Rozdział 4

4.9K 92 7
                                    

Po śniadaniu, ubrałam się w mój mundurek szkolny, i miałam już wychodzić ale zatrzymał mnie Jiyong.
-Jutro mama wraca. - westchnął.
-I dobrze. - burknęłam.
-Nie lubisz mnie? - zapytał. Nagle nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zaskoczyło mnie jego pytanie, więc nie odpowiedziałam.
-Gdzie są moje klucze? - uśmiechnęłam się.
-Nie zmieniaj tematu. Nie lubisz mnie, tak? - zablokował mi wyjście.
-Nie to że cię nie lubię, tylko nie mogę się do tego przyzwyczaić. To wszystko mnie przerasta, i nie wiem co mam robić. Coraz bardziej się kłócę z mamą, i to sprawia że jestem taka wybuchowa. - poczułam jak jedna łza leci mi po policzku.
-No ej, skarbie nie płacz. - przyciągnął mnie do siebie, i przytulił.
-Ale kiedy ja już nie mam siły na nic. - wtuliłam się w jego tors.
-Ciiii. Cicho, już nie płacz. Pomogę ci w tym jakoś. - pogłaskał mnie po głowie.
-Niby jak? - spojrzałam na niego.
-Zobaczysz. Porozmawiamy jak wrócisz ze szkoły. A teraz idź. - puścił mnie z objęć. Stałam tak dłuższą chwilę zastanawiając się nad jego słowami. Przybliżyłam się do niego, i pocałowałam w policzek. On spojrzał na mnie zaskoczony, ale po chwili pocałował mnie krótko w usta. Ja zarumieniona spuściłam głowę w dół by nie patrzeć na niego, bo wywołało by to że moje policzki byłyby całe czerwone, i przez moje ciało przebiegł ciepły dreszcz. Popatrzył się na mnie uśmiechając się przy tym, i pomachał mi na pożegnanie.

***

-Widziałaś to? Jak Daniel podłożył naszej nauczycielce dziesięć pinezek na jej krześle,a ona na nim usiadła? Hah, mistrzostwo. - zaśmiała się.
-No proszę cię. A kto tego nie widział? Cała klasa była świadkiem tego zdarzenia. - parskęłam śmiechem.
-Tia. Ciekawe co jeszcze ten debil zrobi. - nadal się śmiała.
-Izabella! - ktoś krzyknął, idąc w moją stronę. To był Jiyong.
-Kto to? - zapytała.
-Partner mojej matki. - wypaliłam.
-Aha. - powiedziała. Mężczyzna szedł w naszą stronę uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Dobra Monika, ja już muszę iść. Do poniedziałku! - przytuliłam ją.
-Papa. - uśmiechnęła się, i poszła w swoją stronę.
-Jedziemy do domu. - objął mnie, i ruszyliśmy do jego auta. Usiadłam z przodu tuż obok niego, i ruszył.
-Jiyong?
-Tak?
-Jestem zmęczona. - ziewnęłam.
-To połóż się na moich kolanach, nic ci się nie stanie. - popatrzył na mnie z tym cholernie seksownym uśmieszkiem.
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł. - powiedziałam niepewnie.
-No dalej. - zachęcał.
-Dobrze. - położyłam swoją głowę na jego nogach, i cicho westchnęłam. W sumie, było mi nawet wygodnie.
-I jak? - zapytał.
-Wygodnie. - uśmiechnęłam się. On to odwzajemnił, i skupił się na jeździe.

***

-Iza, jesteśmy już. - pocałował mnie w policzek. Otworzyłam oczy, i zobaczyłam Jiyong'a.
-Zaniesiesz mnie? Bo chyba nie dam rady wstać. - jęknęłam ze zmęczenia.
-Oczywiście, księżniczko. - przeniósł mnie na swoje miejsce, i wyszedł z auta. Następnie, otworzył drzwi od mojej strony, i wziął mnie na ręce. Objęłam go rękoma wokół jego szyji, i wtuliłam głowę w jego ramię.
-Taka zmęczona? - zaśmiał się.
-Bardzo. - szepnęłam. Jiyong uśmiechnął się, i pocałował mnie w szyję. Przekręcił zamek w drzwiach, i weszliśmy do środka. Zamknął za sobą, i wszedł do mojego pokoju.
-Odpocznij sobie. - położył mnie na łóżku.
-Jiyong?
-Tak?
-Tak naprawdę, nie jestem zmęczona. Po prostu chce z tobą więcej pobyć. - pociągnęłam go na moje łóżko. Mężczyzna patrzył na mnie zaskoczony, i chyba nie wiedział co ma zrobić.
-Czyli lubisz mnie? - zapytał.
-Nawet bardziej, niż ci się wydaje. - i pocałowałam go w usta.

Daddy's girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz