Epilog

11.8K 406 50
                                    

Harry - 32 lata, Noell - 30 lat, Nathan - 10 lat, Suzie - 8 lat, Mia - 5 lat, Max - 3 lata.

- Noell -

Minęło już dziesięć lat od naszego ślubu i przyjścia na świat Nathan'a. Dwa lata później urodziła się Suzie, pięć lat później zawitała Mia, a siedem lat później pojawił się Max. Wszystkie nasze dzieci oprócz Suzie są wierną kopią Harry'ego. Mają brązowe, kręcone włosy, zielone oczy, pełne usta... po prostu idealnie podobni. Suzie ma blond, proste włoski i niebieskie oczka. Jednak wszystkie dzieci zawsze przybiegają do mnie, bo mówią, że tatuś jest niemiły. Cóż, Harry jak to Harry nie zmienił się za dużo.

- Mamuś! - usłyszałam płacz Max'a.

- Co się dzieje? - powiedziałam, biorąc go na ręce.

- Nie mam się z kim bawić! - szlochał, zanosząc się płaczem. - Nathan i Suzie są w szkole, a Mia bawi się tylko lalkami.

- Nie musisz płakać, skarbie. - pocałowałam jego czoło, a on wtulił się w moją szyję. - Chodź, zobaczymy co tatuś robi. - uśmiechnęłam się, a on pociągnął nosem i wtulił twarz w zagłębienie mojej szyi. Chwyciłam chusteczki i poszłam w stronę gabinetu Harry'ego. - Dzień dobry, kochanie. - powiedziałam do Harry'ego, a on się uśmiechnął.

- Witam moje skarby. - wstał ze swojego miejsca i podszedł do nas. - Dlaczego płaczesz? - zmarszczył brwi, patrząc na Max'a, który wtulił się we mnie jeszcze bardziej pod wzrokiem Harry'ego.

- Nie patrz tak na niego. - skarciłam go. - Mia nie chce się z nim bawić. Preferuje lalki. - wytłumaczyłam.

- To nie jest powód do płaczu. - westchnął Harry i zabrał ode mnie Max'a.

***

Kiedy Nathan i Suzie wrócili do domu, zawołałam wszystkich na obiad. Karmiłam Max'a, który jeszcze nie umiał do końca jeść widelcem, ponieważ wszystko mu spadało. Mia wspaniale sobie radziła, zarówno jak Suzie i Nathan.

- Jak w szkole? - zapytał Harry.

- Um, dobrze. - powiedział Nathan, nawet na nas nie patrząc. Coś jest na rzeczy...

- Suzie? - powiedział Harry, popijając sok.

- Dobrze, dostałam szóstkę z WF'u! - pochwaliła się.

- Brawo, kochanie. - przybiłam jej piątkę.

- Kiedy pójdę do szkoły? - zapytała Mia, grzebiąc w makaronie.

- Za rok. - odpowiedział Harry.

- Yay! - pokazała szczerbate zęby.

- Nathan. - spojrzał na mnie. - Co się dzieje? - zapytałam, widząc, że coś jest nie tak. 

- Mam mały problem. - szepnął, ale Harry zwrócił uwagę na to, że rozmawiamy.

- Jaki problem? - odezwał się mój mąż.

- No dalej. - pomasowałam jego plecy, widząc, że się boi.

- Uderzyłem Brad'a w twarz. - mruknął, a Harry zacisnął dłonie na widelcu i nożu.

- Co zrobiłeś?! - uniósł głos.

- Uspokój się. - skarciłam go. - Dlaczego to zrobiłeś? - pogłaskałam jego włosy.

- No bo znowu mnie zaczepia! - wybronił się.

- Przemoc nie jest rozwiązaniem, Nathan. Ile razy trzeba ci to powtarzać? - warknął Harry.

Przewróciłam oczami i odstawiłam Max'a na podłogę, po czym poszedł się bawić. Mia i Suzie poszły do siebie, a Nathan chodził przyklejony do mnie, bo bał się konfrontacji z tatą.

- Nathan. - usłyszeliśmy, gdy wycierałam talerze. Chłopiec odwrócił się razem ze mną. - Chodź ze mną, porozmawiamy.

- Możecie śmiało rozmawiać tutaj. - spojrzałam na Styles'a.

Usiedliśmy w trójkę, po czym zaczęliśmy rozmawiać. Pod koniec Harry nakrzyczał na Nathan'a, że jest nieodpowiedzialny i dał mu karę, po czym poszedł do swojego biura. Uspokoiłam Nathan'a, mówiąc, że nie ma kary i porozmawiam z tatą, a on poszedł do Max'a się bawić. Kiedy zmyłam po obiedzie, udałam się na górę. Weszłam do gabinetu Harry'ego, a on siedział, podpierając twarz dłońmi.

- Hej. - powiedziałam cicho i podeszłam do niego, aby usiąść na jego kolanach.

- Hej. - westchnął, obejmując moje ciało.

- Nie denerwuj się. To jest dziecko, musisz go jakoś zrozumieć. - głaskałam jego włosy.

- Wiem, ale to... on nie powinien tak robić. - przetarł dłonią twarz.

- Dlatego pójdziesz jutro do jego wychowawcy i dasz mu nauczkę, aby zwracał uwagę temu pieprzonemu dzieciakowi, który dokucza naszemu synowi. - powiedziałam zła.

- Masz pazurki, skarbie. - mruknął, całując moją szyję. - Ale pójdę tam i porozmawiam.

- Nikt nie będzie zadzierał ze Styles'ami. - prychnęłam.

- Masz rację. Nikt. - uśmiechnął się łobuzersko.

__________________

No i w ten sposób dobrnęliśmy do końca! :D

/kylizzzie





His one desire | h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz