Odkryte Dziedzictwo

6.8K 432 195
                                    


Harry patrzył kamienną twarzą na ciało Syriusza znikające w zasłonie. Potem spojrzał z jawną nienawiścią na Bellatrix. Spojrzenie jego zielonych, jadowitych tęczówek mogłoby zabić. Lestrange odwróciła się i wybiegła z sali. Harry popędził za nią. Gdy był już blisko niej, wyciągnął w jej stronę różdżkę i warknął:

-Crucio.

Korytarz w Ministerstwie Magii wypełnił krzyk. Śmierciożerczyni padła na posadzkę. Pottera bolały uszy od jej wrzasku, ale jednak sprawiał mu ogromną... Radość. Uśmiechnął się szaleńczo, a potem zaczął rzucać na swoją ofiarę najróżniejsze klątwy. Każda dawała mu przyjemność. Lubił uczucie kontroli nad kimś, a szczególnie nad kimś kogo nienawidził.

W pewnym momencie tortur poczuł, że ktoś się do niego zbliżał. Był potężny. Harry rozpoznawał tą magiczną sygnaturę. W jego stronę zmierzał sam Lord Voldemort. Powoli odwrócił się w stronę Tego-Którego- Imienia- Nie -Wolno-Wymawiać. Uśmiechnął się ironicznie i powiedział głębokim głosem:

-Cóż za radość. Sam Czarny Pan zaszczyca mnie swoją obecnością. - lekko się skłonił.

Voldemort nie odezwał się. Patrzył tylko na niego nieprzeniknionym wzrokiem. Brunet kontynuował:

-Przykro mi iż poturbowałem Bellę, ale chyba zrozumiesz moje motywy.

-Ależ oczywiście, Harry. Sądzę, iż zasłużyła na karę. -odpowiedział Riddle.

-Jakiż jest powód twojej niespodziewanej wizyty tutaj? -zapytał zielonooki.

-Chciałem zobaczyć jak radzą sobie moi śmierciożercy z bandą dzieciaków...

-Radzili sobie całkiem dobrze, dopóki nie przybył Zakon Feniksa. -odparł Chłopiec, Który Przeżył.

-Tak... Zauważyłem. No cóż, mam ważniejsze rzeczy do zrobienia niż ratowanie grupy niekompetentnych idiotów.

-Czyżbym był tak bardzo ważny iż zamierzasz poświęcić mi część swojego cennego czasu? -zapytał ironicznie brunet.

-Zaciekawiłeś mnie. Złoty Chłopiec umie rzucić Cruciatusa... I to nie byle jakiego, a te czarnomagiczne klątwy... -Voldemort zacmokał sugestywnie. -Obrońca Jasnej Strony nie powinien znać takich zaklęć.

-Oh. Zapewne, a czy ktoś kiedykolwiek mówił iż jestem Orędownikiem Światła? -zapytał udając ciekawość.

-Ach, tak. Dużo osób. Nawet w Proroku Codziennym o tobie pisali.

-Cóż, chyba nikt nie brał pod uwagę mojego zdania. Ba, nawet nie pytał.

-A jakie jest twoje zdanie? -zapytał Riddle.

-Jasna Strona to głupcy, którzy podążają ślepo za Dumbledorem. Nie widzą zalet czarnej magii. Nie rozumieją jej. Odrzucają ją, bo są zbyt słabi, by jej używać. Każdy kto ma talent i zdolności jest traktowany jako potencjalny przestępca. Tacy ludzie są już niszczeni w zarodku, zanim cokolwiek zrobią, dlatego jestem zmuszony udawać szkolnego głupka. Ty jednak doceniasz takie osoby i przyjmujesz do siebie. Gdybyś nie chciał mnie zabić, to już dawno stanąłbym po twojej stronie.

-A teraz po czyjej jesteś stronie?

Harry uśmiechnął się diabolicznie i odpowiedział:

-Po swojej.

Voldemort uśmiechnął się lekko.

-A co jeśli powiedziałbym, że nigdy nie chciałem cię zabić?

Harry Potter i Odkryte Dziedzictwo | HP One-ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz