*** "Proszę o otworzenie muzyki załączonej w multimediach"***
Rozmyślał. Tak po prostu siedział, a jego myśli wirowały jak krople deszczu, które spływały z nieba. Ciężkie chmury zasłaniały błyszczące co noc gwiazdy nad Paryżem. Znajdowała się na wieży Eiffla. Największego zabytku zacnej stolicy Francji. Patrzył rozmytym wzrokiem przed siebie, szukając jakiś odpowiedzi. Znów to się stało. Znów jego ojciec... Powinien się przyzwyczaić, nieprawdaż? Całe lata takim go widywał i przyjmował każde jego polecenie bez szemrania. A więc dlaczego tym razem się uniósł? Postawił się w jednej, dla innych nic nie znaczącej sprawie. Płacił teraz za swoją niesubordynację, ale nie przejmował się daną mu karą; zostać w pokoju na ten wieczór?... – jawna kpina.
Gorsza był propozycja, którą złożył mu sławny Gabriel; miał wyjechać na jakiś pokaz mody do Włoch jako występujący model. Na dwa miesiące. I jedyne co go martwiło to szkoła, a właściwie spotkani tam przyjaciele. Błacha sprawa. Marzenie, aby chodzić do zwykłej szkoły to zbyt wiele... Stał się Czarnym Kotem i zwalczał zło, a co najważniejsze znalazł najlepszą przyjaciółkę.
Po tym wszystkim ma tak po prostu to zostawić.
Bez słowa sprzeciwu spełnić rozkaz.
Nawet nie oglądać się za siebie...
W końcu zbudował jakieś życie, na którym mu zależało i chciał do niego wrócić.
Przejmował się reakcją ojca, gdy się mu postawił. Jednak wywalczył to co chciał. Wygrał, ale na swój sposób... Więcej zdjęć, pokazów, pracy, ale wszystko odbędzie się tu, w Paryżu, nie licząc jednego wyjazd na dwa dni.
Westchnął. Objął rękami kolana jeszcze mocniej. Wystarczy tylko uznać to za wygraną.
Został, ale chodzić do szkoły już nie mógł. Czas nie był jego sprzymierzeńcem, dlatego miał zrobić przerwę w szkole przynajmniej na tydzień. Choć była to lepsza opcja to znów przegrał, ale i wygrał.
Zastanawiał się tylko kiedy będzie mógł naprawdę i niepodważalnie stanąć na podium triumfu.
Czas mijał, a deszcz się wzmógł. Dalej tam siedział jako Czarny Kot po prostu trwając i rozmyślając. Jutro ostatni dzień pójdzie do szkoły, pożegna się i zniknie.
Każdy cieszyłby się z powodu opuszczenia zajęć, więc dlaczego Adrien nie odczuwał żadnej satysfakcji? Bo znów zostawiał to co mu najdroższe... Jedynych przyjaciół;
Nino...
Alya...
Marinette...
Biedronkę...
I czekał.
Nadal czekał.
Na ujawnienie się. Na jakieś słowa. Na jakieś wskazówki.
Ale na razie nic nie otrzymał...
Więc wciąż czekał.
By ujrzeć, choć raz, inną stronę swojego Ojca,
By ujrzeć w nim Tatę,
By w końcu poczuć, że nie jest sam...
***
Słów: 392
Napisana tak jak poprzednia pod wpływem utworu "In the Rain". Kolejna część, choć myślałam, że nie powstanie, publikuje ją tutaj. Wszystko jest możliwe. Mam nadzieję, że nie popsuła klimatu, :D
PS. Jeżeli powstanie coś jeszcze, to myślę, że przejdę do rozwijania historii, kto wie?
Pozdrawiam,
Shadow Follow
YOU ARE READING
Czekał i nadal będzie...
FanfictionMała miniaturka, licząca zaledwie stronę... Ale myślę, że warta przeczytania dla fanów Miraculous. :)