1.

7 1 0
                                    

- Spróbuj nie spudłować - zaśmiał się podając mi broń.
- Bardzo zabawne - odparłam i zaczęłam strzelać do tarczy.
- Nieźle, ale mogło być lepiej - mruknął, gdy oddałam pierwsze trzy strzały.
- Tak, zauważ że to mój pierwszy raz - powiedziałam zirytowana.
- I nie ostatni - westchnął.
- Tato! Dam sobię radę! Wiesz ile ja czekałam na ten moment ?!
- Tak wiem. Buntowniczka z krwi i kości. - uśmiechnął się ciepło.
- Stresuje się - wznałam szczerze.
- Nie masz czym, wszystko będzie dobrze. Wbrew pozorom sprawdzian umiejętności nie jest taki trudny, na jaki wygląda.
- Łatwo ci mówić.
- W takim razie idź na tor i poćwicz.
- Tak jest panie Generale !
- Zajdź po drodze do Mike'a i powiedz mu że narada jest o 19:00.
- Jasne. Pa! - krzyknełam i wybiegłam z hali. Szybko udałam się w stronę opuszczonych magazynów i starych budynków z którego składało się Miasto Morderstw - stolica Rebelii, i baza główna buntowinków. Weszłam na czwartę piętro starej fabryki puszek i zapukałam do wielkich metalowych drzwi, które ledwo trzymały się na zawiasach.
- Kto tam ? - usłyszałam głęboki męski głos.
- Charlotte ! - krzyknełam.
- Wejdź.
Nacisnełam klamkę i moim oczom ukazało się ceglane pomieszczenie z dwoma oknami i grafiti na ścianach. Na środku pokoju stało duże drewniane biurko, na którym porozrzucane były różnego rodzaju bronie i mapy, na ścianie wisiało trochę zdjęć, plakatów i planów jakiś budynków.
- Narada o 19:00 - oznajmiłam, siadając na skórzanymi fotelu.
- Yhy.. Nie za wygodnie Ci ?
- Szczerzę mówiąc, trochę twardy ten fotel.
- Zabawne. Bierz co potrzebujesz i znikaj mi z oczu - bruknął.
- Jasne. - odparłam i zabrałam z biórka pudełko nabojów i jakąś pasującą do nich broń. Nigdy nie interesowałem się pistoletami na tyle dobrze aby znać ich nazwy.
- Narazie - powiedziałam chowając rzeczy do torby. Wyszłam z budynku i ruszyłam spacerkiem, wzdłuż głównej ulicy, kierując się w stronę tunelów.
Życie buntowników wyglądało dość dziwnie. Dzieci do 10 roku życia mieszkały z rodzicami w domach, czyli najczęściej opuszczonych magazynach i fabrykach. Następnie w wieku 10 lat, odbywała się selekcja i każdy trafiał do innej sieci tuneli. Kiedy miało się skończone 16 lat można było przystąpić do sprawdzianu umiejętności i dostać się do armii rebeliantów. Dokładnie tak, dzieci w wieku 10-16 lat mieszkały w tunelach. Dlatego dorośli zwykli nas nazywać szczurami. Nie były to normalne tunele, każdy był długi, szeroki i miał wiele wąskich rozwidleń. Na ścianach co pare metrów znajdowały się drzwi do mieszkań, lub sklepów. Co chwila na ulicy słychać było warkot samochodów lub motorów, a to oznaczało tylko jedno - nielegalne wyścigi. Nielegalne, ponieważ szczurom nie można było się ścigać. Podeszłam do jednych z zerdzewiałych metalowych drzwi i wpisałam kod. Weszłam do swojego mieszkania i odłożyłam torbę na półkę przy wejściu. Moje mieszkanie składało się z dwóch sypialni, które urządzone były w ten sam sposób. Czarne ściany i czarne meble, czerwone dodatki i okno za którym widać było szarą, dawno spaloną łąkę i jeden opuszczony magazyn. Kuchnia i łazienka również były całe czarne z czerwonymi elementami dekoracyjnymi. Jedynie salon wyglądał inaczej. Ceglane ściany, a na nich mapy i plany miast, asfaltowa podłoga (w pozostałej części mieszkania, za podłogę robił czarne panele) i meble z ciemnego drewna. Wszystko oświetlane było przez niewielkie żarówki zwisające z sufitu. Mieszkanie dzieliłam z moim najlepszym przyjacielem, i synem Mike'a - James'em.
Znamy się od małego i świetnie się dogadujemy, jest dla mnie jak brat. James  bierze udział w nielegalnych wyściagch, dzięki czemu mamy sporo kasy na jedzenie i zaopatrzenie. Wszyscy nastolatkowie z tunelów musieli jakoś zarabiać na posiłek i potrzebne do przeżycia przedmioty, które nabyć można było w podziemnych sklepach. Ja zazwyczaj brałam udział w polowaniach. Dość brutalna gra, która również była nielegalna, ponieważ osobom które nie ukończyły 17 lat, nie można było posiadać broni bez specjalnego zezwolenia. Polowanie odbywało się w opuszczonych budynkach poza miastem. W zawodach zwykle brało udział od 10-20 osób. Wszyscy rozbiegali się po budynku i próbowali zestrzelić przeciwnika. Jeśli komuś udało się zabić inną osobę, zabierał jej broń, pieniądze i inne rzeczy które miała przy sobie. Następnie decyzja należała do ciebie - uciekasz czy ryzykujesz i walczysz dalej. Zazwyczaj oddalałam się po 2-3 osobach. Ani ja, ani Johny, nie mieliśmy normalnej i legalnej pracy, bo o taką było ciężko. Część osób kradła, część zabijała, część się ścigała. Każdy robił co mógł by przeżyć. Mój tata żył w przekonaniu że dorabiam w sklepie ze sztyletami. Tak, każdy legalnie mógł mieć przy sobie nóż. Cała Rebelia była bardzo mroczna, ponura, brutalna i agresywna. Miasta nie różniły się prawie wcale. W każdym były opuszczone budynki, spalone szare łąki, tunele i dobre asfaltowe tory wyścigowe. Mieszkańcy byli jak zwierzęta i maszyny do zabijania w jedynm. Chcesz przeżyć musisz zabić, zabijasz bo lubisz.

Murder CityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz