III

3.7K 195 64
                                    

Mega dziękuje za ponad 150 wyświetleń i 18 gwiazdek. Dla niektórych to może mało , ale dla mnie to bardzoo dużo :)) DZIĘKUJEE <3

///////////////////

 * po wylądowaniu *

Lot minął nad dość spokojnie.Nie licząc afer Hailey o 'za gorącą herbatę' lub 'niewygodne siedzenie'. Gdy samolot wylądował ruszyłam jako pierwsza do drzwi. Byłam bardzo zdenerwowana, ze względu na to , że pilot chciał chyba mi zrobić na złość i nie otwierał drzwi przez około 10 minut. Gdy już 'kochany' pilot postanowił otworzyć drzwi, wybiegłam (jako pierwsza) z maszyny i głęboko odetchnęłam tym jakże 'cudownym' walijskim powietrzem. Wiem, że to dziwne, jednak bardzo chciałam zobaczyć, a raczej poczuć, czym różni się powietrze tam od tego. Od razu stwierdziłam, że nie wytrzymam tu długo. 

Po chwili wysiadły mama z Hailey. Mama obrzuciła mnie gniewnym spojrzeniem typu 'Ja się jeszcze z tobą policze'. Nie wiedziałam o co jej chodzi, jednak zaraz sobie przypomniałam. Mama krzyczała w samolocie, abym zaczekała na nią, a ja ją zlałam. Powietrze ważniejsze od matki, nie? Zignorowałam ją i ruszyłam na odbiór bagaży. Wyglądało to co najmniej dziwnie, gdy szłam z trzema wielkimi walizkami, gdzie moja mama i siostra szły, za mną niosąc po ,jednej ,małej walizeczce.

Po wyjściu z lotniska, złapałyśmy taksówkę a mama podała adres naszego nowego domu. Dotarłyśmy pod dom, (jeżeli można nazwać 'domem' ,a raczej ogromną willą), po około 10 minutach.

 Dotarłyśmy pod dom, (jeżeli można nazwać 'domem' ,a raczej ogromną willą), po około 10 minutach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Widać,pieniążki ojca spełniły swoją rolę. Wybiegłam z auta i wyjęłam swoje walizki. Stałam przed drzwiami z otwartymi ustami. W domu było ładniej, a nawet śliczniej niż na zewnątrz. Pobiegłam na górę w poszukiwaniu swojego pokoju. Nie musiałam długo szukać, gdyż na drzwiach napisane było "MADDIE". Otworzyłam drzwi i zamarłam. Pokój był o wiele ładniejszy niż tamten w Ameryce. Wszystko było idealne.

Od razu rzuciłam się na łóżko, aby sprawdzić czy jest wygodne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od razu rzuciłam się na łóżko, aby sprawdzić czy jest wygodne. Nie myliłam się, było najwygodniejszym łóżkiem na jakim dotychczas leżałam. Po dokładnym oglądnięciu mojego pokoju postanowiłam pójść rozejrzeć się po okolicy. Co z tego, że nigdy tu nie byłam i znając moją orientację w terenie zgubię się już jak wyjdę z pokoju.. Jednak od czego jest Wujek Google?!

- Mamo, wychodzę. Idę rozejrzeć się po okolicy, za niedługo wracam! - krzyknęłam, stojąc już w progu drzwi wyjściowych.

Tak jak mówiłam, zgubiłam się już po wyjściu z posesji. Odpaliłam mapę w telefonie i szukałam jakiegokolwiek parku. Najbliższy był zaledwie 5 minut drogi od mojego 'domu'.

Gdy na mapie pokazywało,że mniej więcej w tym miejscu ma znajdować park, ja tymczasem stałam pomiędzy jakimiś starymi, ponurymi blokami, gdzie zbliżał się do mnie chłopak, gdzieś w moim wieku, najwyżej o rok starszy.

- Co taka ślicznotka robi w TAKIEJ dzielnicy? - zapytał chłopak , naciskając na słowo 'takiej'.

- Takiej dzielnicy, czyli?!

- Hah, tutaj chodzą sami źli ludzie. Jeszcze ktoś mógłby zrobić Ci krzywdę, kochanie - powiedział z żartem w głosie i zaczął się niebezpiecznie zbliżać. Mi właśnie nie było do śmiechu. Bałam się , bardzo się bałam , jednak postanowiłam nie dawać tego po sobie poznać.

- Maddie jestem. A ty? - wyciągnęłam rękę jednocześnie delikatnie odtrącając chłopaka.

- Ładne imię. Nie jesteś stąd, prawda? - zapytał mnie chłopak, ignorując moje pytanie.

- Tak,przeprowadziłam się dzisiaj z Nowego Jorku i chciałam zwiedzić okolicę i tu miałby być park ,a jednak go nie ma .. więc wiesz...- odpowiedziałam , lecz po chwili zrozumiałam jak idiotycznie musiała zabrzmieć moja wypowiedź. Zaśmiałam się sama do siebie, a on popatrzył na mnie na jak na chorą umysłowo osobę czyli np. Hailey, na nią każdy tak patrzy.  Nagle dostałam SMS'a od mamy.

-Mama- 31.08.2015r.

Wracaj do domu. Czekamy na Ciebie z kolacją już od ponad trzydziestu minut!!

- Cześć - mruknęłam i  zaczęłam kierować się w stronę 'domu'.

- Czekaj, odprowadzę Cię!

Niechętnie, ale się zgodziłam. Nie wiedziałam jak dojść do domu,a mój telefon dosłownie padał. Chłopak zapytał mnie na jakiej ulicy mieszkam. I tu właśnie był problem. Nie znałam nazwy ulicy , więc zaczęłam opisywać mu naszą willę. Po kilkuminutowym szukaniu, w końcu znaleźliśmy się pod 'domem'.

- Na serio?! Mieszkasz tutaj?! Dosłownie obok mieszka mój przyjaciel , zapoznam Cię z nim. A tak w ogóle do jakiej szkoły będziesz chodzić? - zapytał chłopak. I dopiero teraz zdałam sobie sprawę,że dzisiaj jest ostatni dzień wakacji. Kurczę, moja mama dobrze to zaplanowała.Dobrze dla niej, dla mnie najgorzej. Znowu odrabianie lekcji, uczenie się do tych nudnych już kartkówek i sprawdzianów... Ale w sumie poznam nowych ludzi. Tylko, Boże, daj mi normalną klasę.

- Do tej najbliższej, chyba - odpowiedziałam dalej dla mnie bezimiennemu chłopakowi.

- Dobra, ja już lecę. Cześć Maddie!

- Pa.. - i tutaj chciałam powiedzieć jego imię, ale dalej go nie znałam!

- Charlie. Jestem Charlie - rzucił szybko chłopak i pobiegł do domu obok, z tego co mówił, domu przyjaciela.


Nie jestem tania,kochanie.../L.DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz