Prolog

103 6 9
                                    


PROLOG

„ Śmierć we dworze"

Wśród rozległych, iskrzących się na złoto pól rzepakowych, należących do dóbr ziemskich Makowin, wznosił się skromny, parterowy dwór, z wysokim łamanym dachem. Wybudowany jeszcze za powstania listopadowego przez zamożnych Makowskich uchodził za najpiękniejszy w okolicy. Przylegał do niego spichlerz, czworak dla służby oraz sad owocowy, który kusił miejscowych chłopców soczystymi jabłkami i śliwkami. Z tyłu dworu był też niewielki ogród ozdobny w stylu francuskim, a gazon z aleją dojazdową wysadzono dorodnymi lipami. Dwór ten otrzymała w posagu Elżbieta Makowska, jedynaczka, ukochana córka Gerwazego Makowskiego.

Po śmierci ojca w 1886 roku Elżbieta, jako dobrze wykształcona panna, dorastająca bez matki, lecz przy ukochanej bonie, władającej biegle francuskim, postanowiła opuścić rodzinny majątek i wyjechać na służbę do Paryża. Tam zatrzymała się u dawnej znajomej ojca, zaprzyjaźnionej baronowej Foseski, która to poleciła pannę szanowanemu w mieście hrabiostwu de Lilas-Chavriere. Osiemnastoletnia panna Makowska, odznaczająca się gładką urodą i miłą aparycją została z entuzjazmem przyjęta do podparyskiego majątku hrabiostwa w Les Lilas. Tam wyznaczono ją na towarzyszkę najmłodszej dziedziczki rodu - siedemnastoletniej Juliette. Prócz niej willa w Les Lilas była zamieszkiwana też przez parę hrabiowską oraz dwójkę ich starszych dzieci – dwudziestoletnią Mathildę, która szykowała się do ślubu z bogatym lekarzem Theodorem d'Ardeagne oraz dziewiętnastoletniego Philippe'a, zaręczonego z wicehrabiną Genevieve de Montgraneau.

Urocza, filigranowa panna o pięknych karmelowych włosach od razu wpadła w oko młodemu paniczowi. Spędzał z nią i młodszą siostrą wolny czas na długich spacerach po parku przed willą, razem też udawali się na wycieczki do Paryża powozem. Odwiedzali Luwr, ogrody Luksemburskie a wieczorami po kolacji Philippe z zainteresowaniem słuchał opowieści Elżbiety o jej rodzinnej ojczyźnie, którą zaborcy zmazali z map Europy. Urocza emigrantka stała się z czasem przyjaciółką Juliette i nawet nauczyła ją recytować wiersze Mickiewicza. Często odwiedzały też innych rodaków panny Makowskiej w Hotelu Lambert i szykowały wełniane koce i ciepłą odzież dla weteranów powstania styczniowego, którzy to znaleźli schronienie w Paryżu.

Juliette jako bystra obserwatorka i rezolutna panna zauważyła, że jej brat zadurzył się po uszy w pięknej Polce. Jako, że sama nie pałała afektem do jego narzeczonej, zaczęła stwarzać sytuacje, aby pod nieobecność hrabiostwa młodzi mogli być ze sobą tête-à-tête.

W drugiej połowie kwietnia Anno Domini 1889, gdy całe Les Lilas i paryska socjeta szykowała się na ślub Philippe'a, niespodziewanie ogłoszono zerwanie zaręczyn, a niedoszły pan młody wraz z Elżbietą Makowską uciekł podobno gdzieś do dalekiej Italii. Słuch po nich zaginął, cała rodzina rozpaczała, senior rodu Pierre-Philippe de Lilas-Chavriere zdruzgotany ucieczką syna powziął zamysł, aby zapisać cały majątek hrabiowski swej najstarszej córce i jej potomkom. Młodsza córka Juliette też rozpaczała po bracie, lecz w duchu dobrze znała plany ukochanego braciszka i szczerze życzyła mu jak najlepiej. Niedoszła narzeczona Philippe'a, przepłakała po nim wiele nocy i bardzo bolała nad tym, że zostawił ją miesiąc przed ślubem dla biednej, polskiej guwernantki. Z całego serca znienawidziła ród de Lilas-Chavriere i przysięgła sobie, że jeszcze zemści się na ich rodzinie za ten afront. Sama zaś po kilku miesiącach postanowiła ulec zalotom i poślubić swojego dawnego adoratora, majętnego markiza de Saint-Blaune.

Juliette w sekrecie przed rodzicami, w połowie grudnia 1893 roku otrzymała list od brata, z którego wynikało, że zamieszkał w Polsce pod zaborem rosyjskim w majątku Makowiny, które były wianem Elżbiety, teraz już jego żony. Razem mieszkali w dworku, mieli folwark i bardzo dobrze zarządzali włościami i pobliskimi wioskami, które wykupił Philippe za rodowe klejnoty, które zabrał ze sobą, uciekając z rodzinnego domu. Oboje spodziewali się dziecka, które miało przyjść na świat w maju 1894 roku. Juliette nie podzieliła się tą informacją z rodziną, ukryła list od brata w tajnej skrytce w swoim sekretarzyku. Powzięła jednak myśl, aby kiedyś odwiedzić braciszka, gdy będzie mogła odbyć podróż po Europie. W odpowiedzi na list brata wysłała bawełniane ubranka dla dziecka oraz dwie srebrne łyżeczki z ulubionej zastawy matki. Miała nadzieję, że brat obierze to jako zachętę, aby uczynić z niej matkę chrzestną swojego pierworodnego dziecka.

Minęły dwa lata, a ona nadal nie otrzymywała wieści o losach Philippe'a i Elżbiety. Jedyne co do niej przyszło w ciągu tego czasu to jeden telegram z informacją o narodzinach dziecka – pierworodna córka otrzymała imiona Elizabeth Estelle. Mimo to zasmucona Juliette wciąż czekała na list od brata, być może poczta na prowincji zawiodła lub carska policja przechwyciła korespondencję do Paryża, w obawie przed spiskującymi weteranami. Jednak panna de Lilas-Chavriere przeczuwała, że coś jeszcze mogło się wydarzyć.

- Otwierać! Otwierać! – głośny krzyk dał się słyszeć za drzwiami chaty. Głośne stukanie natychmiast rozbudziło domowników.

- Pali się, czy co? – zapytała zaspanym głosem tęga kobiecina, piastunka młodej hrabianki Elżbietki. – Co we dworze się dzieje, że mnie budzicie o tej porze?

- Nasza pani zaniemogła! Posłano po medyka... Hrabina prosi pilnie, zanim wyzionie ducha – rzekł kapłan, który to zaraz po udzieleniu sakramentu namaszczenia pobiegł na wezwanie Elżbiety de Lilas-Chavriere do służącej, zamieszkującej drewniany czworak. – Mario Józefowo! Do dworu, ale chyżo, pani dobrodziejka czeka!

Udała się zatem piastunka do swej pani, opatulona w barani kożuch i lnianą chustę, natychmiast wbiegła do błękitnej alkowy, gdzie na posłaniu ujrzała bladą twarzyczkę hrabiny.

- Nasza pani dobrodziejko! – Kobiecina zdjęła chustę z głowy i przeżegnała się prędko. – Oto jestem...

- Marysiu – szepnęła Elżbieta. – Konam, jestem pewna, że jeszcze nim świt nastanie wyzionę ducha... proszę, obiecaj mi, że zajmiesz się moją małą Elżbietką, nie chcę, aby wzięli ją do siebie możni, chcę, abyś ty była jej za matkę. Dwa lata sprawowałaś nad nią opiekę... przygarnij do siebie sierotę. Philippe pojechał do miasteczka nadać telegram. Wkrótce zjawi się po nią ciotka, hrabianka Juliette de Lilas-Chavriere. Do tego czasu, proszę, aby moja gwiazdeczka wychowywała się u ciebie. We wsi będzie bezpieczniej, a tu w dworze jak mrówki padamy, to podobno gruźlica.

- Pani, będę jej matką, zajmę się maleństwem.

- Chcę, aby przeżyła, chociaż ona jedna...

Marysia owinęła śpiącą w sąsiedniej izbie dziecinę i zabrała ją ze sobą do pomieszczeń dla służby. Następnego dnia dotarła do niej informacja o śmierci hrabiny, podobno przed śmiercią zdążyła wydać na świat drugie dziecko, jednak medyk nie dawał dziecinie szans na przeżycie i oddał księdzu, by ochrzcił nim też skona. Druzgotany Philippe wyjechał, majątek opustoszał i zaczął poupadać w ruinę.  Cała służba uciekła w obawie przed zarazą.

Rok później do księdza przyszedł list, hrabia Philippe de Lilas-Chavriere zmarł w Wilnie, wieść tę nadesłał jego przyjaciel z czasów studiów w Paryżu, jakiś książę Henryk Jabłonowski. Mała zaś Elżbietka dorastała we wsi Kasztanówka, kilka mil od Makowin i dworu, gdzie służąca Maria i jej mąż Józef wraz z dziećmi zamieszkali po opuszczeniu czworaka. Jednak nikt nie zjawił się po dziedziczkę... lecz mimo to Maria wciąż żywiła nadzieję, że można hrabianka z dalekiego Paryża otrzymała telegram i prędzej czy później zjawi się w wiosce, aby zabrać dziewczynkę i zapewnić jej godziwe warunki do życia.

Ironia Losu [ prequel]: Szklane WspomnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz