Trzymała w ręce nóż. Przed nią stało dwóch chłopaków. Jeden był jej starym przyjacielem, a w drugim się kiedyś kochała. Dzisiejszej nocy ktoś miał zginąć. Chwilową ciszę od czasu do czasu przerywał gwałtowny zryw wiatru.
-Nie ważne co będzie, miło było cię znać, stary. - powiedział jeden do drugiego przybijając piątkę.
-Mi też. - z trudem uśmiechnął się drugi.
-Chcę się z wami najpierw pożegnać… - zaczęła cicho dziewczyna. Najpierw podeszłą do swojego starego przyjaciela.
-Chciałam ci podziękować. - szepnęła tak cicho, żeby tylko on mógł ją usłyszeć. - Wiele się dzięki tobie nauczyłam. Byłeś dla mnie jak wspaniały, starszy brat. Będzie mi ciebie bardzo brakować. - po tych słowach przytuliła się do niego. Pomimo tego, że w ręce trzymała nóż i mogła go w każdej chwili zabić nie odsunął się. Znał ją. Wiedział też, że czyjaś śmierć jest nieunikniona, ale ona nigdy nie skończyła by tego w ten sposób. -Jeszcze jedno… chwilę przed tym jak cię straciłam zakochałam się w tobie, ale wiem, że i tak nic by z tego nie było. Jesteś wspaniałym facetem, pamiętaj o tym. - bez pytania stanęła na palcach i krótko go pocałowała. Zdusiła łzy. Bała się spojrzeć mu w oczy, ale jednak po chwili się odważyła. Widziała w nich nie do wierzenie. Błyszczały delikatnie tak jakby chciały pokazać, że jest dla niego też nie byle kim. Przytulił ją jeszcze raz, tym razem dłużej, tak jakby chciał, żeby na zawsze go zapamiętała.
Gdy skończyli odwróciła się do drugiego z nich.
-Nigdy wcześniej nie kochałam nikogo tak jak ciebie. Wydaje mi się, że mi przeszło. Jednak zawsze będziesz w moim sercu, zawsze będziesz dla mnie ważny. Nigdy tak do końca się z ciebie nie wyleczę. Niekiedy gdy cię widzę czuję choć trochę tego co było dawniej. Zaczynam się zastanawiać czy to nie wraca. Przy okazji chciałam ci podziękować. Dzięki tobie mam przyjaciół. Wszystko co było bardziej na poważnie z przyjaźnią niż w dzieciństwie zaczęło się od ciebie… dziękuję. - szepnęła równie cicho. Podniosła wzrok wyżej i spojrzała mu w oczy. Świeciły nieco w inny sposób, niż oczy jej starego przyjaciela. Chłopak sam się do niej przybliżył. Wiedziała, że cała ta sytuacja już wygląda bez nadziejnie, ale i tak nie miała nic do stracenia. Nachyliła się i pocałowała go. Gdy zaczęła opadać na pięty zarazem oddalając się od niego, przyciągnął ją bliżej. Po chwili dotarło do niego to, co ma się zaraz stać. Pozwolił jej się oddalić. Stanęła naprzeciw nich. Ktoś musiał zginąć. Wyjęła rękę z nożem przed siebie. Chłopcy stali na baczność. Podświadomość mówiła im, żeby blokować jeśli się pojawi śmiertelny ruch. Duma i honor nie pozwalały na to posunięcie. Szepnęła:
-Przepraszam. - i wbiła sobie nóż w serce. Na niebie pojawiła się gwałtowna wichura, a ogromny piorun uderzył kilka centymetrów od niej.