1

87 6 0
                                    

Idę polną drogą, przed sobą mam całe życie. Wokół mnie rozciąga się piękny las, a za mną ciągnie się znienawidzona przeszłość. W ręku trzymam dzikie kwiaty, a na twarzy zagościł tak długo oczekiwany uśmiech. Po raz pierwszy od wielu lat nie udawany i z własnej woli. Napawam się tą chwilą, tą wspaniałą wolnością od wszysctkich moich problemów.
Patrzę na zegarek- 6:52. Zmuszona wydostać się z najpiękniejszego miejsca na świecie, jakim jest moja własna wyobraźnia, wyjmuję słuchawki z uszu i powoli siadam na łóżku. Co roku, gdy nadchodzi kolejny pierwszy dzień szkoły, obiecuję sobie że będzie inaczej. Gówno prawda. Nie będzie. Jak zawsze będę nic nie znaczącą dziewczyną, która woli zostać na uboczu, sama ze swoimi problemami i pragnieniami.
Wstaję z łóżka i niechętnie podchodzę do szafy. Wyciągam zwykle jeansy i za dużą bluzę, po czym ubieram się i robię sobie naturalny makijaż. Biorę plecak i schodzę na dół. Rodziców jak zwykle nie ma- ciągle pracują. Nigdy nie poświęcali mi zbyt wiele uwagi, swoją miłość okazywali dając mi pieprzone pieniądze. Po 16 latach takiego życia czuję do nich ogromną niechęć.
Po zjedzeniu śniadania wychodzę z domu, kieruję się na przystanek, wsiadam do autobusu. Zakładam słuchawki i odpływam.
Muzyka od zawsze była ważną częścią mojego życia. Jak byłam mała, tylko to potrafiło mnie uspokoić. Z czasem zaczęłam śpiewać i grać na pianinie. Ciągle jest to moją małą odskocznią od rzeczywistosci.
Gdy dojechałam na miejsce, od razu zauważyłam grupkę Megan, czyli szkolnych gwiazdeczek. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć tego fenomenu, im dziewczyna ubiera się bardziej wzywająco, tym większe ma powodzenie u facetów. Idioci.
Szybko przeszłam bokiem, by zostać -jak zawsze- niewidzialna dla społeczeństwa.
Weszłam do szkoły i podeszłam do tablicy ogłoszeń zobaczyć mój plan lekcji. Gdy miałam już iść pod klasę poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu.

-Hej, jestem Andy, wiesz może gdzie jest sala 28? Jestem tu nowy i jeszcze nie wiem co i gdzie jest.

Stałam chwilę w osłupieniu. Niewiarygodne. Teorie o tym, że jestem czarodziejką noszącą pelerynę niewidkę, której zapomniano wysłać listu z zaproszeniem do Hogwartu muszę uznać za nieaktualną.

-Ja jestem Rose. Mam tam zaraz lekcje, możesz ze mną pójść jeśli chcesz.

-Miło mi cię poznać, Rose, cieszę się, że będziemy w jednej klasie.

Całą drogę rozmawialiśmy, fakt faktem nie była to jakaś długa rozmowa, klasa była całkiem blisko, jednak znając realia szarej myszki, którą byłam całe życie, mogę uznać tą rozmowę za ogromny sukces.

-Dzięki że mnie zaprowadziłaś, bez ciebie bym tu nie trafił. Wydajesz się być naprawdę miła.

Nieźle. Pierwsza poznana osoba i już mnie lubi. Myślałam że pójdzie gorzej. Może jednak ten rok nie będzie taki zły?

-Nie ma za co, mi też się z tobą bardzo dobrze rozmawiało, jak chcesz to możemy razem usiąść na...

Czar prysł. Zanim dokończyłam zdanie chłopak odwrócił się ode mnie i zaczął gadać z nikim innym jak z Megan. Świetnie. Resztę przerwy spędziłam sama ze sobą.
Zadzwonił dzwonek i wszyscy uczniowie rozeszli się do klas. Usiadłam jak zawsze w trzecim rzędzie pod oknem. Miejsce koło mnie było oczywiście wolne. Gdy pani od polskiego przedstawiła nam nowych uczniów których w tym roku było wyjątkowo dużo, bo aż 6 osób, zaczęła prowadzić lekcje.
Po kilku godzinach szkolnej męczarni nadszedł czas na przerwę obiadową. Zawsze uwielbiałam te pół godziny swobody między lekcjami. Od trzech lat dzień w dzień na każdej długiej przerwie chodziłam do pobliskiego parku, siadałam na małym pomoście i wpatrywałam się w jezioro. To było takie moje własne 30 minut, mogłam wtedy całkowicie oddać się marzeniom i dać ponieść się wyobraźni. Z rozmyślań wyrwał mnie znajomy głos.

-Hej, mogę się przysiąść?

-Jeśli chcesz. Jak mnie tu znalazłeś?

-Śledziłem cię.

-Andy, znam cię od niespełna pięciu godzin a już zaczęłam się ciebie bać. -Powiedziałam i oboje wybuchliśmy śmiechem.

Rozmawialiśmy tak przez całą przerwę, wymieniliśmy się numerami telefonów i poszliśmy na ostatnią lekcję.

Po powrocie do domu otworzyłam okno by wpuścić trochę świeżego powietrza, usiadłam przy pianinie i zaczęłam grać. Uwielbiałam to. Gdy tylko siadałam obok intnstrumentu, mogłam odreagować. Za każdym razem dawałam się ponieść bardziej, korzystałam z każdej chwili, w której moje długie palce dotykały klawiszy. Z tego wspaniałego uniesienia wyrwał mnie głos przychodzącej wiadomości.

Od: Andy
Bardzo podoba mi się jak grasz, od razu widać że to twoja ogromna pasja.
Ps: spójrz przez okno :)

Nieco zdziwiona zaśmialam się i podeszłam do okna. Nie mogłam w to uwierzyć! Nasze balkony dzieli tylko metrowy odstęp!

Może jednak znalazłam przyjaciela?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 30, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Obojętna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz