Rozdział 1

150 9 4
                                    

-Juliette!- krzyknęła mama wchodząc do mojego pokoju, oczywiście bez pukania. Po co mi przecież prywatność?!- Jezu, dziecko możesz się pospieszyć? Zaraz się spóźnisz i będziesz miała zaniżone zachowanie! Co z ciebie za okropna córka.
-Oho, miło zapowiada się ten dzień- powiedziałam cicho, ale ona tylko przeczesała mnie wzrokiem i trzasnęła drzwiami. Nie wiedziałam o co ona robiła tyle zamieszania.
Poszłam do łazienki, ubrałam się. Założyłam jeansy, luźny Croop top i koszule, ale jej nie zapinałam. Potem uczęsałam włosy, pomalowałam rzęsy i zeszłam na dół.
-Co na śniadanie?- spytałam. Byłam głodna, bo nic wczoraj po szkole nie jadłam.
-Dla ciebie nic.- Co ona znowu odpierdziela?
-Co?-zapytałam lekko zszokowana.
-Jesteś już zbyt gruba. Nie dziwię się, że nie masz znajomych.
-Popatrz na siebie, suko- syknęłam przez zęby
Wyszłam szybko zatrzaskując drzwi.
Szłam do szkoły jakieś 10 minut.
Odrazu na wejściu zaczepiła mnie Candy z jej grupką.
-Ojej, dla kogo się tak odstroiłaś księżniczko?- zapytała ironicznie śmiejąc się
Zignorowałam ją.
-Na twoim miejscu bym schowała się w domu i nie wychodziła!- krzyknęła i nie wiem czemu, ale trochę mnie to dotknęło.
-Chcesz?- podeszła do mnie dziewczyna o imieniu... W sumie niewiem jak ma na imię. Chyba jest nowa. Jest mniej więcej mojego wzrostu. Ma bardzo ładną figurę. Miodowe włosy i ciemno brązowe oczy.-Zanęłaś z otwartymi oczami? Halo- pomachała przedemną ręką uśmiechając się.
-Nie dzięki, nie palę.
-Ojeju, jaka grzeczna. Tak w ogóle jestem nowa. Bethany- schowała paczkę papierosów i podała mi rękę.
-Julietta, ale nie nawidze tego imienia, więc mów mi July.
-Okey. Jakie masz teraz zajęcia?
-Francuski, a co?
-O, ja też. A w której jesteś klasie?
-2klasa liceum oczywiście. A dokładniej 2d.
-O ja też, czyli mamy razem zajęcia!
-Jak chcesz możesz ze mną usiąść.
-Okey
Siedziałyśmy na praktycznie każdej lekcji. Dużo rozmawiałyśmy i lepjej się poznałyśmy. Nawet fajna laska.
-Chcesz dziś do mnie wpaść?-byłam lekko zaskoczona, bo odkąd pojawiłam się w liceum nikt mnie do siebie nie zaprosił. W sumie wolałam posiedzieć w domu przed laptopem, pooglądać jakiś serial, albo film i pójść późnym wieczorem na siłownię, ale trudno. Chciałam udowodnić mamie, że jednak mam znajomych.
-Ok, gdzie mieszkasz?
-Dwie ulice dalej
Poszłyśmy w kierunku jej domu.
-Zapraszam- powiedziała otwierając drzwi. Miała duży dom. Na wejściu można było zobaczyć ogromny salon z skórzaną białą kanapą, dwoma fotelami i telewizorem. W kącie stała też wiolonczela.
-Grasz?- Wskazałam instrument.
-Czasem tak.
Poszłam po schodach na górę. Były tam dwie sypialnie. Jedna jej, cała biała, z dużym łóżkiem i wielkim oknem pokazującym miasto. Jej pokój był piękny. A drugi pokój miał fioletowe ściany i czarne łóżko. Był cały zadbany i wyglądał jak by nikt tam nie spał.
-To pokój twoich rodziców?-zapytałam.
-Nie- powiedziała lekko smutna, a za razem z irytacją.
-Aha
-Chcesz coś zjeść?- zapytała
-Nie- odpowiedziałam stanowczo.-I tak jestem gruba...-wyszeptałam pod nosem, ale ona to chyba usłyszała
- Żartujesz sobie? Jesteś jedną z szczuplejszych lasek w szkole...
-Nie sądzę
-Ale ja tak sądzę, a nawet jestem tego pewna. Zrobię tosty
-Dobra- odpowiedziałam odpuszczając.
Zjedłyśmy tosty, obejrzałyśmy film, a potem była już 19, więc musiałam wracać do domu.
-Pa Bethany
-Mów mi Betty. Papa
Szłam przez ulicę zastanawiając się jak zareaguje mama na to, że wróciłam później niż zawsze.

-Hej
-Gdzie ty byłaś?!
-U koleżanki?
-Myślisz że ci uwierzę? Pewnie wpierdzielałaś Big Maca.
-Przez 4 godziny? Pomyśl zanim coś powiesz, okey?
-Myślę więcej od ciebie
-Nie sądzę- odpowiedziałam i poszłam do pokoju. Była dopiero 19:30, więc spakowałam torbę i postanowiłam iść na siłownię.
-Gdzie ty znowu wychodzisz?
-Idę na siłownię
-Mhm... Idź rób co chcesz, co mnie to obchodzi. Możesz w ogóle nie wracać.
-Znowu zaczynasz?!
-Co zaczynam? To nie ja się tak spasłam, żeby teraz chodzić na siłownię.
-Jesteś okropna
-Ty nie lepsza
Wyszłam szybko zatrzaskując drzwi.
Byłam w siłowni po 15 minutach.
Weszłam i przebrałam się. Miałam na sobie leginsy i bluzkę na ramiączka.
Najpierw trochę się porozciągałam, a potem weszłam na bierznie. Biegałam do momentu gdy nie usłyszałam gwiazdu za sobą.
Odwróciłam się. Zobaczyłam wysokiego, dobrze zbudowanego chłopaka. Miał kasztanowe włosy i piękne piwne oczy. Patrzył na mnie uśmiechając się.
-Co jest?- zapytałam się
-Nie mogę patrzeć na ciebie jak biegasz?- zrobił smutny wyraz twarzy. Trochę śmiesznie to wyglądało.
-Chciałam tylko poćwiczyć. Będzisz się teraz naśmiewać ze mnie?-spytałam.
-Nie? Skąd w ogóle takie pomysł?- podszedł i spojrzał w moje oczy.
Moje serce mało nie wybuchło.
Byłam bardzo zestresowana, bo chłopcy nie podchodzili do mnie raczej tak blisko.
-Nie śmieje się z innych. A już szczególnie z takich ładnych dziewczyn.- wyszeptał mi do ucha.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Mam nadzieję że wam się podoba ❤
Koniecznie zostawcie komentarz z opinią ^^

Jesteś Moja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz