Na początek chce tylko powiedzieć, że inspiracją dla mnie była piosenka So Cold, którą macie w mediach i na jej szkielecie napisałam ten one shot (tzn wplotłam jej fragmenty w tekst, zauważycie o co mi chodzi, więc nie będę przedłużać).
Życie chyba nigdy nie może być takie jakim je sobie zaplanujemy. Setki niespodzianek. Nie koniecznie miłych niespodzianek. Jesteśmy zaskakiwani na każdym kroku.
Marzymy o przyszłości pośród gwiazd, a po latach otwieramy oczy i zdajemy sobie sprawę, że nadal błądzimy na ziemi. Mamy kiepską pracę, dzięki której ledwo dajemy radę opłacić rachunki i kupić najpotrzebniejsze rzeczy.
Niektórym udaje się sięgnąć swoich marzeń, a inni muszą zmagać się z szarą codziennością. Ja niestety należę do tej drugiej kategorii. Do kategorii ludzi, którym nie udało się osiągnąć sukcesu.
Nasze życie zależy tylko i wyłącznie od naszych decyzji i wyborów. Nie ma nikogo u góry, kto by zaplanował naszą przyszłość. Nie ma też wielkiej siły, która by nas pokierowała tam gdzie zechce. Pech i szczęście to pojęcia względne. Dla każdego mogą znaczyć coś zupełnie innego. Dla mnie po prostu nie ma czegoś takiego, ale ludzie w nie wierzą, bo nie chcą czuć się odpowiedzialnymi za spotykające ich przykrości. Ludzie nie lubią być nazywani winnymi, a jeszcze bardziej nie lubią sami sobie tego uświadamiać. A prawda jest taka, że każdy jest kowalem własnego losu. Naszą winą jest to co się nam przytrafia i nie mamy prawa winić za to Boga, losu czy też ludzi wokół nas.
Ja wybrałam kilka razy źle... Zbyt wiele razy wybrałam źle i przez to dziś jestem tu gdzie jestem.
Nazywam się River Fosters, mam 23 lata i teraz opowiem Wam jak znalazłam się przemoczona i zapłakana na przystanku w jakiejś miejscowości 14 mil od mojego rodzinnego Brighton, mimo iż mieszkam w Londynie.
Przygotuj się więc drogi czytelniku na najboleśniejszy epizod z mojego życia. Idź po popcorn, żelki i coś do picia. Usiądź wygodnie. Mamy całą noc na tę opowieść.
***
Właściwie to historie powinno zaczynać się od początku. Ta zaczęła się w szpitalu i mimo, że to nie jest wymarzone miejsce na rozpoczęcie mojej opowieści nie mamy większego wyboru i musimy to przeboleć.
***
- Hej, co tutaj robisz? - usłyszałam za swoimi plecami znajomy męski głos.
- Czekam na wypis.
- River, stało się coś? Wydawałaś się zdrowa kiedy widziałem cię tydzień temu w parku.
- Fizycznie jestem.
Wstałam nim pojął sens moich słów. Ruszyłam przed siebie i zapukałam do drzwi gabinetu doktora Walkera. Usłyszawszy ciche "proszę" weszłam do środka.
- Panna...
- Fosters. River Fosters. Miałam zgłosić się po wypis.
- Tak, tak. Oto on. - podał mi kartkę papieru, zapisaną tak nieczytelnie, że chyba gorzej się nie dało. Czy każdy lekarz nie umie normalnie pisać? - Jeżeli to wszystko pozwól, że zabiorę się za swoją pracę. - Subtelnie wyprosił mnie z gabinetu.
- Oczywiście. - mruknęłam niesłyszalnie i wyszłam.
Ruszyłam prosto do wyjścia z budynku. Nim jednak opuściłam szpital oddałam w recepcji wypis i zabrałam stamtąd swoje rzeczy.
Włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam wsłuchiwać się w melodię. Moją playlistę rozpoczynało So Cold. Ta piosenka opisywała po części mój obecny stan. Było mi wewnętrznie tak zimno. Wewnętrznie umierałam. Nie byłam sobą odkąd ON znalazł sobie inną.
CZYTASZ
So Cold / One Shot
Teen FictionŻycie chyba nigdy nie może być takie jakim je sobie zaplanujemy. Setki niespodzianek. Nie koniecznie miłych niespodzianek. Jesteśmy zaskakiwani na każdym kroku. Marzymy o przyszłości pośród gwiazd, a po latach otwieramy oczy i zdajemy sobie sprawę...