tym nasza bohaterka upadła zmęczona na łóżko, a obok niej jej ukochany.
-Szkoda,że nam przerwano…-Smucił się nastolatek.
-Spokojnie mamy czas, dużo czasu.-Wtuliła się w tors czarnowłosego.
-Całe życie-Uśmiechnął się.
-Mamy całą wieczność…

KONIEC
----------------------------------------------
Sorki jeśli gdzieś będzie literówka.
Misa-chan

Metaliczna Miłość - GaLeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz