Poznanie #1

350 13 8
                                    

- Cam! To nie jest zabawne!

Victoria stała w sali treningowej. Patrzyła się w sufit, wpatrując brata.

- Zależy od tego jak zdefiniujesz zabawę.

- Zabieranie mi rzeczy nazywasz zabawą? Oddaj mi kurtkę.

Chłopak zeskoczył z belek. Jego ciemne włosy były potargane. W ręce trzymał czarną skórzaną kurtkę.

- To moja kurtka, Vic. To, że ci ją ostatnio pożyczyłem, nie oznacza, że jest twoja.

Dziewczyna przewróciła oczami.

- Ona jest moja. Nie moja wina, że kupujesz takie same rzeczy jak ja.

***

Maya po wstaniu z łóżka skierowała się do kuchni. Szła po drewnianej podłodze, kiedy prawie potknęła się o swojego kota. Ominęła go szybko i zaparzyła kawę. Kątem oka popatrzyła na swoje mieszkanie. Dostrzegła resztki imprezy z zeszłego tygodnia, które miała posprzątać. Niestety jej wewnętrzne ja odmówiło współpracy, dlatego ostanie dni przespała. Zzamyślenia wyrwało ją pikanie ekspresu. Nalała kawę do swojego ulubionego kubka w kształcie kota i dodała tonę cukru.

- O co chodzi, Prince - spytała kota, który chodził wokół jej nóg. Biały pers idealnie pasował do apartamentu. Nawet jego czarny ogon - Trzeba tu ogarnąć. Mam jeszcze - zerknęła na zegar - Kilka godzin. Wyrobię się.

Upiła łyk czarnego napoju i wzięła się do pracy.

***

- Wyjaśnij jeszcze raz, skąd wiesz o tej imprezie? - spytał Cam, patrząc na siostrę.

- Plotki Podziemnych. Wszyscy mówią o tej imprezie od tygodnia - odparła.
Stała oparta o drążek w metrze.

- Dlatego musimy na nią iść?

- A masz coś lepszego do roboty?

- Nie, ale nie lubię, kiedy ustawiasz mi życie.

- Serio, Cambriel?

Chłopak przewrócił oczami. Spojrzał na Vic. Miała na sobie czerwoną koszule, jasne rurki i klasyczne czarne glany. I jego kurtkę, a którą kłócili się z kilka godzin temu. Całość dopełniały jej idealnie białe włosy i lekko podkreślone oczy. Czyli jednak się maluje, stwierdził.

- Nieważne - mruknął - Nie przegap przystanku.

***

Wchodząc do mieszkania, Dominica poczuła, że to jedno z tych miejsc, w których czuje się pewnie. Długie blond włosy opadły jej na plecy. Miała na sobie białą, letnia sukienkę i buty w tym samym kolorze. Szła jasnym korytarzykiem, w stronę kolorowych światełek. Pośród Podziemnych szukała swojej następnej ofiary. Osoby, którą może się zabawić. Przyglądała się uważnie każdemu, kto wydał jej się warty uwagi. Dominica w pewnym momencie zatrzymała wzrok na wysokim brunecie. Wyglądał na osobę, która nie ma nic do stracenia.

- Hej - powiedziała słodko. Miała brytyjski akcent - Napijemy się czegoś?

Nieznajomy skinął głową. Podeszli do małego barku, gdzie zamówili wyszukane drinki. Dominica była zmienię zadowolona, bo w przeciągu kilkunastu minut udało jej się znaleźć zabawkę. Odwróciła się by zamówić jeszcze jeden napój. Na jej nieszczęście, ktoś wylał na nią Krwawą Marry, zanim zdarzyła coś zrobić, ta osoba zniknęła. Stłumiła w głowie masę przekleństw i zaczęła szukać właściciela mieszkania.

- O co chodzi? - spytała o głowę od Dominiki dziewczyna. Miała proste czarne włosy i koci ogon w tym samym kolorze - Impreza się nie podoba?

- Żartujesz ze mnie? Jeden z twoich gości mi to zrobił! Wiesz jak trudno się to spiera? - krzyknęła blondynka.

- Niezbyt mnie to obchodzi - odpowiedziała cicho.

- Czy ty widzisz, kogo właściwie zapraszasz na swoje imprezy?

- No właśnie chyba będę bardziej uważać, skoro przychodzą tu takie osoby jak ty. Następnym razem bardziej się postaram.

- Nie martw się. Masz moje słowo, że więcej mnie tu nie zobaczysz. A tak przy okazji masz ładne mieszkanie, inspirowałaś się schroniskiem dla zwierząt? - spytała z sarkastycznym uśmieszkiem.

Czarnowłosa westchnęła. Popatrzyła się na boki, po swoim mieszkaniu, po czym dodała:

- Pewnie twoje mieszkanie jest 100% lepsze niż to. Zakładam, że ma całe różowe ściany, bo należy do tak słodkiej i uroczej osoby jaka jesteś. O ile w ogóle je masz - uśmiechnęła się niewinnie.

- Osobiście nie uważam, że jest ono, aż w takim stopniu różowe, wszystko według uznania. Ale dziękuję jednak za twe miłe słowa, jaki mnie określasz.

- Nie ma za co. Ale tak już bez tych słodkości. Mogłabyś opuścić moje mieszkanie, z powodu... W sumie go nie ma. Drażnisz mnie.

- O jak słodko. Z tego będzie piękna miłość. Widać po was, że się kochacie. Nie musicie tego ukrywać. Wszyscy to tolerują - powiedziała zafascynowana dziewczyna o białych włosach.

Obie spojrzały się na nią, jak na wariatkę, ale najwyraźniej białowłosa nic sobie z tego nie robiła.

- Kłótnie Podziemnych są takie fascynujące - dodała, obracając świecący nóż w ręce.

- Najpierw ty blondyneczko. Nie życzę sobie, żebyś mnie obrażała. Więc albo odpuść albo wynocha z mojego mieszkania - skierowała do Dominici - Nie pamiętam, żeby zapraszała Nefilim.

- Nie wyrzucisz mnie stąd. Sama wyjdę.

Dominica ruszyła z gracją w stronę wyjścia. I po chwili już jej nie było.

- Następnym razem, nie rób otwartych imprez, Feline. Tak to się kończy. Na zaproszeniu było twoje nazwisko.

- A ty jesteś Nocnym Łowcą i masz białe włosy. Blacksnow, jak sądzę?

Dziewczyna ukłoniła się ironicznie.

- Miło wiedzieć, że moje włosy są tak rozpoznawane.

***

- Jak ona mogła chcieć mnie wyrzucać? Robi imprezę, a później wywala własnych gości. Jest jakaś nienormalna.

Dominica wyszła z domu czarownicy. Stała na ulicy, czekając na taksówkę. Nie obeszło się bez narzekania i paru przekleństw. Krążyła od wyznaczonych sobie punktów, ale w pewnym momencie coś przykuło jej uwagę. W oddali zauważyła jasne światło, z którego wyszły dziwne istoty.

- O cholera - powiedziała cicho, po czym głośno krzyknęła.

***

Od dziś zaczynam nowe opowiadanie, ale nie pisze go sama. W opisie znajdzie osoby, z którymi współpracuje.
Mam nadzieje, że się rozdział się spodobał i zostaniecie na dłużej przy nim😊
Xoxo

Oczami Mieszkańców Świata Cienia | zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz