Gruby Bobby

969 52 8
                                    

Uwaga! Jeśli ktoś nie trawi opisów scen gore, niech nie czytuje. A jeśli tak... zapraszam...

Siedział przy stoliku w swojej ulubionej restauracji. Restauracji pokroju fast food, rzecz jasna. Powietrze było ciężkie, opary ze smażenie były wręcz namacalne, ale Mike’owi to nie przeszkadzało. Chrzanić zapach, ważne, że żarcie jest dobre. Dzisiaj jak zawsze wstąpił tutaj po pracy i jak zawsze zamówił podwójnego hamburgera. Wreszcie do jego uszu dobiegło: - Podwójny hamburger! Jezu, czy ten dzieciak zawsze musi się tak drzeć - pomyślał ponuro. Odsunął krzesło, wprawił w ruch swe tłuste cielsko i ruszył po jedzenie. Pochwycił tackę, nieznacznym skinieniem głowy podziękował i wrócił do swojego stanowiska. Usiadł i zaczął pałaszować swój posiłek. W oka mgnieniu hamburger znalazł się w jego żołądku. Zdusił w sobie odruch bekania i lewą ręką przetarł tłuszcz z podbródka. Jego kultura jedzenie była nieco osobliwa. Siedział w bezruchu dłuższą chwilę i wpatrywał się w zatłoczoną ulicę. Jakiś facet w dziwnym przebraniu zaczepiał ludzi i wciskał im coś, westchnął, po czym skierował się do wyjścia. Albo i nie. Postanowił wziąć coś na drogę. Zamówił frytki i hamburgera, tym razem już normalnego oraz colę.

Dostał swoje zawiniątko i papierowy kubek napełniony po brzegi colą. Opuścił lokal, świeże powietrze uderzyło go z impetem w twarz. Zaczął kierować się w stronę swojego samochodu, popijając przez rurkę napój. Już wsiadał, kiedy to, coś szturchnęło go w ramię.

- A masz gruby Bobby, tłuścioszku jeden! – wykrzyczał facet dźgający go kciukiem. Zaszokowany Mike natychmiast się odwrócił. Stał przed nim jegomość, którego widział już będąc w barze. Tak, wyglądał dziwnie. Miał długie pozlepiane potem włosy, które bezwiednie opadły na jego twarz oraz dziwnie nieproporcjonalnie dużą głowę. Na sobie miał wypchany od wewnątrz kostium zawodnika sumo. Skakał, wybałuszał oczy, wystawiał język i machał rękami w prześmiewczy sposób.

- Co ty do ciężkiej cholery robisz? – Zapytał rozdrażniony Mike. Jednak facet nie śpieszył mu z odpowiedzią. Wciąż skakał wokół niego i śmiał się co niemiara. Mike Sears miał dość użerania się z jakimiś szajbusami. Wsiadł do samochodu i zaczął wkładać kluczyk do stacyjki.

- Gruby Bobby nie ucieknie, gruby, gruby – krzyczał nieznajomy, po czym znów posłał kuksańca w stronę swojej ofiary. Mike miał dość, ciśnienie raptownie mu skoczyło. Wysiadł z samochodu i stanął naprzeciw szaleńca.

- Słuchaj ty pojebusie, odpierdol się ode mnie, albo pożałujesz – wypluł z siebie swoją złość.

- Gruby Bobby niech się nie złości – odparł chichocząc mężczyzna. – Chcę z Bobbym tylko pomówić.

- Nie jestem żadnym Bobbym, chyba coś sobie pomyliłeś popaprańcu!

- Ależ nie, jesteś Bobbym, każdy grubas to Bobby. - Nie nazywaj mnie grubasem złamasie, albo ci…

- Grubas, grubas Bob… - Trzask! Tłusta dłoń Mike’a uderzyła irytującego mężczyznę prosto w zęby. Facet zatoczył się do tyłu, po czym przetarł lejącą się krew. Mike szybko zganił sam siebie w myślach, co jak co, ale żeby od razu dać mu w ryj. Przesadził, zaczął już przepraszać, kiedy to facet postąpił zupełnie wbrew jego oczekiwaniom. Wybuchnął śmiechem, a wraz ze śmiechem wypadły szczątki jego trzech zębów. Śmiał się tak mocno, że aż łzy napłynęły mu do oczu, następnie mieszając się z krwią. Wreszcie się opanował. Mike stał osłupiały, całe to zajście było niedorzeczne, przypominało raczej sen.

- Gfuby Bobby, gfuby Bobby – głos zawodnika sumo nieco się zmienił. Jednak radosny ton wciąż pozostał.

- Przepraszam, naprawdę nie chciałem cię zranić – wybąknął Mike.

Pasty, Których Nie ZnałeśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz