Część II - "Jesteśmy równi do cholery!"

2.1K 183 5
                                    

***
Wysoka postać w kapturze wsunęła się cicho do rodowego skarbca Lightwoodów. Mężczyzna rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby nie był pewny, czego szuka. Po chwili znalazł niewielką rzeźbioną szkatułkę i uśmiechnął się lekko. Wsunął ją do torby i równie cicho opuścił skarbiec.
***
- Alec, musisz się obudzić - przez zamroczoną snem świadomość czarnowłosego przedarł się głos Lydii.
- Cosiedzieje? - zapytał nieprzytomnie.
- Rada Clave postanowiła się zebrać dzisiaj. Za kwadrans. Usłyszeli o twojej prośbie i chcą załatwić wszystko na jednym posiedzeniu, więc wezwali przywódców podziemnych już dzisiaj. Musisz przekonać ich wszystkich albo pożegnać się z marzeniami.
Alec zerwał się z łóżka i uderzył głową o półkę. Potem ledwie przytomny zaczął się ubierać w czarny garnitur i wypadł z pokoju.
- Powodzenia - rzuciła za nim Lydia.
***
- Bałem się, że nie zdążysz - tymi słowami powitał go konsul. - Nagle rada Clave zadecydowała o takim rozwiązaniu sprawy, wysłałem Lydię najszybciej jak się dało.
- Dziękuję - Czarnowłosy odetchnął głębiej.
'Czas zacząć' - usłyszał głos jednego z Cichych Braci i mimowolnie wzdrygnął się. Wziął kolejny głęboki oddech i skupił się na wszystkim co chciałby przekazać. Rozejrzał się po siedzących w ławach postaci; kilkoro Cichych Braci, rada Clave, Raphael i jakiś drugi wampir, trójka wilkołaków, Tessa, którą Alec miał okazję poznać gdy postanowiła odwiedzić Magnusa, i jeszcze jeden nieznany mu z imienia czarownik. Z drugiej strony sali były ławy pełne Podziemnych.
'Alexandrze Gideonie Lightwood. Złożyłeś wniosek do rady Clave i prosiłeś by poddać go pod głosowanie. Przedstaw swoją sprawę' - usłyszał Alec. Chłopak kiwnął głową i pomyślał o Magnusie. Uśmiechnął się lekko i zaczął.
- Dwa dni temu złożyłem wniosek żeby Nefilim mogli brać śluby z podziemnymi niezależnie od płci.
Przez salę przebiegł niespokojny pomruk.
- Wnosisz o to tylko dlatego, że twój brokatowy chłopak jest czarownikiem - prychnął siedzący obok Raphaela wampir. Santiago syknął coś do niego i wbił mu paznokcie w ramię.
- Wnoszę o to dlatego, że chcę równości. Rado Clave, po śmierci Valentine'a ustalono, by Podziemni mieli wpływ na decyzje Clave. Dzisiaj proszę, żeby pójść o krok dalej i udowodnić, że nie traktujemy Podziemnych jak podistoty.
- Zawsze uczono Nefilim, że są lepsi od Podziemnych - wtrącił się członek rady.
- Ale to nieprawda! Jesteśmy tacy sami. Na pierwszy rzut oka widać podstawową różnicę - Podziemni mają w sobie krew demonów, Nefilim mają krew aniołów. Ale zarówno my jak i Wampiry, czarownicy, wilkołaki w połowie jesteśmy ludźmi. Mamy prawo być jak ludzie, zakochiwać się, być z kimś i mamy prawo wziąć ślub z kimś, na kim nam zależy. I mamy prawo, żeby ten ślub był uznany przez Podziemnych i przez Clave. Jesteśmy równi do cholery! - Alec powiódł wzrokiem po wszystkich zgromadzonych. - Każda osoba która tu jest. Ja, Raphael, członkowie Clave, wysłannicy Wilkołaków, czarowników, jesteśmy tacy sami. W połowie ludźmi. - czarnowłosy wziął głęboki oddech. - Dziękuję, to wszystko co chciałem powiedzieć.
Przez moment w sali panowała cisza, a potem Tessa nagle wstała i zaczęła bić brawo. Po chwili dołączyła do niej reszta podziemnych i większość rady Clave.
- Spokój! - krzyknął konsul, ledwo przebijając się przez gwar. - Zarządzam godzinę przerwy na głosowania wewnątrz grup. Decyzję ogłosimy dziś wieczorem.
Alec uśmiechnął się lekko i odetchnął z ulgą, a potem opuścił salę. Teraz, gdy opadła adrenalina, pojawiło się napięcie. Lightwood oddałby wszystko, by Magnus był tu z nim.
***
- Po dyskusjach ze wszystkimi rasami podziemnych, Cichym Bractwem i radą Clave ogłaszam, że wniosek Alexandra Lightwooda zostaje przyjęty, a ustawa o ślubach między rasami zostaje wprowadzona w życie z chwilą zakończenia sprawy - ogłosił konsul. Alec ukrył twarz w dłoniach, czując łzy cisnące mu się do oczu. Potem wymknął się z radosnego tłumu i niemal biegiem opuścił instytut. Zdążył jeszcze podziękować Lydii i jej ojcu za gościnę i pognał w stronę domu Ragnora Fella. Tam zmusił się, by się uspokoić i zapukał do drzwi. Po chwili otworzył mu wysoki, zielonoskóry czarownik.
- Nie sądziłem, że przyjdziesz od razu - rzucił w zamyśleniu.
- Nie rozumiem...
- Słyszałem twoją przemowę, mimo że oficjalnie nie powinno mnie tam być. Pewnie już jest po ogłoszeniu decyzji, prawda?
- Wprowadzają to. Udało mi się - wyrzucił z siebie Alec i uśmiechnął się.
- I teraz pewnie chcesz wrócić i mu o tym powiedzieć, a do tego potrzebujesz bramy.
- I właśnie dlatego do Pana przychodzę panie Fell... - reszta jego słów utonęła w wybuchu śmiechu czarownika.
- Pan Fell, nie mogę, naprawdę Magnus znalazł sobie takiego ułożonego chłopaczka? Wchodź, otworzę ci tę bramę.
Alec uśmiechnął się lekko i wszedł do środka za śmiejącym się wciąż czarownikiem.
- Powiedz mi jedną rzecz - Ragnor odwrócił się do niego, posyłając mu pytające spojrzenie. - Skoro Magnusa tu z Tobą nie ma, to znaczy że mu nie powiedziałeś. Dlaczego?
- Bo nie chciałem mu dawać fałszywej nadziei. Szczerze to sam nie sądziłem, że się uda. Nie chciałem potem widzieć zawodu na jego twarzy... - chłopak urwał i spuścił wzrok. Gdy podniósł głowę po chwili, Ragnor otwierał już bramę.
- No idź - powiedział. - Ucieszy się, z tego że Cię widzi. Dzwonił do mnie, mówił że za Tobą strasznie tęskni a minęły dopiero dwa dni. Powodzenia - uśmiechnął się lekko i gestem wskazał mu na otwartą już bramę. - Nie zapomnij zaprosić mnie na ślub.
- Dziękuję - odparł Alec i zniknął w bramie.
***
Mieszkanie Magnusa było ciemne, co właściwie nie było dziwne, w końcu była noc. Czarnowłosy dostrzegł leżącego na kanapie czarownika, który spał z twarzą wtuloną w coś, w czym Alec rozpoznał swój stary sweter. Czarnowłosy chciał okryć czarownika kocem, który najwyraźniej zsunął mu się gdy spał, ale nagle poczuł jak ktoś wykręca mu rękę.
- Ktoś ty? - wysyczał Magnus.
- To ja, Mags. Alexander - odparł szeptem czarnowłosy. Bane w jednej chwili uwolnił jego rękę i porwał czarnowłosego w ramiona.
- Alec, tak strasznie tęskniłem - powiedział, wtulając twarz w jego szyję i zaciągając się zapachem jego skóry.
- Ja też, Mags, ja też.
Stali tak przytuleni przez dłuższą chwilę, póki Alec znowu się nie odezwał.
- Magnus, powinniśmy iść spać. Chodź do łóżka - powiedział cicho, a czarownik posłusznie poszedł za nim do sypialni.
***
- O której wrócisz? - zapytał Alec, patrząc na zbierającego się do klienta Magnusa.
- Koło ósmej, mam dzisiaj kilka spotkań z idiotami - Bane westchnął cicho i uśmiechnął się, splatając dłoń z Aleciem. - Myślami i tak będę przy tobie - rzucił. Lightwood spuścił wzrok rumieniąc się lekko.
- Kocham cię - powiedział cicho Alec. - Bardziej niż możesz sobie to wyobrazić.
Magnus uśmiechnął się szerzej i uniósł jego dłoń do ust.
- Ja ciebie też kocham - odparł. Potem zerknął na zegarek i z kolejnym westchnieniem wstał od stołu.
- Czas na mnie. Do zobaczenia wieczorem - Magnus pochylił się, chcąc pocałować chłopaka w policzek, ale Alec przekrzywił głowę, wpijając się w jego usta.
***
Alec wszedł do kwiaciarni i z miejsca uderzył go ostry zapach kwiatów. Rozejrzał się i zamyślił, zastanawiając się nad własnym pomysłem.
- Mogę w czymś pomóc? - nagle obok niego wyrósł młody chłopak.
- Potrzebuję trzydziestu czerwonych róż - odparł Alec uśmiechając się pod nosem.
- Już się robi - chłopak odwzajemnił uśmiech. - Mogę spytać po co panu ich aż tyle?
- Wyjątkowa okazja - Alec uśmiechnął się jeszcze szerzej. Pracownik kwiaciarni nie pytał już o nic więcej, przygotował bukiet i wręczył go Lightwoodowi. Czarnowłosy uregulował rachunek i opuścił kwiaciarnię.
~~~~~~~~~
Miał być w piątek, jest dzisiaj :D
I co sądzicie? Jak wyszło? Ja mam mieszane uczucia jeśli mam być szczera :D
Dajcie znać ^^
Ostatnią część wrzucę pewnie po weekendzie :D

Dzień, w którym Clave zmądrzałoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz