Chcę być Kopciuszkiem

878 91 30
                                    


Kwiecień

Środa, dom Molly Hooper

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Molly podniosła wzrok znad książki i spojrzała na Sherlocka. Uśmiechnęła się nieśmiało i pokręciła przecząco głową.
- Przepraszam. Po prostu... To nic takiego. Możesz mi to wytłumaczyć jeszcze raz? Tym razem będę uważała, obiecuję.
- Coś stało się w szkole. Nie chodzi o Mary i jej idiotyczne zaczepki, bo opowiedziałabyś mi o nich. Nie, to coś, co uznam za głupotę albo stratę czasu. Prawdopodobnie za jedno i drugie. Jest to jednak coś na czym ci zależy, inaczej skupiłabyś się na zadaniach. Więc?
- Sherlock, naprawdę, to nieważne, możemy wrócić do chemii?
- Nie, dopóki nie powiesz mi, o co chodzi.
- Niech ci będzie. W czerwcu będzie bal maturalny i do końca tygodnia trzeba wpisać się na listę, jeżeli chce się iść. I po prostu... Chciałabym pójść. Ale nikt mnie nie zaprosił i nie mam pary, więc po prostu zostanę w domu i tyle. Jak zwykle miałeś rację, przejmuję się czymś głupim. Możemy teraz zająć się zadaniami? – powiedziała Molly, nie patrząc mu w oczy. Bawiła się ołówkiem i wyglądała tak, jakby miała się zaraz rozpłakać. Sherlock nie rozumiał, dlaczego dziewczynie było smutno z powodu jakiejś potańcówki w szkole. A Sherlock bardzo nie lubił nie rozumieć.
- Wszyscy inni idą, tak?
- Tak.
- Więc byłabyś jedyną nieobecną osobą, tak?
- A czy to ma jakieś znaczenie? Po balu zostanie tylko kilka tygodni szkoły, później wakacje i większości z tych osób już raczej nie spotkam. Więc nie ma się czym przejmować. – W głosie Molly wyraźnie słychać było rozdrażnienie. – Proszę, Sherlock. Dajmy sobie z tym spokój. – Dziewczyna podniosła w końcu wzrok i spojrzała na niego. Sherlock widział ją smutną wiele razy, znali się przecież od dziecka. Widział, jak płakała; słuchał, jak żaliła się na złośliwe koleżanki; jak nieśmiało opowiadała o przystojnych chłopcach, którzy nigdy nie zwrócą na nią uwagi. Była równie niedopasowana do świata co on, tylko że jej czasami to przeszkadzało. W takich chwilach jak ta, chciałaby po prostu być taka jak inni. I chociaż Sherlock nigdy czuł czegoś takiego, to potrafił zrozumieć pragnienie Molly.
- Czy osoba towarzysząca musi być z twojej szkoły?
- Nie, Mary idzie ze swoim chłopakiem, a on uczy się w college'u.
- W takim razie pójdę z tobą na ten bal.
- Prima aprilis było w tamtym tygodniu.
- Ja nie żartuję.
- Sherlock, ty nienawidzisz takich rzeczy. Tam będą ludzie. Cała masa ludzi. I głośna muzyka. Ale nie Wagner, Czajkowski czy Rachmaninow, tylko, jak to nazywasz, bezmyślna łupanka. I musiałbyś ubrać krawat. Myślę, że to przesądza całą sprawę. Ty nie nosisz krawatów. Zapomnijmy o tym, dobrze?
- Nie. Jutro zapiszesz nas na listę i pójdziemy na ten bal i obiecuję ci, że będziemy się świetnie bawić.
- Kiedy mówisz, że będziemy się świetnie bawić zazwyczaj coś wybucha. Najczęściej Mycroft, ze złości.
- Wiesz, o co mi chodzi.
- Sherlock, naprawdę nie musisz tego robić. To, że nie pójdę na ten bal to nie koniec świata.
- Molly, nie kłóć się ze mną, to bezcelowe.
- Dobrze. W porządku. I nie zmienisz nagle zdania, prawda? – Spojrzała na niego niepewnie, jakby bała się, że to wszystko okaże się tylko okrutnym żartem.
- Nie, nie zmienię. Obiecuję.
- Ja... Dziękuję, Sherlock. Naprawdę, dziękuję. To... - Przez chwilę Molly wyglądała tak, jakby miała rzucić mu się na szyję i uściskać go tak, że z trudem łapałby powietrze, jednak ograniczyła się tylko do uściśnięcia jego dłoni.
- Jeśli skończyliśmy już z tymi głupotami, to wróćmy do zadań. Za godzinę powinienem wracać do domu.

***

Wieczorem Sherlock postanowił opowiedzieć o balu swoim rodzicom. Oboje byli nawet bardziej niż zachwyceni. Ojciec cieszył się, że jego syn w końcu zaczął przejawiać zainteresowanie żywymi ludźmi. Siger Holmes od zawsze wiedział, że córka jego przyjaciela i wspólnika ma dobry wpływ na Sherlocka. Przez jakiś czas liczył nawet, że z przyjaźni tej dwójki będzie coś więcej, ale chłopak jakiś czas temu uświadomił mu, że „dziewczyny to nie jego rejon". Sigerowi pozostawało mieć nadzieję, że znajdzie się chłopiec, który będzie umiał zdobyć przyjaźń, a później i serce Sherlocka.

Chcę być KopciuszkiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz