Biała lilia

35 3 0
                                    


Jestem na tym świecie już od paru dobrych lat, bez łez się nie obeszło, czy to szczęścia, czy smutku. Bywało że, nie przespałam nocy mimo iż,rano musiałam wcześnie wstawać. Robiłam wiele głupstw w swoim młodym życiu, nie raz łamałam zasady, ale przecież one są po to żeby je łamać.

Tylko że, coś się zmieniło, zazwyczaj było dobrze, czasami potwornie ciężko ale nigdy nie było źle.

Teraz jest inaczej, nieco trudniej mi zapanować nad emocjami, może dlatego że są one negatywne?

Od dłuższego czasu czułam ciężkość, jakbym miała tonę gruzu na sercu. On odbierał mi możliwość mówienia, zatykał mnie, a z czasem odbierał słuch.

Przyjmijmy że człowiek jest piórem położonym na wodzie delikatnie na niej dryfuje, ale gdy damy na piórko kamyczek ono utonie.

Tak jak człowiek tonie wśród problemów.

Nigdy nie chciałam by moje problemy mnie przytłoczyły, zawsze dawałam radę, a teraz niespodziewanie nie jestem w stanie nic zrobić.

Moje serce niegdyś takie lekkie, teraz tonę waży.

Spycha mnie na dno, ale ja nie chcę być zepchnięta.

Chcę powrotu, chcę znów być sobą.

Nie taką łatwą sprawą jest bycie sobą, czasami mamy w sobie takie dziwactwa, które odstraszają ludzi. Więc czy warto, nie lepiej było by odpuścić i udawać kogoś innego? Po co się starać i marnować czas?

Załóżmy że człowiek to kwiatka –Białą Lilie*, więc jesteś kwiatem, który pod wpływem wiatru traci płatki. Wiatr wieje na tyle mocno by kawałki Lili wzniosły się w górę, a potem nagle szum ucichł, części kwiatu odpadają na ziemię, po to by złączyć się w całość i przy kolejnym wietrze znów wzbić się w powietrze i odlecieć niczym feniks.

Lilia jest człowiekiem, a raczej jego sercem.

Płatki kwiatu są kawałkami naszego serca.

Wiatr naszymi problemami.

Ziemia jest ostoją, w której możemy się zatrzymać, gdy natłok kłopotów nas przerośnie.

Feniks* jest nowym dniem.

Wiecie że upadłam, i gdybym wtedy nie uświadomiła sobie, jak źle ze mną jest nadal ,bym cierpiała.

Tonęłabym w morzu brudów mojego życia.

Miałam dwa wyjścia: żyć albo umrzeć.

Z początku wybrałam śmierć, nie chciałam już żyć, wydawało mi się że ciężar, cokolwiek nie zrobię, ze mną już zostanie.

Robiłam wszystko by umrzeć, oszpecałam się, krzywdziłam, uzależniłam się od papierosów, aż w końcu chciałam się zabić.

Byłam gotowa, zrobiłabym to, ale uświadomiłam sobie jedno: Jeśli umrę już nigdy nie usłyszę melodii mych ukochanych piosenek, głosu artysty przenoszącego słowa na wspomnienia, głosu który słowami przytula Cie i daje ukojenie w swych niewidzialnych ramionach. Ponadto nigdy nie usłyszałabym głosu rodziny i przyjaciół, których o dziwno miałam, uciekałam od ludzi, zapominając, że co bym nie zrobiła oni i tak ze mną są, na tym polega miłość. Przypomniałam sobie o moich aspiracjach na przyszłość, chciałam tylko stworzyć szczęśliwą rodzinę, której nic nie brakuje. Być dobrą matką i żoną,mieć cudownego męża który pomoże mi wychować dzieci na mądre osoby, jednocześnie mogąc spełniać się zawodowo.

W tym momencie zrozumiałam że, jeśli skoczę zabije nie tylko siebie ale też moich bliskich.

Od tego czasu minęło parę dobrych i długich lat, żyje i choć moje plany przyszłościowe się nie spełniły to nie żałuję, dzieci i męża nigdy mieć nie będę, ale przynajmniej jestem szczęśliwą żoną.

*Biała lilia – oznacza żałobę, czyjąś śmierć oraz niewinność.

**Feniks – oznacza odrodzenie się, zdobycie nowego życia. Rozpoczęcie kolejnego

rozdziału w swoim życiu. Chodzi o człowieka, który 'odradza się jak feniks z popiołu'.

****

Co o tym sądzicie?

****

Dla tych, których nikt nie ocalił.Where stories live. Discover now