Pamiętam to dokładnie jakby to było wczoraj.
Słoneczny i ciepły koniec Sierpnia w małym miasteczku Dudlley.
Byłam we szpitalu chora na sali obok mnie leżała Kate była chora na nieuleczalną chorobę. Wiedziała ze zostały jej raptem 2 tygodnie życia. Wiele rozmawiałyśmy.
-Co by było gdybyśmy mogły biegać po podwórkach jak te dzieciaki za oknem? Ja miałam 12 lat a Kate 10 często wydaję mi się że jest dojrzalsza odemnie.
-Co ty byś zrobiła gdybyś wiedziała ze zostały ci tylko 2 tygodnie życia?- zapytała.
I właśnie w tym momencie zaniemówiłam. Po chwili:
- Pewnie poświęciłabym czas swojej rodzinie, przyjaciołom, tobie i może też bogu. Nie wiem co mam ci powiedzieć.
- Rozumiem... to kwestia czasu trzeba to przepracować
- Ale to było trudne....
I te rozmowę przerwała pielęgniarka, która zawołała mnie na badanie. Do końca nie wiedziałam o co i o jakie badanie chodziło.
Po godzinie badań i diagnoz powiedzieli mi, że polezę jeszcze do końca tygodnia w szpitalu.
Byłam szczęśliwa ale co z Kate? Podeszłam do niej i jej to powiedziałam. Jej reakcja przerosła moje oczekiwania. Długo trwała dyskusja na temat mojego odejścia nastała noc.
Rano obudziła mnie wizyta moich rodziców, którzy non stop nawijali o moim powrocie do domu. Ze względu na Kate starałam się zmieniać temat ale ich ekscytacja była zbyt wielka. Ich wizyta była trochę męcząca.
-Kate przepraszam za nich robiłam co mogłam.
-Spoko skoro nie mogę się cieszyć swoim szczęściem cieszę się twoim.
-Hmm jak zwykle mnie zaskakujesz- uśmiechnęłam się.
- No cóż.
W sumie tak mijały kolejne dni polegały one na rozmowach, wizytach oraz pożegnaniach.
I nadszedł ten dzień kiedy rodzice przyszli po mnie moje rozstanie z przyjaciółką trwało długo było trudno się rozstać z mega zaufaną osobą.
Przed wyjściem byłyśmy wpatrzone na siebie jak zakochana para, ale na szczęście to nie trwało długo.
Bez niej czułam pustkę cały dzień nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić ciągle myślałam o chwilach, rozmowach z nią, żartach.
-Jutro do niej pojadę powiedziałam sobie w duchu..
I kolejna noc nieprzespana rano tak około 8.00 zjadłam śniadanie i pojechałam do szpitala. To był ostatni dzień wakacji.
Tam zawiozła mnie mama. W szpitalu wizyta trwała 3 godziny wiele wspólnych tematów ale ona nagle popatrzyła na mnie z politowaniem.
- Czy coś się stało?
- Tak.- powiedziała Proszę jutro do mnie nie przychodź ja czuje ze to mój kres. Nie przychodź.
- Co? Ale ja....
- Nie, nie chce żebyś płakała wspominała po co ci to? - przerwała jej zdanie.
- I tak będę nigdy nie zapomnę tak ważnej osoby jak ty rozumiesz- powiedziałam mając łzy w oczach i wyszła. Cała resztę dnia przepłakałam w domu. Nie wierzyłam Kate.
Zebrałam siły i postanowiłam do niej wyruszyć i przeprosić. Gdy weszłam do środka poczuła niepokój. Nagle zdezorientowani lekarze w pośpiechu wieźli dziewczynę na łóżku szpitalnym. Krzyczeli:
- Dziewczyna nie żyje! Szybko na sale.
Zorientowałam się ze to ona pobiegłam za lekarzami ale nie chcieli mnie wpuścić i nic powiedzieć czułam się strasznie. Zamknęli mi drzwi przed nosem. Stałam oburzona nierozumiejącąc
A po głowie chodziły mi straszne myśli.
-Dlaczego? Dlaczego ona? Niee! Miała rację!-Walnęłam pięścią w ścianę a ludzie na korytarzu dziwnie na mnie popatrzyli, ale w tym momencie mnie to nie obchodziło. I znowu ogarneło mnie znane uczucie pustki znowu beczałam jak dziecko.
Nagle przyszli rodzice Kate i moi.
Wypytywali mnie jak bym wszystko wiedziała. Ja milczałam i tylko płakałam na chwilę obecną nie byłam w stanie tego opisać.
CZYTASZ
Hope
ActionHistoria dwóch dziewczyn Kate i Marry. Kate jest chora nieuleczalnie przeżywa śmierć kliniczną wcześniej Marry wychodzi ze szpitala z bylem serca zostawiając Kate. Codziennie sie widują. Maja konflikty. Marry wierzy w boga a Kate nie.