♣Część 2♣

892 152 11
                                    

Nawet nie zdążyłem się spostrzec, a już jestem po zabiegu. Jimin cały czas był przy mnie. Każdego dnia wychodził ze mną do parku i rozmawiał, żeby w jakiś sposób przygotować mnie psychicznie do tego, co ma się wydarzyć. Coraz częściej mówił o barwach, jakie pochłaniają świat. Poznałem chyba dwadzieścia nowych kolorów, oczywiście z nazwy, ale Jimin powiedział, że nie są mi one potrzebne. Najważniejsze są te podstawowe.

Leżę w klinice już dwa dni po laserowym zabiegu. Sam nie wiem, na czym on polegał, bo byłem pod narkozą, a później lekarz jakoś nie potrafił mi zobrazować przebiegu tego wszystkiego.

Obok mnie siedzi Jimin i trzyma mnie za rękę. Kazałem mu iść do domu już wczoraj, ale on uprał się, żeby przymnie zostać.

-To już czas — słyszę głos doktora Seokjina w okolicach drzwi — przygotuj się Jungkookie, zaraz zobaczysz zupełnie inny świat, ale lepiej będzie, jeśli pierwszą osobą, którą w życiu zobaczysz był Jimin. Czyń honory, chłopcze.

Po chwili Jimin puszcza moja dłoń i zajmuje się bandażem zawiązanym z tyłu mojej głowy.
-Poczekaj chwilę, zasłonię okna, żeby nie poraziło go światło-do moich uszu dobiegają jakieś zgrzyty — Dobra, już możesz.

Po chwili nie czuję na głowie materiału, a moje oczy zaczynają wyłapywać jakieś kolorowe plamy, aż w końcu łączą się w obraz. Przede mną jest Jimin... Wygląda dokładnie tak, jak go sobie wyobraziłem. Kładę ręce na jego twarzy. Nie, bo nie widzę, po prostu chcę rozpoznać części ciała.
Szeroki nosek, śliczne oczy, pełne usta i cudowne policzki. Nie potrafię kontrolować swoich uczuć. Po moich policzkach spływają łzy.

-Jesteś idealny -szepczę, nim całkowicie się rozklejam. Chłopak również płacze. Podnoszę się delikatnie, żeby nie zakręciło mi się w głowie i przytulam go do siebie.

-W porównaniu z Tobą, jestem nikim — mówi bardzo cicho. Nowy otaczający świat nie będzie taki trudny, jeśli będę go miał przy sobie.

-Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale muszę was poinstruować. Jimin, w szufladzie obok łóżka masz książkę z kolorami i lusterko. Więcej Ci nie muszę mówić. Wrócę tu, żeby dać Ci wypis Jungkookie.

Kiedy lekarza już nie ma, Jimin otwiera szufladę i wyjmuje z jej wnętrza książeczkę, o której mówił doktor.

-Zaczynamy, kochanie?

-Yhym — ocieram swoje łzy i poprawiam się na siedzeniu.

***

-Już wszystko rozumiesz? - Jimin uśmiecha się do mnie, ukazując swoje... jak ten kolor się nazywał... Nie zielony, nie żółty... BIAŁY! Tak, to ten kolor. Jego zęby są jak tamta kartka, którą mi pokazywał.

-Rozumiem.

-To teraz czas na gwóźdź programu — odwraca się do szuflady i wyciąga stamtąd kawałek... Czegoś. -To jest lustro, dzięki niemu możesz zobaczyć własne odbicie. Zamknij na chwilę oczy — robię tak, jak mi każe. Trochę się denerwuję, ale to nic — Dobra, już.

Odsłaniam oczy i widzę w tej dziwnej figurze chłopaka o czarnych jak dwa węgielki z obrazka oczach, ślicznym ziemniaczanym nosku. Włosy czarne delikatnie opadają na oczy. Wydaje mi się całkiem przystojny, chociaż ja i tak mało wiem o świecie Chwila... Podnoszę rękę, on też to robi...

-To jestem ja, prawda? - przenoszę wzrok na uśmiechniętego Jimina. Jezu, jak ja kocham ten uśmiech.

-Yhym, to ty. Jesteś śliczny. Dla mnie idealny — całuje mnie w policzek i zabiera lusterko. Teraz przynajmniej wiem, jak wyglądam, a nie tylko z dotyku. Teraz ogólnie poznam nowy świat, z pomocą Jimina.

Let me see love: jjk+ pjm |THREE SHOT|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz