11 |Hoseok|

1K 137 17
                                    

Szedłem zaludnionymi ulicami miasta z torbą przewieszoną przez ramię. Tak, za chwilę mam trening, na którym mam nadzieję pojawi się ta cud dziewczyna. Na poprzednich zajęciach zakomunikowałem jej, kiedy będę na nią czekał, dlatego teraz przeciskam się przez te ludzkie mury. Oby moja katorga nie poszła na marne. Wtedy byłem tak zafascynowany myślą o spędzonym z nią czasie, że w ogóle nie pomyślałem o tym, że o godzinie 14 w Seulu będą największe tłumy.

Gdy byłem już prawie przed wejściem do budynku, gdzie znajduje się sala ćwiczeń, potknąłem się o jakiś przedmiot w związku, z czym runąłem jak kłoda na ziemię. Miły początek. Od razu spróbowałem się podnieść, jednak wtedy poczułem jak z powrotem opadam na zimne płyty chodnika. W porównaniu z pierwszym upadkiem teraz czułem na sobie ciężar, który utrudniał mi jakikolwiek ruch.

- Co jest?- zapytałem cicho sam siebie, jakbym mógł jakoś sobie na to odpowiedzieć.

- Przepraszam- usłyszałem, a zaraz po tym zbędny balast zniknął. Wykorzystując chwilę szybko stanąłem na nogi i otrzepałem niewielkie ilości piachu, które znalazły się na moich ubraniach.

- Nic się nie stało- odwróciłem się, a tam zauważyłem Jiyoon. Stała przede mną ze spuszczoną głową. Najwidoczniej było jej wstyd, że na mnie wpadła, ale w sumie to nie jej wina. Chyba los tak chciał, a przynajmniej tak sobie wmawiajmy.- Może chodźmy już na górę?­- zasugerowałem po chwili.

- No dobrze- odpowiedziała i w mgnieniu oka ruszyła do środka. Czy wyglądam dzisiaj tak tragicznie, że aż trzeba tak szybko ode mnie uciekać? Wychodząc z domu spoglądałem w lustro i wyglądałem nadzwyczaj dobrze. No, najwidoczniej coś uległo zmianie.

Zdyszany wbiegłem do sali, którą właściwie mogę nazwać swoją. Pracuję tu od 3 lat i jako jedyny z niej korzystam, więc to mówi samo za siebie. Rozejrzałem się dookoła, ale nikogo nie zauważyłem. Serio? Jeszcze mam na nią czekać? Jeśli jest jak inne dziewczyny, z którymi dotychczas się spotykałem to tu uschnę. Zacząłem iść w kierunku wieży, aby włączyć jakąś spokojną muzykę, która pasowałaby do rozgrzewki, kiedy kolejny dzisiaj już raz poczułem jak ktoś na mnie wpada.

- Chyba na mnie lecisz- zaśmiałem się, na co dziewczyna zrobiła się cała czerwona.

- Nie prawda!- szybko odsunęła się ode mnie na bezpieczną według niej odległość, bo przyznajmy szczerze. Dla mnie nie robiło to większej różnicy tak czy siak jakbym chciał to bym podszedł. Ale nie chcę jej spłoszyć, więc nadal stałem sobie grzecznie niczym pierwszaczek w pierwszy dzień szkoły.- To ty ciągle stajesz mi na drodze!

- No przepraszam, że jako normalny człowiek i mieszkaniec tej jakże pięknej planety przemieszczam się gdziekolwiek!- podniosłem ręce do góry udając oburzenie. No co, trzeba to jakoś podkoloryzować.

- Przestań udawać wkurzonego, bo ci to nie wychodzi- no i tyle by było. Odwróciła się do mnie plecami i zaczęła się rozciągać, a ja stałem jak ten kołek z rozdziawioną buzią i wpatrywałem się w jej tyłek. Nie, nie jestem zboczeńcem! To chyba normalne, że się przyglądam, w końcu muszę ją dobrze poznać jeśli ma ze mną tańczyć. Nie mam też nic przeciwko naszej bliższej znajomości.

- Mogłabyś się tak nie wypinać- pisnąłem i zająłem miejsce pod lustrem.

- Czyżby ci to przeszkadzało?- zapytała odwracając się do mnie z kpiącym uśmieszkiem. Czy ona się ze mnie naśmiewa?

- Nie skąd- wstałem z powrotem i podszedłem do niej od tyłu.- Myślę jednak, że powinniśmy już zacząć- powiedziałem obejmując ją w pasie. Wiem jak dziwnie musiało to wyglądać z perspektywy trzeciej osoby, ale cóż byliśmy tu sami, a ona strasznie mi się podobała, więc na co czekać.

- Puść mnie- zaczęła się wyrywać, jak jakaś opętana. Chyba nie nadaję się na podrywacza. W sumie żadna nowość.

- Przepraszam- podniosłem ręce w geście poddania i odsunąłem się od niej.

- Nigdy więcej mnie tak nie dotykaj- wycedziła przez zaciśnięte zęby.

- Będzie trudno, jeśli mamy tańczyć razem. Taniec towarzyski. Dokładniej walca wiedeńskiego, którego tańczy się bardzo blisko siebie- nie wiem, jaki był w tym problem, ale jeśli tak dalej pójdzie to chyba się rozstaniemy. Chociaż w sumie jeszcze nic się nawet nie zaczęło. Widziałem jak dziewczyna nerwowo przełyka ślinę. Ciekawe, dlaczego tak gwałtownie reaguje na moje ciało? A może nie tylko na moje. No przecież nie jestem brzydki nie przesadzajmy.

***

Po godzinie tańczenia jak kłody, ponieważ Jiyoon nie pozwalała dotknąć mi się nigdzie indziej niż ręce. Ja rozumiem, że może miała jakieś traumatycznie przeżycia za młodu. Nie to, że jest stara. Broń boże. Albo jej poprzedni partner to jakaś ciota nieumiejąca zatroszczyć się o dziewczynę, ale to już lekka paranoja. Za dwa tygodnie jest konkurs, a w takim tempie to ona nie nauczy się perfekcyjnie obrotów.

- To nie ma sensu!- krzyknąłem w końcu zrezygnowany, kiedy to już enty raz dzisiaj dziewczyna pomyliła kroki. Co jest trudnego w zapamiętaniu, że zawsze ruszamy z nogi, którą postawiliśmy, jako pierwszą? Przecież ona sama aż się prosi o ruch!

- Przepraszam!- pisnęła.

- Co mi po twoim przepraszam! Myślałem, że jeśli poprzedni układ załapałaś tak szybko to z tym pójdzie już z górki, a tymczasem zaczęły się schody- sfrustrowany przeczesałem dłonią włosy.

- Możemy zacząć jeszcze raz? Obiecuję, że tym razem wszystko wyjdzie- zadeklarowała. Spojrzałem na nią zrezygnowany. Okej. Jeśli teraz jej nie wyjdzie to po prostu zmienię partnerkę na tą, którą zaproponuje mi jeden z choreografów.

- Ostatnia szansa.

Skinęła głową. Westchnąłem podchodząc do niej. Chciałem ją objąć, jednak ta znowu wyciągnęła przed siebie ręce. No dobra. Ruszaliśmy się w rytm muzyki ciągle patrząc sobie w oczy. Nie wiem czy powinienem, ale... Przyznaję ona ma w sobie to coś, czego moje dotychczasowe znajome nie miały. Oczy to jedno. Tyłek to drugie. Te piękne nogi to trzecie. Co do charakteru, to jeszcze jej nie rozszyfrowałem. Z jednej strony wydaje się nieśmiała, ale zarazem śmiała. Nie wiem czy to ma jakikolwiek sens. Jednak ja wiem, o co mi chodzi i to najważniejsze.

Uśmiechnąłem się delikatnie w jej kierunku, kiedy dotychczasowa część wyszła nam naprawdę świetnie. Jednak teraz przyszedł moment na obrót, a to nie poszło już tak pięknie. Dziewczyna na wszystkie możliwe sposoby pomyliła kroki, oczywiście nadeptując moje biedne stopy.

- Dobra, stop- powiedziałem naciskając przycisk na pilocie od wieży. Muzyka momentalnie ucichła, a w sali było słychać tylko nasze nierówne oddechy.

- Hoseok, ja poćwiczę w domu. Nauczę się tego obiecuję!

- Nie- ciężko było mi to powiedzieć, bo naprawdę myślałem, że wraz z nią możemy osiągnąć wiele.- Słuchaj- podszedłem do niej i chwyciłem jej dłoń w swoją.- Nie wiem, czemu nie mogę cię objąć, ale jeśli nie poćwiczymy tak, to nie widzę sensu, żeby marnować na to czas.

- Więc dla ciebie była to strata czasu?- zapytała podnosząc na mnie swoje pytające spojrzenie.

- Źle mnie zrozumiałaś. Po prostu zostały 2 tygodnie, a ty nie chcesz ze mną w pełni współpracować. Nie wiem, czemu mi nie ufasz. Przecież nie rzucę się na ciebie i nie zrobię ci krzywdy- Jiyoon odwróciła głowę i skupiła swój wzrok na jakimś bliżej nieokreślonym punkcie.- Pomyśl, czy gdybym chciał zrobić ci coś złego to już bym tego nie zrobił? Nie wiem czy wiesz, ale w tym momencie jesteśmy sami na tym piętrze, jak i nie w całym budynku.

- To nie tak.

- A jak?

- Nieważne. Muszę już iść.

No i tyle byłoby z naszej rozmowy. Nim zdążyłem jakoś zareagować dziewczyna szybkim krokiem wyszła z pomieszczenia. Czy to jest równoznaczne z tym, że masz szukać sobie innej partnerki? Jeśli tak to wprost świetnie, bo ja chcę tańczyć tylko z nią. 


Mam nadzieję, że nie macie mi za złe tego, że tak jakoś rzadko dodaję te rozdziały. Mam też nadzieję, że nie przestaniecie tego czytać, bo jeszcze wiele przed nami.

Liczę na jakieś opinie w komentarzach, bo mi smutno ;;

Gacie Jina 2 °bts°✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz