1

306 19 1
                                    

28 sierpnia
Obudziłam się rano chwile przed zadzwonieniem budzika. Jak widać moj zmysł działa lepiej niż niejedna technologia.
Wyłączyłam budzik, przeciagnelam się i poszłam do łazienki. Po szybkiej porannej toalecie i makijażu polegającym na przypudrowaniu twarzy i pociągnięciu rzęs tuszem poszłam do kuchni. Zjadłam przygotowane przez tatę kanapki i wzięłam te na drogę.
Dzisiaj wyjeżdżałam do Krakowa do mojego wymarzonego liceum. Stresowałam się, ale jednoczenie bardzo cieszyłam. Wiedziałam, że moje małe miasteczko nie da mi tylu możliwości ile Kraków. Tata też o tym wiedział, więc nie był negatywnie nastawiony do tego pomysłu. Jednak mieszkać samemu w wieku 16 lat nie będzie łatwo. Zwłaszcza 500 km od domu.
Miałam jeszcze kilka godzin do pociągu, więc starannie włożyłam poskładane ubrania do jednej torby, a kosmetyki, ksiazki, zdjęcia mamy, moje z tatą i przyjaciółmi do innej. Na ramie zawiesiłam jeszcze torbę z laptopem i tabletem, a do małej torebki wsadziłam telefon, ładowarkę i MP3 z ukochanymi kawałkami. Większość moich rzeczy była juz w moim mieszkaniu. Zadzwoniłam do Bartka i umówiłam sie z nim w parku na krótki spacer. Rozmowa z nim zawsze poprawiała mi humor i oddalała stres.

-Czym ty sie tak stresujesz, stara?- Bartek nie potrafił zrozumieć, że mieszkanie samemu w obcym mieście nie znając zupełnie nikogo, moze stresować. On też wyjeżdzał ale do Warszawy i nie dość, że bedzie mieszkał u cioci, to jeszcze ma łatwość nawiązywania kontaktów i naprawdę trudno go nie polubić.

-No zobacz, bede sama mieszkać a nie z rodziną, trudno rozmawia mi się z nowymi ludźmi przez moją nieśmiałość plus....

-Plus sama siebie nakręcasz. Pierwszy weekend od razu do Ciebie przyjeżdżam, do tego jestem pewien, że wszyscy bedą zestresowani, a nie tylko ty i wystarczy, że do kogoś podejdziesz i spróbujesz zagadać. To tyle, serio proste.

-Łatwo Ci mówić. 

-Przesadzasz mała- pogłaskał mnie pieszczotliwie po głowie- chodz się lepiej czymś odstresować.

Kiwnął głowa na pobliski bar a ja spojrzałam na niego jak na kretyna.

-Naprawde...? Zamierzasz pić o 10 rano, jeszcze wiedząc, że za chwile jade?

-No i...?

Śmiejąc się poszliśmy do pubu i Bartek wziął sobie zwykle piwo, a dla mnie smakowe. Kelnerka była naszą znajomą, więc nigdy nie pytała o dowód ani nic. Wyciągnęłam papierosy i odpaliłam jednego. To była moja najwieksza wada. Palenie. Palić można z wielu powodów. Z nudy, chęci pokazania swojej  buntowniczej strony, dla uspokojenia nerwów lub po prostu z przyzwyczajenia. U mnie były to zdecydowanie nerwy. Bartek krzywo na mnie spojrzał kiedy się zaciągnęłam i zawstydzona spuściłam wzrok. Nie lubi kiedy palę i w sumie ma racje.

-Niedługo mam pociąg.
-Proszę Cię, nie stresuj się tylko i nie pakuj w jakies głupie związki. Masz szczęście do głupiego zakochiwania sie i potem płakania mi w rękaw.
-Będę uważać... Tato! -wystawiłam mu język i się zaśmiałam
-Ty wredoto mała

Friendzone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz