Ul. Akweduktów, Miejscowość: Wilczów, Miejsce: Szkoła, Dzień 1 kwietnia 2016 rok, Godzina 13:01 - południe
- Panno Sendy!!!!?????
Zerwałam się jak wryta.
- Trzy przecinek czternaście! - wypaliłam
Szelmowska spoglądała na mnie spod okularów. W ręku trzymała dłuuuugą linijkę... za długą.
- Panno Sendy, powinna pani wiedzieć że spanie na lekcji jest NIEDOZWOLONE!
Gówno mnie to obchodzi - pomyślałam
- Ja nie spałam! - powiedziałam. Cóż pewnie i tak już po mnie, więc zaprzeczanie jest jedynym złudnym ratunkiem.
- Nie próbuj mi tu mydlić oczu. Na korytarz!
W innym przypadku pewnie bym się na tą wstrętną babę rzuciła, ale teraz byłam za bardzo rozespana.
- Dobrze! - prychnęłam i wyszłam, trzaskając za sobą drzwiami. Potem tego żałowałam bo jak Szelmowska się wkurzy to jeszcze będzie z rodzicami rozmawiać... a wtedy będę miała przechlapane. Przechadzałam się wtem i spopwrotem po korytarzu zastanawiając się czy dostanę jeszcze opieprz od wychowawczyni. Musiałam zasnąć? Chociaż zwarzywszy na to jak ta Szelmowska naucza historii "Prorze przewrocic kartke bodręcznika" to nie dziwię się sobie. Rozmyślałam tak nad tym wszystkim aż usłyszałam ciche kroki za sobą. Odwróciłam się przekonana że to nauczyciel i mam przerąbane, ale była to osoba która nawet w snach nauczycielem by nie była.
- Frank! - zaczęłam energicznie przytrzepywać włosy żeby ładniej wyglądać - Boże, ale mnie wystraszyłeś! A już myślałam że to nauczyciel! - Frank puścił mi zalotne spojrzenie aż poczułam że mokro mi się robi.
- Znowu na korytarz, co? Masz szczęście bo nie będziesz sama. Też trochę przesadziłem z tą kredą na siedzeniu Królikowskiego... ale mam go gdzieś, to taki potulny, wkurwiający króliczek. - zaczęłam się sztucznie śmiać (dla waszej wiadomości: kocham się we Franku od dobrych 5 lat, więc... oj no, nie moja wina)
- Sendy? - To jak wypowiedział moje imię, spowodowało że ugięły się pode mną kolana.
- Taak?
- Jutro będzie 2 kwietnia! Czyli moje urodziny! Chciałabyś przyjść? - powiedział to tak dosłownie i z taką intonacją że aż usiadłam - Eeee wszystko w porządku?
- Tak! Wręcz super! Ekstra! A o której mam przyjść? - miał nieco zbyt zdziwioną minę. Przesadziłam? Nikt mi nie odpowiedział więc kontynuowałam rozmowę. - O 13 chyba będe już mogła. To jak? O której te uro? - spojrzał na mnie trochę jak na wariatkę.
- O 14:30 przychodzą Charlie, Jimmy, Teo, Alvin, Jack i Malvina, a pote...
- Kto to Malvina? - nie pozwoliłam mu dokończyć
Zamrugał szybko, jakby domyślał się czemu jestem taka natrętna.
- To koleżanka Jacka. Poznałem ją 2 miesiące temu. Jest bardzo fajna, jak ją poznasz to się przekonasz. Napewno od razu się zaprzyjaźniecie.
Nie sądzę - pomyślałam
W tej chwili zadzwonił dzwonek.
- To co? O 14:30 w moim domu? - powiedział Frank
- Tak. Już nie mogę się doczekać poznania Malviny... - mruknęłam i rozeszliśmy się do klas.
____________________________________________________________________
Ej, słuchajcie MEGA WAS PRZEPRASZAM za wszystkie błędy ortograficzne, ale nie jestem dobra z polskiego xD. Rozdział krótki,wiem ale pisany na szybko i w lekkim stresie. Trzymajcie się i papa
CZYTASZ
Apokalipsa
ActionPo co nadal walczę skoro i tak wiem że umrę? Życie nie miało sensu, ty nie miałeś sensu, ja nie miałam sensu... nawet sam sens nie miał sensu. Mogliśmy być razem... a wybraliśmy nicość.