Budzi mnie głos rodziców, ale nie rozmawiają na głos tyko szeptem. Lekko otwieram oczy, na polu jest jeszcze ciemno. Moja siostra śpi praktycznie na oknie. Śmieszy mnie to ale powstrzymuje się od śmiechu nie chce by wiedzieli, że nie śpię.Chcę usłyszeć o czym rozmawiają. To wścibskie ale ciekawość zżera mnie od środka.
-Myślisz, że jakoś to zniosą ?-pyta spokojnie tata.
-Nie wiem ale kiedyś trzeba opowiedzieć im o tej granicy coś więcej.
Granicy ?! Do tych czas byłam przekonana, że granica to tylko mur oddzielający nas od innych państw. Nikt nie wie co się za nim znajduje, najpopularniejszą wersją jest właśnie to, że żyją tam inni ludzie. Są też takie podejrzenia, że nic za nim nie ma tylko jakaś pustka.
Ogrodzenie jest z dużych, szarawych cegieł, na samej górze jest krata, szacując ma około dziesięć metrów. W czterech miejscach są wielkie żelazne drzwi, każda ma pięć zamków, tak przynajmniej pisało w podręcznikach "O naszym istnieniu"nikt z mieszkańców nie wie jak otworzyć choć jedną, podobno.
-Tak.... masz racje.
No tak przecież mój tata pełni ważną funkcje w urzędzie państwowym. O ile to można nazwać urzędem. To dziesięcioosobowa grupka ludzi, każdy z innej części miasta. Moi rodzice pracują tam razem, nasza okolica jako jedyna ma dwóch reprezentantów. Tylko oni wiedzą co tak na prawdę dzieje się w naszym mieście. Innym obywatelom wciska się jakąś bajeczkę, rozumiem to ale i tak nie pochwalam.
Leże i myślę nad tym wszystkim, nikt się nie odzywa. Po dwudziestu minutach budzi się moja siostra, teraz prowadzi moja mama.
-Zabraliśmy coś do jedzenia ?- dopiero wstała i nie myśląc o tym gdzie i po co jedziemy zadaje takie pytanie !?
-Za wami powinno coś być.-mówi mama śpiącym głosem.
-Dobrze, dziękuje.
Sięga po jeden z koszyków i wyciąga kanapkę, podaje mi jedną nie pytając czy chce, czy nie. Nie musiała pytać, to tak jakby wiedziała o czym myślę w danej chwili. Nie zastanawiam się nad tym dłużej, to nie miało by sensu.
-Wiem, że wiecie więcej niż myślimy... powiecie kiedyś o co chodzi z tym ogrodzeniem ?- pyta ze spokojem moja siostra.
-My ... nie ... my wiemy tyle co wy .- odpowiada tata zrywając się z fotela, mama ma szeroko otwarte oczy , widzę w lusterku z przodu auta. Ja też jestem zdziwiona jej pytaniem ale staram się nie dać po sobie poznać tego co teraz czuję.
-O błagam nawet teraz zamierzacie nas oszukiwać ?- parska śmiechem.
-Nie oszukujemy ... - zaczyna mama.
-Dobrze... Podejrzenia są takie, że za granicą coś jest. Już! -przerywa mamie tata, ona patrzy na niego ze złością. Bawi mnie to trochę.
-No ale co ?- to pytanie wyrywa się z moich ust.
-Nie wiem nikt nie wie. - Wierze mu i Karmen chyba też.
Odwracam się do szyby i patrzę jak mijamy kolejne światła. Czasem jakieś auto przejedzie, ciężarówki już dawno, zniknęły. Zastanawiam się tylko skąd Kara wiedziała o rozmowie rodziców. Może też nie spała, tylko wyglądała tak przekonująco. Nie ma sensu się zastanawiać i tak się sama nie dowiem. Zapytam ją na następnym postoju ... o ile jakiś będzie. Poza tym pytaniem jest jeszcze jedno : czemu rodzice nie zapytali jak się dowiedziała i dlaczego miała jakiś podejrzenia? Musiała bym ich spytać co nie wchodzi w grę .
-Kiedy będzie jakiś postój czy coś tego typu ?- pytam.
-Za jakieś pięć minut- odpowiada ojciec.
Pięć minut mija jak wieczność, na szczęście auto skręca, a silnik milknie. Wysiadam i podchodzę do siostry .
-Skąd te pytania, co ?
-O ! To ty się do mnie odzywasz ?- nigdy tak do mnie nie mówiła.
-Przestań dobra, nie czas na wypominanie ja też bym mogła ci wypomnieć kilka rzeczy ale tego nie zrobię ! A dlaczego ? Bo nie jestem już sześcioletnim dzieckiem!-patrzę na nią karcąco.
-Przepraszam... -mówi cicho. Nie rozumiem w co ona sobie pogrywa raz jest twarda, raz arogancka, a teraz słaba. Nie rozumiem !- Kiedy...kiedy jeszcze było normalnie, czyli byliśmy wszyscy w domach. Weszłam na górę, zobaczyłam, że gabinet taty jest otwarty. Sama wiesz, że to się nigdy nie zdarza, weszłam, na biurku leżały papiery. Ja .... wzięłam je i zaczęłam czytać. To było pismo do rady miasta o powiedzeniu o tajemnicy innym . Nie pisało jakiej.
-No okey ... ale czemu mi tego nie powiedziałaś ?
-W tedy byłyśmy pokłócone. Znalazłam je tydzień temu ... nie cały we środę. -patrzy w beton wypowiadając ostatnie zdanie. Przypomina mi się o co się pokłóciłyśmy- Cokolwiek by się stało pamiętaj, że nie chciałam zrobić nic złego .
-Ale dlaczego ?- pytam z przesadną histerią.
-Ja.... widziałam go z inną. Nie powiedziałam ci bo byś mi nie uwierzyła i stwierdziłabyś , że kłamie. - robi przerwę na oddech. Jest ciemno ale i tak widzę, że się czerwieni- Wolałam kolejną kłótnię.
-Ja ... -nie kończę ... przytulam ją tylko jak najmocniej umiem. Czuję jej łzy na policzku, ja też zaczynam płakać chociaż nie mam powodu.
Tą chwilę przerywają rodzice wołający nas do auta, wsiadamy i ruszamy. Z początku jest cicho, potem ja i siostra zaczynamy ze sobą rozmawiać. śmiejemy się, rodzice też zaczynają rozmawiać.
CZYTASZ
Wodna pułapka
FantasySzesnastoletnia Lynn i jej o trzy lata młodsza siostra znalazły się w złej elewarze, czyli przedziale. Ich bliscy są zupełnie gdzie indziej, obie chcą się wydostać i odnaleźć rodzinę. Ale co jeśli Lynn się zakocha, a ich nowy dom okaże się ni...