Do niezobaczenia!

692 57 2
                                    

Otworzył drzwi i poprowadził mnie do salonu. Usiedliśmy na kanapie, a ten spojrzał mi w oczy.
-Kochasz mnie jeszcze?
To pytanie, nie było odpowiednie do tej chwili. Byłem roztrzęsiony, po tym co się stało na dachu. Po za tym, czemu wogóle mi je zadał? To przecież jasne, że go kocham, ale niestety nie potrafię tego powiedzieć prosto w twarz.
Spuściłem tylko głowę i zacząłem się bawić swoimi palcami.
Chłopak wstał i ruszył w kierunku drzwi. Chciałem go zatrzymać, ale nie potrafiłem.
Przed wyjściem powiedział jedną rzecz.
-Byłeś wspaniałym chłopakiem, Jungkook. Mam nadzieję, że ułożysz sobie jakoś życie. Do niezobaczenia, Kookie!- krzyknął i drzwi się zamknęły.

Czy to znaczy, że nigdy go więcej nie zobaczę? Nie. Tak nie może być! Muszę go znaleźć i powiedzieć mu, jak bardzo go kocham i jak mi na nim zależy!

Pobiegłem na korytarz, zwinnie ubrałem buty, zarzuciłem długi płaszcz, po czym wyszedłem.
Szukałem go wszędzie, niestety nigdzie go nie było.
Gdy miałem zamiar się poddać, poczułem kroplę spływającą po moim policzku.
Nie padało, więc nie możliwym jest, by był to deszcz.
Spojrzałem w górę.
To ten budynek. Ten na którym wcześniej Tae powiedział mi te piękne słowa. Jak mogłem pominąć to miejsce?
Biegłem po schodach co sił, przeskakując co dwa schody.
Niestety, nadal jestem Junkookiem, więc przewróciłem się i sturlałem prawie na sam dół.
Czym prędzej wstałem i cały obolały popędziłem w kierunku dachu.
Popchnąłem żelazne drzwi i ujrzałem coś, co na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Widok Tae, próbującego popełnić samobójstwo, jest koszmarny.
Stał właśnie na krawędzi dachu z rozłożonymi ramionami. Widziałem, że waha się, ale chciał to zrobić.
Pochylił się do przodu, a ja w jednej chwili znalazłem się obok niego i pociągnąłem za rękę.
Upadliśmy na ziemię. Po chwili wstałem i wyciągnąłem do niego rękę.
On niechętnie ją złapał.
Postanowiłem mu powiedzieć, co czuję bez żadnych skrupułów.
-Taeś... Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Mówiłem ci to nie raz... Kocham cię i chcę byś był przy mnie na zawsze. Myślisz, że widok mojej miłości próbującej popełnić samobójstwo, jest przyjemny? Nie! Jest koszmarny! Jeśli ty byś się zabił, ja też bym to zrobił. Bez ciebie, moje życie nie byłoby takie same. Kocham cię, więc proszę... Nie zostawiaj mnie...- upadłem na kolana cicho szlochając.
Te emocje... To za dużo jak na jeden dzień. Nie potrafię już dłużej tego w sobie tłumić.
-Nie zostawiaj, rozumiesz?!- krzyknąłem i ukryłem twarz w dłoniach.
Przez chwilę trwaliśmy w ciszy, w której słychać było tylko ciche pociąganie nosem.
Poczułem, że coś oplata moje ciało.
-Nie zostawię cię, skarbie.- powiedział cicho.- Przepraszam, że chciałem to zrobić... Wcześniej nigdy o tym nawet nie myślałem. Nie wiem co się ze mną stało... Przepraszam.
Nie było co się zastanawiać, wybaczyłem mu od razu. Wstałem i już chciałem iść w kierunku schodów, gdy coś złapało mnie za nadgarstek i przyciągnęło do siebie.
Mimowolnie się odwróciłem.
Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów.
Tae zaczął się przybliżać, ale tym razem ja nie miałem nic przeciwko. W jednej chwili nasze usta złączyły się w delikatnym i spokojnym pocałunku.
Wszystko wyglądało, jak film.
Dwie postacie, całujące się na dachu budynku, w nocy.

Szori, że taki rozdział krótkie, ale nie wiem co mam napisać XDDDD
Dzisiaj postaram się dodać jeszcze jeden rozdział, ale nie wiem czy dam radę, bo będę pisać inne opowiadania (czyt. Będę żyć, Typical Teenager i chcę chat bangtanów napisać XDDDDD)
No więc ten
Gwiazdkujcie i komentujcie kartofle ;*****

Be Mine. | VKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz