Elizabeth wstała od swojego biurka ze stertą papierów, bo pracowała już w policji mimo swojego wieku. Jeździła na patrole na jednym z trzech swoich koni. Mimo wszystko uważała że jej życie nie jest zbyt kolorowe.Mama porzuciła ją i jej siostrę po urodzeniu i trafiły do cioci Linee. Teraz kierowała się do biura jej szefa aby oddać te dokumenty na czas.
Zapukała do biura komendanta po czym otworzyła drzwi i przekroczyła próg.- Dzień dobry komendancie - powiedziała zamykając drzwi i podeszła do biurka mężczyzny- Przyniosłam dokumenty - powiedziała i położyła przed nim stertę kartek.
- Dziękuję Elizabeth. Usiądź na chwilkę- powiedziała i wskazał krzesło kiedy ta chciała już wyjść- pojedziemy za dwie godziny na patrol. jedziemy do strefy 8C. Więc pełna gotowość. Do zobaczenia. -rzekazał dość szybko tą nie miłą wiadomość i ruchem głowy kazał opuścić pomieszczenie
-Do zobaczenia - rzuciła nerwowo i wyszłaStrefa 8C to najgorsza strefa patroli. Opuszczona część poza miastem i w połowie zarośnięta lasem. Na terenie tym działały mafie i dochodziło tam często do zamieszek.
Dziewczyna zabrała swoją kurtkę z krzesła obrotowego, bo pomimo lata, w Norwegii zawsze było zimno. Wyszła z głównego budynku i skierowała się do stajni, gdzie trzymała swoje trzy konie.
- Miśki kochane - zaczęła mówić głośno od progu, na co trzy cudowne konie podnosły łby i zaczeły rżeć. - dzisiaj idziemy my- powiedziała podchodząc do boksu na którym widniała tabliczka "Akor" - was póżniej pomęczę- powiedziała i pogłaskała pozostałe zwierzęta na raz, bo ich boksy znajgowały się obok siebie.
W stajni odziwo było bardzo cicho.
- No tak...- szepnęła- godzina potrolowa. - powiedziała sama do siebie i w drodze do siodlarni wyjęła telefon. wybrała numer swojej siostrzyczki.
- hej kochana - odezwała się dziewczyna po 3 sygnałach - jadę na Akorku na patrol
- Super- odezwał się głos przez telefon - a jaki sektor?-spytała
- 8c - odpowiadziała najciszej i zabrała swój sprzed który potrzebowała. - tylko się o mnie nie mart. - powiedziała już pewniej do siostry
- No dobra - powiedziała - to powo... - nie dokończyła bo z parteru domu cioci usłyszały potęrznie głośny huk
- Laura - krzyknęła Eli - żyjesz ?!
-tak - powiedziała przerażona dziewczyna - ale ciocia raczej nie.
- dobra. nie ruszaj się z pokoju rozumiesz?! siedz cicho - powiedział ruwnie przerażona Elizabeh- pojdaję tam zaraz. chowaj telefon gdzieś przy sobie. będziemy ciebie namieżać wrazie najgorszego. - mówiła corasz szybciej szykując Akora, który mimo wszystko był spokojny ale wyglądało na to jakby wiedział co się dzieje.- Bądz dzielna młoda. Lecę do komendanta i potem lecimy do was - powiedziała na jednym wydechu, kiedy koń był gotowy. - papa - pożegnała się i odłożyła telefon do kieszeni.Akor mimo swojego wieku był bardzo mądrym koniem. Ubrany był w śliczne czarne ogłowie, odbaskowy czaprak z napisem "policja". Na tym leżało dosyć duże czarne, krosowe siodło. Na jego wszystkich czterech nogach znadowały się równie oblaskowe ochraniacze.
Elizabeth ubrała swoje sztyblety(specjalne buty do jazdzy konnej) i szczapsy (takie jak by oczraniacze). założyła kurtkę z oblaskowymi napisami "policja" i ubrała kask.
jednym zwinnym ruchem weszła na konia i ruszyła. wyjeczała ze stajni i nagle zobaczyła komentanda na woim koniu i paru jej kolegów z pracy.
- no tak - pomyślała - ich konie stoją w drugiej stajni
wjechała na plac i podjechała do komendanta i opowiedziała mu wszystko to co wie z telefonu od siostry.-Ruszamy natychmiast - powiedział widocznie zdenerwowany mężczyzna na wielkim białym koniu.
Pięć koni pędziło przez miasto w kierunku domu w którym mieszkała Eli z Laurą i ich ciocią. kiedy dotarli na miejsce. dziewczyna i komendant zewszli z koni i weszli do domu. U progu leżało ciało cioci Linee.
-Strzał oddany z bliska w serce. -odpowiedziała Elizabeth naczylając się nad ciocią i ledwo wstrzymała płacz. - kalibr 0,5 - szepnęła i wstała.
-Jesteś bardzo mądra - powiedział zszokowany komentant
Ona speczona i nadal roztrzęciona nic nie odpowiedziała tylko poszła szukać dalej jej siostry.
Dom w którym mieszkały bardziej przypominał zamek niż zwykły dom i mieścił się na obrzeżach wielkiego miasta. Ich ciocia była biznesmenką i zarabiała wielkie pieniądze, kobieta bardzo kochała swoje dziewczynki ale nie rozpieszczała ich zbytnio.
Dziewczyna poszła do pokoju swojej siostrzyczki lecz nikogo w nim nie było. Więc szybko wróciła do innych funkcjonariuczy.-Focks - wróciła się do młodszego szeregowego- namierz ten numer- i podała mu malutką karteczkę numerem telefonu Laury
- Już się robi aspirancie- powiedział z uśmiechem i wyjął z plecaka malutki, przenośny komputer i zaczął coś na nim stukać. Po chwili czekania odpowiedział- sektor 8c, przesyłam do Pani dokładne dane - powiedział drżącym głosem
-Jedziemy natychmiast - warkną komendant, który siedział już na siwej klaczy.Eli natychmiast zwinnie wsiadła na swego rumaka i ruszyli w sektor 8c.
Przez całą drogę Elizabeth błagała w myślach, aby jej siostra żyła.
Wreszcie dojechali na miejsce. Było już szaro ponieważ zbliżała się 21.
Elizabeth wbiegła jako pierwsza, z naładowanym pistoletem w ręce, do budynku w krórym miała znajdować się jej siostra. Stanęła obok ściany i szła obok niej. Nagle za nią wkroczyła reszta funkcjonariuszy.
-Blue- szepną poważnie szef- Nakazuje Ci się w tej chwili zatrzymać.
Eli jednak nie reagowała i szła dalej skradając się.
- Jak tylko zastanę moją siostrę martwą- pogroziła kierując lufę w stronę reszty kolegów z pracy- To będzie więcej trupówNa te słowa mężczyźni zamarli i zaczeli iść za kobietą.
-A właśnie- odwróciła się z nienacka- Odchodzę z policji- powiedziała spokojnie i rzuciła swoją odznaką prosto do rąk komendanta
-Dlaczego ? - zapytał patrząc to odznakę to na młodą kobietę
- I ty jeszcze się pytasz- zaśmiała się lecz sały czas szła do przodu- jacy z nas policjanci skoro nie umiemy ochronić miasta?~♡~
HEJ KOCHANI!
Jak wam się podoba nowy rozdział?
Trochę na niego czekaliście. Za co ogromnie przepraszam.
Gwiadkujcie, komentujcie, i czytajcie inne moje książki ♡♡♡
Do napisania
♡Mania ♡