*Draco***Malfoy*
Teleportowaliśmy się do Nory. Wszystko było ładnie udekorowane, i było dość niewiele osób, ale skoro Miona jest szl...mugolaczką, to tylko jej rodzice mogli się zjawić. Reszta, to rozdzina Weasley'ów oraz najbliźsi znajomi. Szedłem za Potterem, który wiedział gdzie co się znajduje. Przywitałem się z całą ich rodziną, poza panem i panną młodą, ale ich jeszcze tu nie było, i poszedłem się zapoznać z rodzicami Hermiony. Nie wyglądali na jakichś dziwnych, jak mój ojciec zawsze mugoli opisywał. Kobieta była bardzo ładna, a mężczyzna przystojny, kobieta dość niska, mężczyzna wysoki. Obydwoje byli bardzo ładnie i schludnie ubrani. Nie miałbym się do czego doczepić.
-Witam.- powiedziałem podając panu Granger rękę. Mężczyzna odrazu odwzajemnił ciepło uścisk, aczkolwiek kobieta patrzyła na mnie niepewnie, ale po chwili podała mi dłoń, którą pocałowałem szarmanckim gestem.
-To...ty jesteś Dark? Przepraszam, nie pamiętam jak miał na imię chłopak, który prześladował naszą Emi...Hermionkę.- co miało to znaczyć? Emi? Może przejęzyczenie? Nie wiem.
-Draco, Draco Malfoy. Przeprosiłem ją już, naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło...ale to nie do końca moja wina, wyjaśniłem z nią to, i zrozumiała.- zarumieniłem się, co było dość dziwnym, a wręcz bardzo, bardzo dziwnym przeżyciem.
-Wierzymy ci, skoro ona ci wierzy, to my także.
Nie wiem dlaczego, ale w głębi ducha naprawdę cieszyłem się z tego, że ludzie dają mi te szansę. Szansę pokazania prawdziwego Malfoy'a. Tak naprawdę skrywam się pod maską pełną wrażliwości i uczuć. Zawsze chciałem mieć siostre. Podświadomie czułem, że takową mam, ale przecież byłem jedynakiem...Zająłem miejsce w pierwszym rzędzie w ogródku, gdzie miał odbyć się ślub. */ZDJĘCIE W MEDIACH\* Przez chwilę było jeszcze słychać ciche szepty, gdy nagle pani Weasley machnęła różdżką i zadudnił głośno marsz weselny. Wpierw ruszył Weasley z Potter'em. Powiem szczerze, że Ron wyglądał dość...normalnie jak na ślub. Nie ogarnął się jakoś bardzo...Włosy w nieładzie, ale nie takim jak mój, tylko po prostu niedbałym, pomięta koszula, źle zawiązany krawat...nie mam nic do tego, ale na własny ślub...biedna Granger.Za nimi wkroczyła Ginny pewnym krokiem rzucając kwiatki. Była ubrana w pudroworóżową krótką sukienkę, wysokie czarne szpilki i czarną marynarkę. Jej kasztanowe włosy spięte w niedbałego, ale ślicznego koka, dodawały temu zestawowi uroku.
Później wszedł pan Granger idąc z Hermioną pod ramię. Miała ona rozpuszczone pofalowane włosy, ale nie w takiej szopie jak zwykle, były elegancko zrobione fale. Jej makijaż nie był wyzywający, ani zbyt delikatny, był taki, w sam raz. Suknia nie była jakaś z innego wymiaru. Była dość prosta, ale jej pasowała idealnie. Wyglądała naprawdę pięknie. */sama sukienka\*
Tyle czasu jej nienawidziłem, a w zasadzie jest wspaniała. Nie mówię teraz o powalającym wyglądzie w tej sukni. Co jak co, jest ładna, ale nie jakoś bardzi. Nie mój typ. Jest przeciętna. Niska, szczupła, ma ładną twarz, ale mi jakoś do gustu nie przypada w sensie żeby mi się mogła spodobać. Co jest dziwne... Miała bardzo podobne rysy twarzy do moich...kwestia przypadku. Mi chodzi o to, że jest cudownym człowiekiem. Msza się dłużyła, ale o dziwo słuchałem i bardzo uważałem. Przyglądałem się Wybrańcowi i Rudej jak podają im obrączki. Harry poprosił o mikrofon..
-Emmm..chciałbym...ale to...nie istotne.- zaczął zakłopotany.- no...chodzi o to, że...- Ginny zabrała mu mikrofon.
-Harry'emu chodzi o to, że na obrączkach jest wygrawerowany napis Ensemble pour tourjours.
To przecież taki sam napis jak na prezentach ode mnie. Usłyszałem pytanie "czy ktoś z tu obecnych sprzeciwia się temu małżeństwu?" Obejrzałem się po ogrodzie. Nikt nie wstał, ale zauważyłem kogoś, kogo się tu nie spodziewałem. Z tyłu ogrodu siedział mój czarnoskóry przyjaciel. Blaise Zabini. Nie wstał, ale widziałem, że patrzy na Hermionę z...żalem? O co tu chodzi?
Po zaślubinach podszedłem do młodej pary, by złożyć życzenia i dać prezenty. Usłyszałem urywek rozmowy Granger z... Diabłem.
-...dlaczego?- mówił ściszonym głosem, by nikt go nie usłyszał, lecz ja słyszałem doskonale.- Mówiłem, żebyś tego nie robiła...
-Blaise, zrozum. Kocham go...to...nic nie znaczyło. To tylko..o hej Malfoy.- ostatnie zdanie rzuciła do mnie, nakładając na twarz prawdopodobnie wymuszony uśmiech.
-Hej Granger. A nie...już Weasley. Ja i tak bede mowil Granger.- powiedziałem, po czym...Miona wtuliła się w mój tors. Poczułem coś dziwnego. Nie, nie mówię o erekcji. Bo nie. Nie podniecają mnie dziewczyny. Pomyślałem..że mam przyjaciółkę. Odwzajemniłem uścisk.- Zdrowia, szczęścia, pomarańczy, niech ci Weasley nago tańczy.- szepnąłem jej do ucha, czułem że się uśmiecha.- Mam coś dla ciebie Herm.
-Draco, nie trzeba...
Ale ją wyprzedziłem, dałem jej pudełeczko. Otworzyła je, a w jej oczach ujrzałem...zadowolenie. I szczęście. Ale nie powstrzymała się od wytrzeszczenia oczu. Wypadały jej z orbit. Na jej twarzy był wielki banan. Uściskała mnie mocno i podziękowała całusem w policzek.
-Jest przepiękny! Dziękuję!!!
-O Weasley.- powiedziałem do Rona, którego ujrzałem w pobliżu.- Dla ciebie też coś mam.- podałem pudełko.
-Dzięki Malfoy.- rzucił jakby od niechcenia i odszedł. To było dziwne.
*****
Jakieś pół godzinki potem, na miejscu gdzie znajdował się "kościół" pojawiły się stoły, parkiet oraz barek. Siedziałem przy stole w miarę oddalony od innych osób, ale wystarczająco blisko pary młodej, która teraz zaszczycała parkiet pierwszym tańcem. Chwilę potem z zaczarowanych kamieni...które służyły jako głośniki leciała w najlepsze głośna muzyka, a ja popijałem Ognistą. Usłyszałem znajomy głos Blaise'a.
-Siema Smoku! Co tu robisz?
-Piję, nie widać?- zapytałem ironicznie.- a ty Zab?
-No, Granger mnie zaprosiła, a Ciebie?
-Też, w końcu to jej ślub.
-Ale myślałem, że jej nie znosisz.
-Pogodziłem się z Potter'em, więc z nimi także.- kiwnąłem głową w stornę pary młodej.- więc mnie zaproszono.
-A ja pisałem całe wakacje listy z Hermioną..- zmieszał się.
-Blaise, co jest?- nie odpowiedział, tylko pokręcił głową na znak, że nic mu nie jest.- Przyjaźnimy się tyle czasu, mi możesz powiedzieć wszystko stary. Widzę przecież...
-No dobra, pisałem z nią całe wakacje i..to pierwsza taka, która mi tak zakręciła w głowie. Kuźwa Draco, ja nie żartuję, zawsze zmieniałem dziewczyny jak rękawiczki, a to pierwsza taka, w której się zakochałem. Problem w tym, że...-mówił cicho, by nikt go nie usłyszał.
-Problem w tym, że jest mężatką. Och Zab..- chciałem mu pomóc, ale nie wiedziałem jak...
-Wiem...-zmusiłem się by spojrzeć mu w oczy. Jego ciemnoczekoladowe tęczówki były wypełnione smutkie, żalem i cierpieniem. Nigdy nie wiedziałem go w takim stanie.- Przyszedłem tu, żeby ją uszczęśliwić, a sam cierpię... Jej uśmiech sprawia mi radość.
Napiliśmy się jeszcze troszkę, a potem wstałem, żeby z kimś potańczyć. Zauważyłem Ginny. Ruszyłem w jej stronę.
*****
Heeej!! Witam z kolejnym rozdziałem! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Wene raz miałam, raz nie...więc rozdział taki średniawy, ale sami zobaczcie i oceńcie. Paa! 😁🙈
CZYTASZ
Miłość zaczyna się od nienawiści. // Drarry //
FanfictionMiłość zaczyna się od nienawiści. Fanfiction o Drarry. Nienawiść. Coś, czym najczęściej kończy się nieudana miłość. Ale czy słyszeliście kiedyś, żeby miłość rozpoczęła się od nienawiści? Draco Malfoy, blondyn o szarych oczach, obiekt westchnień więk...