Home

490 54 17
                                    

Opis: Jest ciemno. Jest noc. Są myśli Louisa. Jest księżyc. Jest jezioro. Jest też Harry który kocha.

Au gdzie Louis ma trudne chwile ale Harry jest tam dla niego.

Autorka: Anna Karolina

Parling: Louis Tomlinson x Harry Styles

Gatunek: Romans

***

Noc była zimna, szczególnie kiedy siedziałem nad jeziorem. Dokładniej to na brzegu pomostu, który w dzieciństwie był moim fortem. Wiatr tańczył spokojnie, zapraszając drzewa i trzciny do wspólnego kołysania się. Kochałem ten widok, dźwięk szumiącego lasu. Gwiazdy błyszczały wyjątkowo, a księżyc oświetlał wszystko dając nastrój. Coś czego potrzebowałem w tamtej chwili.

Moje myśli wariowały, analizowałem każde wypowiedziane słowo. Moja twarz była spokojna, ale wojna jaka działa się we wnętrzu mnie, pomiędzy rozumem a sercem powoli niszczyła mnie całego. Za każdym razem kiedy próbowałem zapomnieć - wszystko wracało ze zdwojoną siłą. Te wszystkie zdarzenia i całokształt tego dnia, dał mi nieźle w kość.

W tamtej chwili jedynym stałym punktem był On. Zawsze był przy mnie, w każdej trudnej chwili, za każdym razem kiedy go potrzebowałem. Nie ważne czy działo się dobrze czy źle, został jako jedyny. Pomagał, pomógł i wtedy. Siedział obok mnie odmrażając sobie palce, tylko po to aby być obok mnie i wspierać mnie. Moja głowa swobodnie opierała się o jego ramię, dzięki czemu mogłem rozkoszować się jego zapachem. Pachniał jak dom. Mój Dom. Moje serce biło dwa razy szybciej kiedy miałem go przy sobie. Do dzisiaj tak jest. Zarzucił ramię, przytulając mnie. Duża dłoń chłopaka gładziła mój bok, w uspokajającym geście. Tak, to tak bardzo nasze i właściwe.

Poczułem w pewnej chwili jak ktoś dotyka mojego ramienia. Odwróciłem się aby zobaczyć kto to był. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, przez co Harry nieco wzmocnił uścisk. To była moja młodsza siostra, najstarsza zaraz po mnie. Blondynka przyniosła koc i termos, prawdopodobnie z herbatą. Bez słowa podała mi rzeczy i odwróciła się ruszając w stronę bliżej mi nie znaną. Ta dziewczyna zawsze chodziła własnymi ścieżkami, nikt nigdy nie wiedział dokładnie dokąd one prowadzą.

Rozłożyłem koc okrywając nas. Harry westchnął dość głośno, całując nie w czoło, kiedy odkręcałem kubek i nalewałem parującą herbatę. W tamtym momencie dziękowałem Bogu za moją siostrę, zawsze stawiała dobro innych na pierwszym miejscu. Może to ją w końcu zgubiło? Podałem chłopakowi kubek, on chwycił go i chwilę ogrzewał sobie dłonie wdychając z zamkniętymi oczyma parę. Podziwiałem jego długie rzęsy, piękne kości policzkowe i usta które opierały się delikatnie o brzeg kubka. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się czule. Niczego bardziej nie pragnąłem w tamtej chwili niż sprawdzić jak smakuje. Podziwiałem jego rozchylone usta, jasne oczy kiedy on powoli zaczął się zbliżać. Przymknąłem oczy i pozwoliłem się temu dziać.

Początkowo poczułem lekkie muśnięcie, było wyjątkowo elektryzujące i w jednej sekundzie zapragnąłem więcej. Naparłem na niego łącząc nasze usta w ciepłym pocałunku. Był powolny i pełen emocji. Nasze języki zaczęły tańczyć walca, tak namiętnego i przepełnionego uczuciem, że każdy zawodowy tancerz mógł by im pozazdrościć. Dłońmi chwyciłem jego policzki, głaszcząc je kciukami. Powoli zwalnialiśmy i kiedy wspólnie zdecydowaliśmy zakończyć pocałunek,oparłem nasze czoła o siebie. Westchnąłem ciągle z zamkniętymi oczyma, mówiąc:

- Kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham. Nie wiej nawet jakie to dla mnie ważne, że jesteś tutaj ze mną... Już dawno chciałem pokazać Ci to miejsce, ale - zrobiłem małą pauzę i odsunąłem się od niego tak, aby być wstanie spojrzeć mu w oczy. - Chciałem to zrobić lepiej. Nie kiedy... To wszystko się wydarzyło. Harry, bardzo Cię przepraszam...

Brunet położył palec wskazujący na moich ustach kręcąc głową. Uśmiechnął się delikatnie i tą samą ręką chwycił moją dłoń, która cały czas była na jego policzku. Pocałował jej grzbiet i każdy palec z osobna. Miałem wrażenie, że moje serce za chwilę wyskoczy mi z piersi. Kochałem go najbardziej na świecie. Z sekundy n sekundę podjąłem decyzję, olśniła mnie ta myśl i rozgrzała całe moje ciało. Sięgnąłem do kieszeni płaszcza, wyciągając małe granatowe pudełeczko.

Nie było czasu na klękanie na jedno kolano i całą tą gadkę o miłości życia. On wiedział wszystko, potrafił czytać ze mnie jak z otwartej książki, na dodatek z obrazkami. Chwyciłem jego dłoń i podałem mu ostrożnie pudełeczko. Harry zerknął na mnie i kiedy kiwnąłem głową skupił uwagę na podarunku. Powoli pogładził wierzch, wyraźnie zawahał się otwierając je. Zobaczył całkiem duży pierścień serca, owinięty cierniami. Do niego była przyczepiona mała karteczka z napisem "Wyjdź za mnie". Uśmiechnął się sam do siebie a potem wyszeptał "tak". Wyciągną pierścień chcąc założyć go na palec, ale zdążyłem mu go zabrać. Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale zrozumiał o co mi chodzi, więc podał swoją prawą dłoń. Wsunąłem go na jego palec, a kiedy zacisnął dłoń w pięść, nachyliłem się i pocałowałem ją.

- Dziękuję - wyszeptałem.

- Wracajmy do domu - powiedział szeptem. - Do Twojej mamy i rodzeństwa.

- Nie Harry. To nie jest mój dom. Ty jesteś moim Domem. Ty jedyny.

***

Komentując i gwiazdkując pokazujecie mi, że warto pisać kolejne opowiadania :)
+ Motywujecie mnie do dalszej pracy!

HOME (Larry Stylinson One Shot)Where stories live. Discover now